[33] Potrzeba

68 13 42
                                    

EUFEMIA

Dlaczego nie możesz mi po ludzku wytłumaczyć o czym rozmawiałaś z Kasprem? – powiedział wściekły Amir, który niemal krzyczał mi do ucha. Wywróciłam oczami.

– Co cię to obchodzi?

Dowiedziałaś się coś na temat Benicji? Albo tego dlaczego Kasper ma nagle oko?

– Sam się go spytaj. Muszę coś załatwić. Na razie – odparłam i szybko się rozłączyłam. Wolałabym żeby powód porwania Benicji pozostał jednak między mną, nią, Kasprem i Bastianem. I ewentualnie osobą, którą musiałam poprosić o pomoc.

Wzięłam głęboki oddech. Nie miałam przy sobie broni. Owszem, w podziemiach było jej pełno, jednakże Bastian w każdej chwili mógłby zaatakować. Musiałam porzucić dumę. I ryzyko tego, że Elif wywali mnie na zbity pysk, jeśli dowie się o pobyciu Krystiny w naszym miejscu spotkań.

– Będę tego żałować – wymamrotałam do siebie, połączywszy się z czerwonowłosą. Nie pamiętałam kiedy z nią ostatnio rozmawiałam. Po akcji z Królestwem? Rany, kupa czasu. Ciekawe ile zmarszczek jej przybyło. – Halo, halo, halo?

– Mia?

– Och, Krystina. Odebrałaś. – Chrząknęłam. – Potrzebuję pomocy.

Inaczej nie dzwoniłabyś – odparła prześmiewczo.

– Znasz mnie aż za dobrze – stwierdziłam, wchodząc do metra. – Popytałabym o to, co odpieprzyłaś podczas napadu na gabinet Bereniki, ale teraz średnio mnie to interesuję. Za dużo czasu minęło. Benicja zaginęła. Wiem gdzie jest. Problem w tym, że jestem za bardzo zestrachana żeby iść tam sama. – Spoczęłam na miękkim siedzeniu. Pojazd wyjątkowo był pusty. Po chwili ruszył.

– Ktoś ją porwał? To ludzie z DNP? Albo PWŚ?

– Chciałabym ci powiedzieć, ale obiecałam, że tego nie zrobię – wymamrotałam i odwróciłam się, by spojrzeć na widok za oknem. Wjechaliśmy do tunelu – na ścianach wyświetlały się cudowne łąki, które niegdyś istniały na tym obrzydliwym świecie.

– Słuchaj, Mia. Albo mi powiesz, co jest grane albo ci nie pomogę. Proste. Mam po dziurki w nosie waszych kłamstw.

Westchnęłam.

– Miłosna gorączka – powiedziałam, zerkając ukradkiem za siebie, czy nikt obok nie stoi.

Krystina na chwilę zamilkła. I nie wiedziałam, czy to przez niewiedze na temat tej choroby, czy przez szok, że o to chodzi.

– Rozumiem.

– Serio? – spytałam z niedowierzaniem. Zamierzała w ogóle pytać kogo ona dotyczyła?

– Jakby... rozumiem. Lepiej żebyś nie mówiła kto to. Od razu się go pozbędę. A chyba ci zależy, aby został?

– Krystina, o czym ty...

– Na razie, Mia. Spotkamy się przed chatką. – Rozłączyła się. Spojrzałam zdezorientowana na wyświetlacz nadafonu, gdzie imię kobiety migało na czerwono.

Nie rozumiałam o zmianę nastawienia Krystiny. Ostatnio w ogóle nie miałam pojęcia dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Chyba na starość zaczęło jej odbijać.

Westchnęłam. Miałam nadzieję, że nie spotkam Bastiana. Przynajmniej tego dnia. Na samą myśl po prostu czułam obrzydzenie. Skoro chłopak był zdolny do porwania Benicji mogłam sobie jedynie wyobrażać co do tej pory jej zrobił. Nie musiał być chory na XBIOXX2. Po prostu uzależnił się od człowieka. Od jego posiadania.

361 sekundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz