Rozdział 1

1.1K 82 38
                                    

Autorka :

Książka nieznacznie różni się od kanonu, m.in. tym, że tutaj Heartfilia Konzern nie została wchłonięta przez firmę Junelle.

Przez najbliższe tygodnie powinno udawać mi się pisać rozdział na tydzień po około 1200 słów.

Wpatrywała się ponuro w okno, zamazany obraz rozmazywały dodatkowo jej ciągle płynące łzy. Za każdym razem gdy patrzyła na swoją rękę czuła ten sam ból i roztrzęsienie. Za każdym razem pojawiała się denerwująca myśl, by zawrócić, pogodzić się z losem i patrzeć jak jej drużyna wybiera Lisanne. Jak miałaby się podnieść widząc, że ziszcza się jej najgorszy koszmar? Czy nie lepiej było odejść już teraz?

Pociąg zatrząsł się lekko na torach przyśpieszając, co poskutkowało zaciśnięciem się małego supła w żołądku Lucy, która gdy tylko poczuła wstrząs odwróciła się w bok, by sprawdzić jak z drogą radzi sobie Natsu. Karcąc się w myślach próbowała choć na chwilę przestać myśleć o tym co właśnie traci.

Od poznania go w porcie Hargeon nie rozstawała się z nim praktycznie nigdy na okres dłuższy niż kilkanaście godzin, razem jeździli na misję, często wpraszał się do jej mieszkania razem z Happy'm opróżniając jej lodówkę i niszcząc meble, właśnie dlatego świadomość, że nie zobaczy go przez dłuższy okres czasu była najbardziej bolesna.

- Wszystko w porządku? - Spytał mężczyzna przechodzący obok oferując jej chusteczkę. Po chwili wahania przyjęła ją wycierając opuchnięte oczy.

- To nic takiego, dziękuję. - Odparła szybko, mężczyzna uśmiechnął się do niej i powoli odszedł w swoją stronę.

Wydmuchała nos, przeczesała palcami włosy i poprawiła swoją spódnicę, by chociaż wyglądać lepiej niż się czuła wiedząc, że coś jeszcze gorszego stoi dopiero przed nią. W końcu jechała do rodzinnego domu, miejsca, w którym po raz pierwszy miała nie zobaczyć żadnego ze swoich rodziców. Oboje odeszli.

Wysiadła na peronie daleko od rezydencji, która leżała za całym ich ogrodem, który jej przyjaciele wzięli na miasto. Szła powoli ciągnąc za sobą jedną walizkę, cały dobytek jaki zgromadziła odkąd przybyła do gildii. Było w niej zaledwie trochę ubrań i pamiątek, listy, które tak często pisała do matki, jej autorska powieść... resztą zajęła się Virgo, przechowując na szybko spakowane kartony w swoim świecie.

Przystanęła przy grobie matki, Layla Heartfilia z całą pewnością była osobą, która ona kochała najbardziej. Była uosobieniem dobroci i ciepła, za którym dziewczyna tęskniła do dziś. Teraz skryta za zimnym marmurowym grobem, do którego nie docierało światło wspierała swoją córkę po cichu w dążeniu do spełnienia wszystkich marzeń. Razem z mężem.

- Lucy-sama!! - Usłyszała kilkanaście głosów z oddali gdy tylko na horyzoncie pojawili się pracownicy domu, których po śmierci Layli zaczęła uważać za swoją rodzinę.  

- Przepraszam, że tak długo, Spetto-san, Bero-san, Ribbon-san, Aed-san...

- Przepraszam, że tak długo, Spetto-san, Bero-san, Ribbon-san, Aed-san

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
[Sting x Lucy] Magini z SabertoothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz