Rozdział 3

982 97 17
                                    

Nie miała zbyt wielkich nadziei, a mimo to gdy usłyszała odpowiedź coś boleśnie zakuło ją w sercu. Zaczęła wierzyć, że gdy stanie na równi z nimi, w końcu będzie mogła ich zobaczyć bez wyrzutów, niepewności, że wtedy ona wybaczy im, a oni wybaczą jej. Wtedy wszystko miało być po staremu. Te oto myśli pojawiały się w jej głowie na przemian z strasznie szczerym głosem rozsądku. Już nic nie byłoby tak jak dawniej.

Odwołała Crux'a i nie mając lepszego pomysłu na jego miejsce przywołała Aquarius. Zodiakalny wodnik nie był zadowolony z tego, że została przyzwana, nie żeby kiedykolwiek była, w końcu zawsze gdy Lucy używała jej klucza grymasiła powtarzając co chwila, że dziewczyna przerwała jej randkę ze Scorpio.

I tym razem gwiezdny duch zmarszczył brwi patrząc na nią jak na jakąś niższą formę życia. Dziewczyna nigdy nie wątpiła w to, że kobieta była piękna. Jako syrena dolną połowę ciała pokrytą miała niebieskimi łuskami, których kolor był bardzo podobny do włosów, bardzo długich sięgających duchowi tam gdzie ona sama miała biodra. 

Aquarius spotulniała lekko gdy zobaczyła gdzie się znajdują, jakoś rozpoznała w tym miejscu gabinet Juda, w którym teraz za mosiężnym biurkiem siedziała jego córka. W tym momencie kobieta chyba pierwszy raz zobaczyła w Lucy jej matkę. Nie chodziło nawet o sam wygląd, ale o tą dziwną aurę, która promieniowała z niej jak jeszcze nigdy wcześniej.

Wyglądała tak jak Layla, gdy ta wreszcie pogodziła się z losem i znalazła dla siebie cel w życiu. A więc czego oczekiwała od niej jej właścicielka w takim miejscu? Chciała, żeby zniszczyła miejsce jej narodzin ze względu na złe wspomnienia? A może chciała jej coś powiedzieć? Mimo, że gwiezdna dusza nie przyznałaby się do tego miała wiele pytań i nadzieję, że Heartfilia sama na nie odpowie.

Dlaczego dziewczyna przebywała w swojej rodzinnej rezydencji zamiast w Fairy Tail? Gdzie podział się znak gildii na jej ręce? Kiedy  blondynka podpierała ręką brodę doskonale widziała, że jej cera w miejscu różowego symbolu była czysta i zwyczajna jak reszta ciała. Innym dowodem na to, że coś było nie tak były jej podkrążone oczy wpatrujące się w nią bez życia.

Z miejsca odpuściła sobie żarty i docinki, których nie oszczędzała jej praktycznie nigdy. Patrząc na nią wiedziała, że kolejny powód do jakiekolwiek bólu mógłby ją zwyczajnie dobić.

- Po co mnie wezwałaś?

- Mam pytanie. - Odpowiedziała cicho.

Już od kilkunastu lat nie mieszkała w rezydencji, jednak dopiero lata spędzone w Fairy Tail sprawiły, że zaczęła dopatrywać się w pewnej sprawie czegoś więcej. Żyjąc jak pełnoprawny mag na własnej skórze odczuwała wiele rzeczy związanych z magią, skutkami i zyskami z jej użycia. Właśnie dlatego śmierć matki wydała jej się nagle bardzo nienaturalna.

- Czy matka umarła tylko przez chorobę, a może było jeszcze coś o czym nie wiem? Proszę powiedz mi prawdę, Aquarius.

Odpowiedziała jej cisza i na pozór obojętne spojrzenie syreny. Po chwili ta westchnęła wiedząc, że jeśli komuś należała się w tej chwili prawda to jej. Córka Layli miała prawo poznać okoliczności jej śmierci.

- Nie znam zbyt wielu okoliczności tego zdarzenia, to prawda, że twoja matka była chora na wiele lat przed swoją śmiercią, przyzwania gwiezdnych dusz wykańczały ją i dlatego oddała swoje trzy złote klucze trzem służącym. Jednym z nich było Zoldeo, który przejął klucz koziorożca.

- Wiem o tym, ale komu został oddany twój klucz?

- Przyjaciółce Layli, Grammi, która nie długo po dostaniu mojego klucza opuściła kontynent razem z córką, Brandish, i udała się do Alakitasii.

[Sting x Lucy] Magini z SabertoothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz