EUFEMIA
Od zawsze śmieszył mnie podział na grupy krwi. Człowiek nie mógł znaleźć żadnej pasji, czy zainteresowania, bo i tak z góry miał ustalone życie. Pierwszy stycznia. Doprawdy, cudowny dzień. Nowy rok, nowy rok szkolny, nowa zasada. I tak od lat... Nuda.
Wstałam chwiejnym krokiem z łóżka i głośno ziewnęłam. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju. Nawet nie potrzebowałam zasłon, by siedzieć w takim mroku. Mieszkałam w pół-piwnicy, więc do pomieszczenia wpadało stosunkowo mało światła. W zimę było to jeszcze bardziej meczące, ponieważ szybciej się ściemniało. Sztuczne światło bywało upierdliwie. Ale no cóż, przynajmniej blisko szkoły. Mniej zapierdalania.
Otworzyłam szafę i ujrzałam idealnie wyprasowaną koszule i spódnicę, wiszące na wieszaku. Delikatnie pogładziłam materiał. To ostatni raz, gdy się z nimi widziałam. Zdjęłam ubranie, po czym podeszłam do biurka i wsadziłam do worka. Wieczorem miałam zamiar oddać go Strażnikom, którzy powinni wysłać ubranie do legionów. „Im bardziej się to przyda". Chociaż, wątpiłam, że ktokolwiek będzie latał w spódnicy w czasie takich mrozów. Ale koszula była w sam-raz.
Kiedy się przebrałam, usiadłam na miękkiej pufie przed lustrem i zaczęłam czesać moje długie, jasnobrązowe włosy. W końcu całość upięłam wysoko w kok. Starałam się, aby żaden pojedynczy kosmyk włosów nie wystawał, jednak było to niemożliwe. Tylko Raisa umiała mnie tak czesać. Na samą myśl o wygnanej siostrze zrobiło mi się niedobrze, więc szybko wyrzuciłam ze swojej głowy te wstrętne myśli.
Po skończeniu czynności założyłam torbę na ramię i wyszłam z pokoju. Na stole zobaczyłam jeszcze parujące śniadanie. Moi rodzice dosyć wcześnie wychodzili do pracy, więc zazwyczaj jadałam samotnie. Obiad w sumie też. Kolacje... też.
Powiesiłam torbę na oparciu krzesła i zaczęłam jeść. Patrzyłam na zegarek, a dokładnie na jego wskazówki. Wbiłam wzrok w tą dłuższą. Zawsze lubiłam przyłapywać ją na tym, że zmienia swoje położenie. Mój ojciec uwielbiał zbierać takie stare graty, a zegarek, który nie był elektryczny, należał do takich rzeczy. Ojciec dał za niego fortunę. Może dlatego, że takowych nie sprzedawali od... kilkuset lat. Jedynie elektryczne. No tak, były o wiele wygodniejsze.
Kiedy skończyłam, wszystko włożyłam do zmywarki. Po kilku minutach wyjęłam z niej czyste już naczynie i pochowałam do szafek.
- Ludzkość jednak nie jest tak bardzo cofnięta w rozwoju technologicznym, co? – mruknęłam pod nosem, odkładając szklankę na półkę. Oczywistą rzeczą było to, że przez wojnę ucierpiało praktycznie wszystko. Gdyby nie ona, prawdopodobnie nie trzeba było chodzić do szkoły, ponieważ wszystko już by się umiało od urodzenia. Ludzie skupili się na rozwoju biologi, fizyki, medycyny, a nie technologi.
Może istniałby lek na tą cholerną chorobę.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, upewniając się, że jest idealnie wysprzątane. Ponownie wzięłam torbę i zaglądnęłam, czy wszystko w niej jest. Sok, teleskop, tablet, nadafon, formularz, kartę płatniczą. Na dnie dostrzegłam jeszcze malutki nożyk. Wszystko.
Wyszłam z mieszkania i cicho zamknęłam drzwi. Nie chciałam obudzić sąsiadów, którzy najpewniej zrobiliby mi awanturę na pół Vitasa. Już raz był taki przypadek, przez co spóźniłam się do szkoły. A dostawać ujemne punkty... niefajnie, niefajnie.
Zimny podmuch od razu uderzył w moją twarz. Zacisnęłam zęby, ubierając rękawiczki. Nienawidziłam zimy, przez to cholerne zimno i śnieg. Zresztą, za gorącem też nie przepadałam. Ogólnie miałam wysokie wymagania i praktycznie nic na tym świecie nie lubiłam.
Może gdyby nie wojna, teraz nic bym nie czuła, ba nawet nie wychodziłabym z mieszkania. Istne niebo na Ziemi.
Do szkoły miałam stosunkowo blisko, jakieś pięć minut drogi. Jeżdżeniem metrem było upierdliwie – rzadko kiedy miałeś miejsce, ponieważ trzeba ustąpić dorosłym. Na szczęście formularz wypełniłam dzień wcześniej, więc spokojnie mogłam od razu udać się do placówki.
CZYTASZ
361 sekund
Fantascienza| DRUGA CZĘŚĆ ,,361 ZASAD"! | 01.01.3001, godzina 12:55 Mija właśnie trzysta sześćdziesiąt lat od zakończenia trzeciej wojny światowej. Dokładnie w 2641 roku, Polska poszerzyła swoje granice do siedmiu milionów kilometrów kwadratowych i postawiła mu...