Rozdział 18

619 27 3
                                    

- Hope ? Hope, wszystko w porządku ?

Dziewczyna zamrugała oczami. Wykonała bardzo trudne zaklęcie. Wyciągnęła moc pustki z czwórki osób i przejęła ją. Czuła się bardzo zmęczona. Zobaczyła nad sobą zmartwionego Romana. Musiała zemdleć z wykończenia.

- Dobrze, spokojnie - powiedziała siadając.

- Wystraszyłaś mnie - odparł Chłopak i przytulił ją - Wszedłem przez okno jak zwykle zobaczyć co robisz, a ty leżałaś na ziemi nieprzytomna, co to jakieś zaklęcie ?

Nastolatka zaskoczona przytuliła go mocno. Naprawdę się o nią martwił, sprawdzał co u niej i bał się, że ją starci. Chyba nie miała już wątpliwości, do kogo naprawdę coś czuję. Roman zawsze był przy niej gdy tego potrzebowała tak jak teraz. 

Tylko czy bycie z trybrydą z rodu Mikealson, nie jest dla niego zbyt dużym ryzykiem ?

- Uratowałam rodzinę - powiedziała i uśmiechnęła się lekko - Cała ta moc przez którą nie mogli być razem, jest teraz we mnie.

- Co ? - spojrzał na nią zdziwiony Wampir  - To chyba zły pomysł.

- Jedyny jaki był - odparła Hope.

- Jak się teraz czujesz ? - spytał Roman i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy.

Ta chwila była wyjątkowa także dla niego. Od dawna wiedział, że lubi Hope, że zależy mu na niej. Uwielbiał wycieczki, imprezy z nią, jej uśmiech, śmiech i to jak dobrze się przy niej czuł. Ale gdy wszedł przez okno i zobaczył ją leżąca na podłodze poczuł też coś jeszcze. Ból i strach. Bał się, że może ją stracić. Uświadomił sobie jak wiele dla niego znaczy, jak bardzo bolałaby go jej strata. Nie była tylko przyjaciółką... Czuł do niej coś o wiele silniejszego i chyba nie było już sensu dłużej z tym czekać.

- Narazie dobrze - powiedziała Hope - Ale jak tylko zorientują się co się stało, pewnie dostanę szlaban. Więc jak chcesz gdzieś iść to lepiej zróbmy to teraz.

- Powinnaś odpocząć - stwierdził Wampir - Nie znam się na magii, ale to chyba było potężne zaklęcie... Mogę tu zostać z Tobą.

- Dlaczego ? - spojrzała na niego - Czemu tak się martwisz ?

- Nie wiesz ? - odparł również na nią patrząc - Zależy mi na Tobie Hope.

Przez chwile patrzyli w swoje oczy. Powoli na twarzy nastolatki pojawił się uśmiech. Zależało mu na niej. Może mimo, że była tym kim była mogła znaleźć miłość, zakochać się i być szczęśliwa. Może to nie było dla niej przekreślone.

- Mi też zależy - powiedziała Brunetka.

Roman zbliżył się do niej i pocałował ją. Tym razem było inaczej niż za pierwszym razem. Wtedy ona się w nim podkochiwała, a on był tylko popularnym, niegrzecznym chłopcem. Odważyła się i pocałowała go. Teraz on zaczął, ale to był ich pocałunek. Wspólny. Z uczuciem, pasją, a nawet namiętnością.

Wątpliwości zostały rozwiane. Już było jasne kto, co i do kogo czuje.

Always and Forever - The Originals x Legacies ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz