[25] Pokojówka

214 32 31
                                    

EUFEMIA

– Co za wieśniak to urządzał... – wymamrotałam do siebie, idąc przez korytarz. Owszem, różnił się od standardowych korytarzy, gdzie dominowała biel i skromność. Tymczasem tutaj aż roiło się od pozłacanych ozdób, bogatych w klejnoty żyrandole, czy ozdobnych, złotych płaskorzeźb na ścianach.

– Królowa Maja – odparła łagodnie Weronika, która podążała przed nami. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, jakim cudem ta mnie usłyszała. – Miłośniczka zapomnianych wartości. Pewnie nie jesteście świadomi, czym są style architektoniczne, którymi się wzorowała. Główna siedziba została przebudowana na styl gotycki, a wnętrze na barokowy i renesansowy.

Westchnęłam ciężko. „Idiotyzm" pomyślałam ponuro i poprawiłam maskę, która nieco zsunęła mi się z nosa.

Bastian nieznacznie zbliżył się do mnie, po czym uniósł głowę, zakrywając prawą stronę ust.

- Jest jakaś podejrzana – wyszeptał.

- Co masz na myśli?

- Bo ja wiem? Zachowuje się nieco sztucznie. Chociaż, równie dobrze może przyjęła taką pozę, bo jest pokojówką – mruknął. – Ale jest jeden, niezaprzeczalny fakt – ona cały czas się na ciebie gapi.

Posłałam mu niezadowolone spojrzenie, kompletnie nie pojmując, co po jego łbie chodziło.

- Zdebilniałeś – wymamrotałam.

- Mogłem ewentualnie zidiocieć, pani mat-fizie. A wracając, chyba nie jestem ślepy. Albo komuś podpadłaś, albo ten twój znajomy z PWŚ to kawał gnoja i na ciebie poluje. Szczerze, znając twoją naturę, wierzę bardziej w pierwszą opcję.

- Och, to musisz mnie baaardzo, pilnować. – Uśmiechnęłam się swawolnie, a ten natychmiast się ode mnie odsunął, wywracając oczami. Tak naprawdę po jego słowach poczułam delikatne zdenerwowanie – bo tak naprawdę nie miałam pojęcia z kim pisałam. W najgorszym przypadku ta osoba mogłaby okazać się królową, a wtedy miałabym grubo przesrane. „Od kiedy stałam się taka ufna wobec obcych?" pomyślałam, zagryzając dolną wargę. Zerknęłam za siebie, by zobaczyć jak Elif zachowuje się wobec tej sytuacji – jednak jak zwykle pozostawała dość obojętna.

Tutaj jest sala balowa. Będzie się tu odbywał cały bankiet. Za dwie godziny zostanie podany obiad, zaś jadalnie znajdują się piętro niżej – piętro -2a. Jeśli potrzebują państwo skorzystania z toalet, proszę udać się windą na poziom 1c. Chcę tylko poprosić, by inne poziomy nie zostały odwiedzane. W razie pogorszenia się zdrowia oferujemy sypialnie. Wszelkie pytania proszę kierować do mnie albo innych pracowników obsługi królewskiej. Życzymy udanej zabawy – powiedziała, po czym splotła dłonie z przodu i ukłoniła się delikatnie. Popchnęła podwójne drzwi, a następnie odsunęła się, przepuszczając nas. Niepewnie weszłam do sali.

Oczywiście, ta również zachowała podobny styl, co reszta budynku. Złoto sprawiało wrażenie, jakby było tutaj jaśniej – co podsycały jeszcze ogromne okna, przez które przebijały się ciepłe promienie słoneczne. Przy ścianach – najpewniej po to, by zrobić więcej miejsca w centralnej części – postawiono szeregi bufetów, gdzie górowały najróżniejsze przekąski. Miałam wrażenie, że większość z nich nawet nie była mi znana. W tle grała przyjemna, spokojna melodia, którą tworzył obcy mi instrument. Ludzi było całkiem mnóstwo – kręcili się przy bufetach, zajadając się przekąskami, popijali drogie alkohole, śmiali się, rozmawiali... nic, co by wskazywało na „poważne" spotkanie. Najwidoczniej takie imprezki były im na rękę.

- Mamy pilnować wind – odparła szeptem Krystina, podchodząc do mnie. – W razie czego, znajdziecie nas przy jednej z nich. Teraz postarajcie się znaleźć Przemysława albo po prostu wpasujcie się w tłum.

361 sekundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz