[7] Gorzkie pragnienia

494 52 81
                                    

BENICJA

Będąc w stołówce, oglądałam na tablicy elektronicznej wszystkie dostępne obiady. Było ich mnóstwo, jednak od razu uznałam, że skuszę się na coś z mięsem. Całe szczęście, że wszystko było darmowe, więc mogłam szaleć do woli. Postanowiłam zamówić pierś z kurczaka z jabłkami, a do tego wodę gazowaną. Po złożeniu zamówienia, wcisnęłam zielony przycisk, a z prostokątnego otworu wyskoczyła plastikowa karta z numerem. Pochwyciłam ją, po czym odwróciłam się, by udać się do następnego stanowiska.

Rzadko korzystałam ze stołówki, jednak uznałam, że po Przerwie Zimowej, w której cały czas byłam w mieszkaniu, miałam dość jedzenia wegetariańskich posiłków. Nie było mowy, że w naszym domu zawita coś z mięsem. Chociaż, z tą Przerwą Zimową były same problemy – przez to, że zaczęła się dwa dni wcześniej, w niedziele i poniedziałek normalnie musieliśmy iść do szkoły, a testy na orientacje zostały przesunięte na siódmego. I oczywiście, dostaliśmy tę informację dopiero w sobotę. Straszne.

- Hej Benicja – powiedział Bastian, który nagle znalazł się obok mnie. Z wrażenia, prawie puściłam kartę. - Poczekasz? Tylko sobie coś zamówię.

- Co ty kombinujesz? - mruknęłam. Uśmiechnął się niewinnie.

- Ja? Nic – uściślił i podszedł do tablicy, którą właśnie opuściłam. Westchnęłam ciężko i, mimo wszystko, poczekałam na chłopaka. Dołączył do mnie po chwili, również trzymając w dłoni kartę. - Już myślałem, że mnie opuścisz.

- Miałam na to wielką ochotę, wierz mi – burknęłam, zakładając kosmyk za ucho. Poprawiłam swoją białą muszkę, starając nie patrzeć się na chłopaka. Nie miałam pojęcia, co ten idiota sobie myślał, ale ja nie zamierzałam się z nim zaprzyjaźniać. Poza tym, wczoraj jasno uświadomił mi, że on też nie. Więc, gdzie tu był haczyk? Coraz bardziej mi to śmierdziało.

Podeszliśmy do kolejnego stanowiska. O dziwo, Bastian pozwolił mi iść pierwszej. Wetknęłam swoją kartę do podobnego otworu, co wcześniej. Za jasnoniebieską szybką wkrótce pojawiło się moje zamówienie, położone na tacce. Jej drzwiczki otworzyły się, pozwalając mi wziąć mój obiad. Od razu je pochwyciłam, by wkrótce poczuć ten niesamowicie „pyszny" zapach mięsa. „Mój Boże, tęskniłam..." pomyślałam uradowana, robiąc miejsce dla Bastiana. On, po chwili, również trzymał w rękach swoje zamówienie i rozglądał się, szukając wzrokiem wolnego miejsca. Gwałtownie pociągnął mnie za rękaw, prawie doprowadzając mnie do upuszczenia tacki.

- Kasper i Amir tam siedzą. Dołączmy do nich, co ty na to?

- Nie.

- Jeśli myślisz, że to była propozycja, to bardzo mi przykro – powiedział i wziął mnie pod ramię. Otworzyłam buzię szeroko ze zdziwienia, kompletnie nie reagując na to. Pozwoliłam szatynowi poprowadzić mnie do okrągłego stołu, gdzie para chłopaków ze sobą rozmawiała. W końcu nas zauważyli. Amir, oglądnąwszy mnie od stóp do głowy, zmarszczył brwi.

- A wy co, wielcy przyjaciele?

- W życiu – mruknęłam.

- Nie – burknął Bastian, prawie równocześnie.

„Och, przynajmniej w tym się zgadzamy" pomyślałam ponuro. Zajęłam miejsce obok Kaspra, zaś Bastian naprzeciwko nas. Ułożyłam tackę, nadal będąc trochę speszona towarzystwem blondyna, który cały czas na mnie patrzył. „Przestań. Na. Mnie. Patrzeć" pomyślałam błagalnie, chcąc w spokoju zjeść obiad.

- Cześć Amir! - zawołała czarnowłosa dziewczyna, która wraz z koleżanką, mijały nasz stolik. Amir posłał jej szeroki uśmiech i pomachał. Nie mogłam się powstrzymać i, podczas picia wody przez rurkę, wywróciłam oczami. Niestety, blondyn to zauważył.

361 sekundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz