Część 2

3.7K 101 44
                                    

rok później

- Cześć - uśmiechnęłam się do zawodników, którzy właśnie szli w stronę boiska na rozgrzewkę.

- Hej, Ria - chłopcy odwzajemnili mój gest.

- Jest w szatni? - Rzuciłam szybko, na chwilę się zatrzymując.

- Tak, jeszcze się przebiera - uśmiechnęłam się i mrucząc ciche podziękowania ruszyłam dalej przez długi korytarz, po drodze spotykając kolejnych kolegów z drużyny mojego chłopaka.

Zapukałam i krzyknęłam szybką informację, że wchodzę do środka, by ewentualne nagie osoby zdążyły się czymś zakryć.

- Ria! - Uśmiechnęłam się widząc roześmianą twarz Horana. - Dobrze Cię widzieć, jak po świętach?

- Cześć, Niall - podeszłam i przytuliłam chłopaka. - Minęły za szybko, dobrze wiesz jak uwielbiam ten czas w roku, a jak Tobie minęły?

- Również, jednak dwa kilo więcej nie bardzo spodobały się naszemu trenerowi - zaśmiał się w czym mu zawtórowałam.

- Mam nadzieję, że te dodatkowe kilogramy nie przeszkodzą Ci dzisiaj w dobrej grze. Czekam na dobry mecz, Niall - zaczepiłam go dźgając go palcem pod żebrami na co ten od razu odskoczył.

- Masz go jak w banku, ale nie rób tego więcej - chłopak wyciągnął ręce przed siebie, gdy wyciągnęłam swój wskazujący palec, by postraszyć go kolejnym dziabnięciem.

- No już, idź się rozgrzewać - uśmiechnęłam się i rozejrzałam po szatni wzrokiem próbując zlokalizować Harry'ego.

Siedział na ławce wiążąc buty, dlatego gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi zaczęłam iść w jego kierunku.

- Jak nastrój przed meczem? - Zagadnęłam stojąc nad nim. Brunet lekko podniósł głowę spoglądając na mnie po czym powrócił do wykonywania wcześniejszej czynności.

- Dobrze. - Wylewnie.

- Trzymam kciuki - mruknęłam i ruszyłam do wyjścia widząc, że Styles nie ma ochoty na rozmowy.

Odkąd zaczął grać zawodowo zawsze był taki oschły przed meczem. Mówił, że to jego forma wyciszenia, by maksymalnie się skupić na grze. Szanowałam to, bo każdy ma swój sposób na opanowanie emocji i psychiczne przygotowanie się do wyjścia przed tysiące ludzi, jednak nie wiedzieć czemu co mecz i tak przychodziłam do niego do szatni.

Chciałam dać mu wsparcie, by czuł, że jego kariera i marzenia nie są mi obojętne, oraz, że jestem, tak po prostu.

- Kochanie? - Zatrzymałam się i uśmiechnęłam pod nosem, by zaraz później odwrócić się do niego przodem. - Kocham Cię, dobrze, że jesteś - rozczuliłam się słysząc te kilka słów, dlatego czym prędzej podeszłam do niego i ucałowałam jego spierzchnięte usta.

- Ja Ciebie też, pokaż im - jeszcze raz musnęłam jego usta oraz uśmiechnęłam się, by po chwili opuścić szatnie i udać się na swoje miejsce na trybunach.

________________________________________________________

Atmosfera na widowni była gorąca, gdyż do końca meczu zostały zaledwie cztery minuty podstawowego czasu, a wynik nie był satysfakcjonujący dla fanów drużyny z Liverpoolu.

Przegrywaliśmy jeden do dwóch, choć widząc obecną sytuację przy bramce naszych przeciwników właśnie nadarzyła się idealna okazja do strzelenia wyrównującej bramki.

Tomlinson do Horana, Horan do Salaha, Salah do Stylesa i gol!

Wrzawa momentalnie opanowała cały stadion. Kibice Liverpoolu byli wniebowzięci, był remis. Była to fantastyczna jak na tą sytuację informacja, gdyż nasi przeciwnicy nie otrzymają trzech punktów w rozgrywkach do Premier League.

Krzyczałam razem z tłumem, gdy Harry ruszył w stronę trybun i łapiąc ze mną kontakt wzrokowy wskazał mnie palcem po czym z rąk utworzył serce.

Moje policzki zapłonęły żywym ogniem. Nie był to pierwszy raz, jednak za każdym razem wywoływał ogromne emocje.

Mecz zakończył się wynikiem trzy do dwóch dla Liverpoolu po bramce Mané w doliczonym czasie gry. Emocje kibiców w tamtym momencie były niedoopisania.

Krzyk, łzy, uściski z sąsiednimi ludźmi. To jest właśnie piękne, że wtedy łączy ich wspólna radość z wygranej ukochanego klubu. Nie liczy się wtedy nic poza wygraną i kolejnymi trzema punktami w tabeli rozgrywek.

- Ria, wygraliśmy - na horyzoncie pojawił się Tomlinson z roztrzepanymi włosami i ogromnym uśmiechem na twarzy. - Boże, cóż za emocje - zaśmiał się po czym przytulił do siebie, gdyż jeszcze się nie witaliśmy. - Harry zaraz przyjdzie - jakby czytając mi w myślach podał odpowiedź na pytanie, które miałam mu właśnie zadać.

- Chłopaki to co? - Po korytarzu rozbrzmiał wesoły głos jednego z zawodników. - Dzisiaj impreza w The Casa? - Od razu w odpowiedzi na zadane pytanie podniosła się wrzawa. Każdy po wygranej z największym wrogiem miał ochotę poświętować mimo zmęczenia, które było widoczne na twarzy każdego z graczy.

Harry podszedł do mnie przygarniając ręką do swojego boku oraz całując w czubek głowy. Uśmiechnęłam się i podniosłam głowę, by spojrzeć w jego piękne zielone tęczówki.

- Jestem z Ciebie dumna, kochanie - stanęłam na palcach i musnęłam jego usta. - Świetna bramka.

- A ja za tą piękną asystę też dostanę buzi? - Obok nas pojawił się Mohamed Salah wybuchając śmiechem na minę jaka pojawiła się na twarzy Stylesa. - Zluzuj majty, młody, żartowałem - reszta zgromadzonych również zanieśli się śmiechem, a brunet wystawił im język.

- Widzimy się wieczorem - brunet krzyknął do zgromadzonych i łapiąc mnie za rękę zaczął kierować się do wyjścia. 

***
Trochę akcji na boisku ❤️
Miłego dnia, robaczki ❤️

Footballer | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz