Część 18

2.3K 65 20
                                    

Minęły dwa dni odkąd Harry trafił do szpitala. Przesiadywałam w szpitalu dzień w dzień mimo, że Zayn prosił bym wracała do domu chociaż się wyspać to coś uniemożliwiało mi opuszczenie tego budynku.

Miałam w sobie jakiś wewnętrzny strach, że jeśli wyjdę choć na moment to coś złego się wydarzy.

Wstałam z podłogi na której siedziałam, by choć na chwilę rozprostować nogi. Bolał mnie już tyłek od niewygodnych krzeseł i podłogi na których spędziłam ostatnie dwie doby.

Podeszłam do szyby i zaplatając dłonie na wysokości klatki piersiowej patrzyłam intensywnie na chłopaka.

Minęło już czterdzieści osiem godzin, a on nadal się nie obudził. Mam wrażenie, jakby leżał tam już co najmniej dwa miesiące i to cholernie długie dwa miesiące. Każda godzina przyprawiała mnie o nowsze myśli i lęk o to, że tak już będzie zawsze.

Miałam świadomość, że oboje zaczęliśmy nowe życie, ale potrzebowałam świadomości, że Harry jest. Po prostu, mając na uwadze cały bagaż wspólnych wspomnień i nie myślę tu tylko o złych wspomnieniach, bo nasze życie kiedyś obfitowało w same pozytywne wydarzenia i ostatnie miesiące tego nie skreślą, a Harry zawsze będzie jedną z ważniejszych osób w moim życiu.

Westchnęłam ocierając łzę, która powoli wędrowała po moim policzku i rozglądając się po korytarzu postanowiłam zrobić coś na co nie potrafiłam się zebrać w ciągu tych dwóch dni.

Powoli odwróciłam się w stronę drzwi, które prowadziły do sali bruneta. Niepewnie nadal patrząc na boki zaczęłam pokonywać drogę do plastikowej powłoki.

Nacisnęłam na klamkę i patrząc ostatni raz po korytarzu wślizgnęłam się do środka.

Chciałam wejść tylko na chwilę, a lekarze oraz Andrew skrupulatnie mi to uniemożliwiali.

Weszłam do środka i przymknęłam za sobą drzwi. Powoli podeszłam do łóżka patrząc jednocześnie na szybę, by upewnić się, że nikt mi się nie przygląda.

- Hazz, coś ty narobił - wypowiedziałam pytanie w przestrzeń, wiedząc, że póki co nie dostanę na nie odpowiedzi. - Ty głupku - szepnęłam czując jak gula zbiera się w moim gardle. - Egoisto - odetchnęłam głośno i spojrzałam na szyję bruneta, na której teraz widoczny był pokaźny siniak.

Podniosłam dłoń do ust, by uciszyć szloch, który chciał wydobyć się z mojego gardła.

- Obudź się, Hazz - mruknęłam kciukiem głaszcząc skórę na jego dłoni. - Proszę cię - westchnęłam.

- Co pani tutaj robi? - Podskoczyłam i odwróciłam się od razu w stronę drzwi widząc pielęgniarkę, która patrzy na mnie surowo.

- Jaa... - przełknęłam ślinę i pochyliłam się szybko nad brunetem odgarniając mu włosy z czoła, by złożyć na nim czuły pocałunek. - Wracaj do mnie - szepnęłam i ocierając łzy szybkim krokiem opuściłam salę udając się od razu do toalety.

Wpadłam do łazienki i zamykając za sobą drzwi na zamek zjechałam po ruchomej powierzchni. Pierwszy raz czułam się tak cholernie bezsilna wobec wydarzeń, które miały miejsce.

Ja zawsze miałam wyjście z sytuacji, zawsze miałam rozwiązanie problemów, a teraz pozostawało mi czekać, aż Harry się obudzi, co czyniło mnie wewnętrznie bezsilną.

Błagałam lekarzy, by spróbowali go wybudzić, jednak oni za każdym razem mówili, że Harry obudzi się, gdy uzna, że jest na to gotowy, a oni nie chcą tego przyspieszać.

- Gloria? - Wystraszyłam się, gdy nagle usłyszałam po drugiej stronie nawoływanie. - Kochanie, otwórz - głos Zayna w towarzystwie pukania drażnił moje uszy, jednak wiedziałam, że chłopak się martwi, a ja w tym momencie potrzebowałam go bardziej niż dotychczas.

Otworzyłam drzwi i dopadło mnie zmartwione spojrzenie bruneta. Patrzyłam mu w oczy przez moment a on nic nie mówiąc po prostu zgarnął mnie w swoje ramiona. Byłam mu wdzięczna, że tak dzielnie znosi moje pobyty w szpitalu. Wykazuje się cierpliwością i ogromnym zrozumieniem w tej sytuacji.

- Obudzi się, skarbie - chłopak ucałował mnie w czubek głowy, a dłońmi pocierał moje plecy. - Nie płacz już.

- Weszłam tam dzisiaj - wyszeptałam czekając na reakcję chłopaka.

- Wiem - podniosłam zdziwiona wzrok czekając na jego zburzenie, bądź cokolwiek innego świadczącego, że ma mi to za złe, jednak nic nie nadchodziło.

Zayn z miłością i spokojem mi się przyglądał po chwili przywołując na usta lekki uśmiech.

- Nie jestem zły, jeśli nad tym się zastanawiasz. Nie zamierzam Ci kazać znowu wybierać - słysząc te dwa zdania uśmiechnęłam się.

- Kocham Cię teraz jeszcze mocniej - Zayn zaśmiał się i złączył nasze czoła razem.

- Wiem, Ria - brunet złapał moje policzki w swoje dłonie i składając na moim czole czuły pocałunek wyszeptał ciche odwzajemnienie.   

*** 

Mam nadzieję, że nie jesteście źli za brak instagramowych :P

Footballer | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz