Część 19

2.2K 83 21
                                    

Wbiegłam na piętro na którym leżał Harry i lokalizując wzrokiem Andrewa od razu ruszyłam w jego stronę. Czułam jak moje mięśnie mnie palą, gdyż moja kondycja nadal leżała, a ja miałam teraz ochotę położyć się obok niej.

- Andrew, co z nim?! - Pisnęłam i spojrzałam w stronę szyby przy której spędzałam ostatnio długie godziny. - Gdzie on jest? - Moje oczy się rozszerzyły, gdy zauważyłam brak Harry'ego na łóżku.

- Uspokój się, Ria - mężczyzna spojrzał na mnie kładąc mi dłonie na ramionach.

- Wiedziałam, że nie powinnam wracać na noc do domu. Dlaczego mnie nie zatrzymałeś?! - Krzyknęłam, a Andrew mną potrząsnął przez co głośno wypuściłam powietrze z ust.

- Harry się obudził - spojrzałam w górę na twarz Howarda i zaśmiałam się głośno. - Jest na badaniach - mężczyzna mruknął, a ja zauważyłam jak w jego oczach majaczą łzy.

Uśmiechnęłam się na ten widok i przytuliłam naszego managera.
- Bardzo się bałem, Ria - przymknęłam oczy, a po moich policzkach popłynęły łzy.

- Dzięki Bogu już tu jest - uśmiechnęłam się i odsunęłam się od Howarda ocierając mokre policzki.

Usiedliśmy na krzesłach czekając, aż Harry wróci z badań, a ja nagle poczułam się tutaj jak intruz. Miałam wrażenie jakbym nie powinna tutaj być. Czułam się jakby to była moja wina, że Harry znalazł się w szpitalu. Bałam się konfrontacji z chłopakiem i tego jak zareaguje na moją obecność tutaj.

- Chodź do bufetu, jego badania będą trochę trwały - kiwnęłam głową i dałam poprowadzić się we wspomniane wcześniej miejsce.

______________________________________________

Siedziałam przed salą Harry'ego czekając, aż Andrew wyjdzie z pomieszczenia. Wszedł tam piętnaście minut temu, a ja mimo namów Howarda nie mogłam się przemóc, by wejść do środka.

Czułam wewnętrzną barierę przed spotkaniem z lokatym i nie mogłam jej w sobie zburzyć. Bałam się odrzucenia i odpowiedzi na pytania, które kotłowały się w mojej głowie odkąd dowiedziałam się, że Harry usiłował popełnić samobójstwo.

Pokręciłam głową, gdyż chyba pierwszy raz nazwałam to po imieniu.

Drzwi skrzypnęły, a moja głowa jak na zawołanie odwróciła się w tamtym kierunku. Andrew wyszedł i gdy po rozejrzeniu się ujrzał moją osobę od razu ruszył w moim kierunku.

- Chciałby Cię zobaczyć - mężczyzna mruknął i utkwił we mnie swój wzrok. - Wejdziesz?

Spuściłam spojrzenie na swoje dłonie nie wiedząc, czy zburzę strach, który w sobie miałam, ale gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że to on tego chce.

Skinęłam twierdząco i widząc uśmiech na twarzy Howarda wstałam i ruszyłam do drzwi zanim w głowie zaczęłabym analizować słuszność moich czynów.

Zatrzymałam dłoń na klamce i biorąc głęboki oddech weszłam do środka.

Chłopak od razu odwrócił głowę w moim kierunku łącząc nasze spojrzenia. Uśmiechnęłam się lekko i przymknęłam plastikową powłokę.

- Przyszłaś - szept zagłuszył ciszę w sali, a ja jedynie skinęłam na jego stwierdzenie.

Podeszłam do łóżka i usiadłam na krzesełku obok.

- Jak się czujesz? - Zagaiłam, a Harry wcisnął przycisk na pilocie, by nieco podnieść się do pół siadu.

- Wyspałem się za wszystkie czasy - zaśmiał się, a ja choć próbowałam grać twardą po chwili parsknęłam śmiechem. - Dobrze słyszeć twój śmiech - uśmiechnęłam się i zwróciłam uwagę na zasinienie na jego szyi.

- Dlaczego, Harry? - Zielonooki się zmieszał krzywiąc się na moje pytanie.

- Ja... po prostu nic nie miało sensu w tamtym momencie - chłopak przymknął oczy, a ja nadal obserwowałam go czekając na dalszą odpowiedź. - Dotarło do mnie wtedy tak naprawdę dobitnie, że Cię straciłem, Ria. Że inny facet dał ci to czego ja przez swój egoizm nie potrafiłem Ci dać. Zerwałem z Tobą, bo myślałem, że jestem panem życia i śmierci. Myślałem, że mam wszystko i jestem zajebistym facetem - prychnął. - Okazało się, że nic nie idzie tak jak powinno bez Ciebie. Ria, ja nigdy sobie nie wybaczę, że podniosłem na Ciebie rękę. To było moje dno, najbardziej bolesny upadek. Nie wiem dlaczego myślałem, że poradzę sobie bez Ciebie, nie wiem dlaczego podjąłem taką głupią decyzje i najgorsze, że zdecydowałem o niej w jednej chwili.

- Łatwo przekreśliłeś dwa lata naszego związku - mruknęłam, a chłopak złapał mnie za rękę.

- Niczego bardziej nie żałuję jak zerwania i uderzenia Cię. To nie byłem ja, a w dniu... - brunet się zaciął, a ja zastygłam wiedząc do czego zmierza - widząc pierścionek, dotarło do mnie, że ktoś wykonał ruch na który ja nie potrafiłem się zebrać. Zrobiłem to, bo moje życie nie ma sensu bez Ciebie.

- Harry, ale ja nie wrócę teraz do Ciebie... - spojrzałam na niego uważnie, a on zbliżył się i łapiąc moją głowę w swoje dłonie złączył nasze czoła.

- Ale ja wróciłem dla Ciebie

***

Nie umiem się ostatnio zebrać, by cokolwiek napisać. Nie wiem, czy to te upały wysysają ze mnie ostatnie pokłady weny, albo zaczynam się starzeć i wena odchodzi. Mam nadzieję, że wróci, trzymajcie za to kciuki, a tymczasem przygotujcie się na trudne decyzje :)

Footballer | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz