Część 11

2.7K 89 45
                                    

dwa dni później

Liverpool - Fulham

Kolejne starcie Liverpoolu w rozgrywkach Premier League. Kolejny raz pełne trybuny i kolejny raz nieopisane emocje. Lubiłam chodzić na mecze. Na stadionie czułam się jak w domu, zwłaszcza, że odkąd Harry zaczął grać zawodowo byłam na każdym meczu w sezonie i nie chciałam, żeby nasze rozstanie miało wpływ na moją miłość do piłki.

- Chłopcy, no proszę was - do moich uszu dobiegł zirytowany jęk Perrie, która z zaangażowaniem śledziła sytuację na boisku.

Do końca meczu zostało dziesięć minut, a Liverpool remisował z Fulhamem zero do zera. Potrzebowaliśmy tej bramki, potrzebowaliśmy tych trzech punktów, dlatego ostatnie minuty meczu były kluczowe.

- Perrie, nawet jeśli ich przeklniesz to to nie zmieni wyniku - zaśmiałam się i dźgnęłam Edwards w żebra na co ta od razu podskoczyła i pisnęła.

- Brewan! - Krzyknęła przez co zwróciłyśmy na siebie uwagę kilku osób.

- To ja - zaśmiałam się, a już po chwili po trybunach rozniosła się wrzawa a arena zaczęła drżeć.

Spojrzałam na murawę, a zawodnicy Liverpoolu podnosili Stylesa na rękach, który wzrokiem błądził po naszym sektorze, by w końcu złączyć nasze spojrzenia. Nie byliśmy daleko, dlatego wiedziałam, że patrzy na mnie. Jego wzrok przeszywał mnie na wylot przez co po moim ciele przeszły dreszcze.

Złączyłam nasze spojrzenia, gdy ten podniósł dłoń i wymierzył we mnie palec wskazujący, przez co moje ciało przeszła fala gorąca.

Kończył tym każdą swoją bramkę, zawsze wskazywał na mnie, a moje ciało zawsze reagowało tak samo. Zawsze się rumieniłam i miałam wrażenie, że każdy na stadionie patrzy wtedy na mnie.

- Wskazał na Ciebie - usłyszałam obok głos, dlatego spojrzałam na Perrie.

- Wiem, ale nie wiem dlaczego wciąż mi to robi - odchrząknęłam i skupiłam wzrok na murawę, gdzie chłopcy właśnie dziękowali sobie na mecz.

Dzisiejszy mecz kończymy wynikiem 1:0 dla Liverpool FC, po bramce Harry'ego Stylesa.

_________________________________________________

- Na pewno nie pójdziesz ze mną pod ich szatnię?

- Tak, poczekam przed stadionem pod bocznym wyjściem - uśmiechnęłam się i ruszyłam korytarzem, by opuścić stadion.

Cały czas moją głowę zaprzątały myśli odnośnie zachowania Harry'ego i byłam na siebie niesamowicie wściekła, że nie mogę go wyrzucić ze swojej głowy.

Chciałam mieć z nim kontakt, ale jego zmienne zachowania wciąż dawały mi nadzieję i mimo, że staram się myśleć racjonalnie to moje cholerne serce chciało mieć tą świadomość, potrzebowało tego, tylko zapominało, że to zniszczy je doszczętnie.

- Cześć Gloria - do moich uszu dobiegł niski zachrypnięty głos. Spojrzałam w stronę z której dobiegał i ujrzałam Harry'ego.

- Cześć, gratulacje - westchnęłam, wzrokiem uciekając na drzwi. Miałam nadzieję, że za chwilę się otworzą, a w nich będą moi przyjaciele. Niestety ten moment nie nadchodził.

- Możemy porozmawiać? - Obróciłam głowę w jego stronę skanując go uważnie.

- O czym?

- O wszystkim co nas dotyczy, Ria.

- Mówiłam Ci już, Harry. Prosiłam Cię, byś dał mi czas.

- Ale na co, Ria?!

- Bym mogła przestać Cię kochać! - Krzyknęłam, a zaraz później zbeształam się za to w myślach. - Wiem, że Tobie przyszło to łatwo... - usłyszałam prychnięcie, dlatego podniosłam wzrok na twarz Harry'ego.

- Nie chrzań.

- Ale to Ty to skończyłeś - mruknęłam, a Styles zacisnął powieki głośno wzdychając.

- Porozmawiajmy. Odwiozę Cię do... - przyglądałam się brunetowi widząc jak się skrzywił - ... do mieszkania Nialla. Proszę Cię, Ria - jego błagalny głos znowu zaczął na mnie wpływać. To niesamowite jak wielki wpływa miał na mnie ten chłopak.

- Dobrze - westchnęłam. - Napiszę do Perrie - wyjęłam swój telefon i wysłałam dziewczynie szybką wiadomość w międzyczasie podążając za brunetem w stronę jego samochodu.

Zajęłam miejsce pasażera i zapięłam swój pas, co zielonooki również powtórzył tylko po stronie kierowcy. Harry uruchomił pojazd i wrzucając pierwszy bieg włączył się do ruchu.

Zapanowała cisza, jednak był to rodzaj ciszy, który w moim odczuciu nie należał do przyjemnych. Pierwszy raz odkąd poznałam Harry'ego czułam się w jego towarzystwie niekomfortowo mimo, że był to człowiek, którego kochałam całą sobą, to jego ostatnie zachowanie przyprawiało mnie o dreszcze.

- Chciałeś rozmawiać - szepnęłam, a brunet spojrzał na mnie kątem oka w międzyczasie zaciskając dłoń na drążku skrzyni biegów.

Zawsze tak jeździł. Jedną rękę trzymał na kierownicy na równo dwunastej, a drugą opierał na skrzyni biegów.

Uwielbiałam patrzeć na niego, gdy prowadzi. Imponowało mi jego skupienie oraz to z jaką lekkością i przekonaniem wykonywał wszystkie manewry na drodze.

Wiem, że nie jest to coś wyjątkowego. Miliony ludzi na świecie ma prawo jazdy, ale patrzenie na Harry'ego za kierownicą sprawiało mi nieopisaną przyjemność.

- Tak - mruknął. - Chciałem Cię przeprosić, Ria - wypluł to z siebie na jednym wydechu, a ja od razu odwróciłam głowę w jego stronę.

- Za co?

- Kochanie... - wzdrygnęłam się na to określenie - dobrze wiesz za co. Za moje zachowanie na evencie pumy - brunet zatrzymał się na czerwonym świetle i odwrócił głowę w moją stronę. - Nie powinienem się tak zachowywać, ale... właśnie sam nie znam dalszej części zdania, wiesz? To po prostu nagle we mnie wybuchło. Nie pomyślałem, po prostu nagle poczułem, że muszę.

- Nie mów tak do mnie, Harry... - Styles rzucił mi zdziwione spojrzenie, a po chwili wytrzeszczył oczy.

- Przepraszam... - mruknął, a ja czułam jak z tym słowem moje serce rozkrusza się na nowo. - To po prostu tak cholernie naturalne, Ria. Nazywanie Cię w ten sposób jest mi tak bliskie... - zatrzymał się na moment, a ja patrząc wciąż na jego twarz widziałam jak w myślach analizuje to co przed chwilą wyszło z jego ust. Wiedziałam, że nie planował tego mówić, wiedziałam, że on wie, że znowu, po raz pierwszy od naszego zerwania czytam z niego jak z otwartej księgi.

- Harry, zapaliło się zielone - mruknęłam i dłonią starłam błądzącą po moim policzku łzę.

Chłopak od razu wprawił znów samochód w ruch, gdyż ludzie za nami zaczynali się niecierpliwić co okazywali kolejnymi naciśnięciami w klakson.

- Ria? - Poczułam na sobie jego wzrok, jednak nie spojrzałam na niego tylko od razu pogłośniłam radio, chcąc dać mu znak, że nie mam ochoty na dalszą rozmowę. Usłyszałam westchnięcie, a chłopak uderzył dłonią w kierownicę wypuszczając z ust jedno, niezrozumiałe, krótkie słowo...

..."wróć".


***

Co u was słychać, misie?  ❤

Footballer | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz