Walki mijały i w końcu nadszedł przedostatni dzień zawodów ukoronowany występami grupowymi. Ten dzień dla Lucy był ziszczeniem marzeń pielęgnowanych od prawie dwóch lat. I choć po głowie dalej chodziła jej wczorajsza awantura nic nie mogło umniejszyć ani jej nerwów ani jej radości. Po pierwszym dramatycznym słowie "Dlaczego?!" wypowiedzianym przez Lisannę, ta dołożyła więcej. Powiedziała, że blondynka odeszła od nich dla reputacji najsilniejszej gildii i od początku zależało jej tylko o tym. Pytała dlaczego ona dalej siedzi pośród nich skoro ich zdradziła.
To wywołało lawinę. Na raz naskoczyły na siebie dwie grupy, Ci którzy przyznawali rację białowłosej i Ci którzy bronili zawzięcie Heartfilii. Poleciało mnóstwo mało przyjemnych określeń, aż w końcu Mirajane nie wytrzymała. Przeszła przez zwaśnione grupy, stanęła przy siostrze i wymierzyła jej policzek.
- Jak śmiesz mówić tak o naszej towarzyszce? - Spytała jej wtedy. To wystarczyło, by napięta atmosfera opadła, nie wystarczyło jednak by Lucy została tam razem z Fairy Tail. Wymamrotała pożegnanie i choć kilka osób próbowało ją zatrzymać ona była ugięta. Przecież opuściła ich także dlatego by unikać takich sprzeczek. Już wtedy, w dniu zmazania emblematu. Jej mieszanie się do spraw gildii przestało być wskazane już jakiś czas temu.
A teraz świadoma tego wszystkiego mogła wreszcie zmierzyć się z dawnym obrazem siebie. Z tą słabą nastolatką, od której się odwróciła. Nie ryzykowała niczym - w końcu dawni kompani nawet w razie przegranej dawali jej wybór - a mogła zyskać wiele.
- A teraz przez państwem! Upragniona walka dnia! - Ogłosił z podnieceniem komentator. - Smoczy zabójcy kontra smoczy zabójcy! Sabertooth kontra Fairy Tail! A teraz przedstawimy uczestników! Choć ich nie muszę przedstawiać, Szablozębni! Sting Eucliffe i Rogue Cheney, jedni z najsilniejszych magów dotychczas najsilniejszej gildii! A wraz z nimi Lucy Heartfilia! Lucy-san dopiero niedawno dołączyła do tej gildii, prawda Yagima-san?
- Hai, jeszcze rok temu należała do gildii, z którą dziś się zmierzy. Przeżyła z nimi siedmioletnie uśpienie. Odeszła od nich z osobistych powodów.
- Choć dopiero niedawno stała się tygrysem już nie raz udowodniła, że potrafi pokazać pazur! Jednak czy da radę walczyć z byłymi towarzyszami?! Z drugiej strony nadchodzą wróżki! Mag, który osiem lat temu wstrząsnął całym Fiore, Natsu Dragneel! A obok niego żelazny wojownik, Gazzile Redfox! Razem z nimi Wendy Marvel! Jestem pewny, że wolałaby walczyk z Sherrią i zemścić się za ostatni remis! Powodzenia, Wendy-tan!
Malutka czarodziejka w efekcie poczerwieniała i wykrzyczała do komentatora, że nie myśli o niczym takim. Była przy tym tak słodka, że Lucy nie mogła nie wybuchnąć stłumionym śmiechem.
Reszta jej drużyny znów spojrzała na nią w ten sposób. Posyłali jej dziwne, przeciągłe spojrzenia, ale nie odzywali się ani słowem, robili to za każdym razem, gdy reagowała na jakiekolwiek rzeczy związane z dawną gildią. Jakby zastanawiali się jak ciepło o nich myślała albo jak blisko wciąż z nimi była. Tym razem nie przeszkadzało jej to w żadnym stopniu.
Instynktownie naprężyła mięśnie czując na sobie intensywne spojrzenie oczu, które kiedyś kochała. Natsu patrzył na nią jak głodujący, który wstrzymał się od rzucenia się na wielki kawał mięsa i nie do końca podobało jej się to spojrzenie. Czasy, w których mógł tak na nią patrzyć również minęły.
Magia tętniła, wzywała ją do siebie niczym krew w jej żyłach, która także zmieniła graną przez siebie nutę na nerwowe wyczekiwanie. Moc wyrywała się z dotychczasowej uwięzi tak mocno, że niemal poczuła w koniuszkach palców zimno. To było tak dziwne uczucie... nie czuła zimna odkąd została magiem lodu, jej ciało przyzwyczaiło się do ujemnych temperatur na tyle, że w normalnej temperaturze było za gorąco. Zdziwiona spojrzała na swoje palce, białe u końców. Gdzieś w tle tego wszystkiego zabrzmiał sygnał rozpoczęcia, dlatego czym prędzej dotknęła palcami ust, które natychmiast pokrył szron i ruszyła do walki.
Szybko skupiła swój atrybut w prawej nodze i z przytupem zamroziła powierzchnię areny, a następnie obróciła szybko na lodzie mamrocząc pod nosem "Valkiria Dress". Magia objęła jej ciało swoimi ramionami prezentując jej łyżwy i lodową zbroję, idealny zestaw do walki krótkodystansowej. Odbiła się łyżwą i jak błyskawica pojawiła się obok niebiańskiej smoczej zabójczyni.
Zdezorientowani Natsu i Gazzile sądzili, że blondynka najpierw rzuci się na ognistego zabójcę, więc szybki atak na Wendy był ostatnią rzeczą o jakiej pomyśleli. Podobnie sama dziewczynka, która nie zdążyła nawet krzyknąć, gdy pokryła ją lodowa trumna. Heartfilia nie sądziła, by lód wytrzymał dłużej niż 10 minut, aczkolwiek wyłączenie z gry osoby obdarzonej leczeniem i odnawianiem cudzej magii było dość trafnym posunięciem. W dodatku nawet jeśli Marvel uwolni się straci na to tyle magii, że nie będzie mogła już użyć zaawansowanej smoczej techniki z walki z Sherrią.
- Wendy!
- Lucy! - Krzyknął do niej Sting, niemal równocześnie z Natsu krzyczącym do uwięzionej zabójczyni. Zareagowała instynktownie na głos ukochanego i chyba tylko dzięki temu zdążyła zareagować na ogień zmierzający ku niej. Poczuła żar na twarzy i swąd palonej ziemii. Odkąd go poznała nigdy nie pomyślałaby, że pewnego dnia jego płomień zwróci się przeciwko niej.
Na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech, pełny pewnego dziwnego smutku, ale też żarliwości.
- Szpony lodowego smoka! - Krzyknęła tworząc lodowy atak, który neutralizując ogień, zamienił się w swobodnie płynącą wodę, która wlała się w miejsce zniszczonej przez Natsu lodowej podłogi, by ponownie zamarznąć.
- Proszę to tylko zobaczyć! - Wykrzyknął Chapati Lola. - Gwiazda zamieniła się w smoka! Lucy Heartfilia w końcu wyciągnęła z rękawa swojego asa!
Odepchnęła się od miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stała, by być bezpośrednio za Natsu i Gazzilem, na których już rzucili się jej towarzysze. Eucliffe zgodnie z normą wybrał Dragneela, Cheney Redfoxa, a ona wparowała między nich wszystkich.
Natsu i Gazzile byli towarzyszami z gildii i choć nie byli w jednej drużynie, czasami zdarzało im się walczyć ramie w ramię, tak jak ostatnim dniu w Edolas albo przeciwko Laxusowi. Oni natomiast walczyli razem niemal cały czas, dlatego Lucy potrafiła współpracować z przyjaciółmi.
- Cięcie skrzydłem smoka lodu. - Zaatakowała od tyłu walczących. Biały i cienisty smok odskoczyli używając jednocześnie własnych wersji tego zaklęcia.
Powstał wybuch, nieporównywalny do tego ze smoczych oddechów, który na moment osłonił zawodników Fairy Tail. Usłyszała ten charakterystyczny dźwięk i już wiedziała.
Natsu pożerał ogień z eksplozji, a ciało Gazzila zmieniło się w twardy metal.
- Dziękuje za posiłek!
C.D.N.
Ostatnio coraz później te rozdziały, za co najmocniej przepraszam. Chcę zaznaczyć, że zbliżamy się do końca i następny rozdział będzie epilogiem. Ewentualnie jeszcze jeden rozdział, a potem epilog. Wah się nad książką, która zastąpi tą, możliwe, że będzie to kolejne ff z Fairy Tail lub coś całkiem innego z fandomu Harry'ego Potter'a. Mam ochotę na małe Dramione.
LHB
![](https://img.wattpad.com/cover/174093598-288-k249044.jpg)
CZYTASZ
[Sting x Lucy] Magini z Sabertooth
Fiksi PenggemarZapłakała raz jeszcze zdając sobie sprawę jak bardzo jest żałosna, słaba... i jak bardzo pragnie siły. W jednej chwili starła łzy wierzchem dłoni i ponownie spojrzała na stającą przed nią postać, której oczy patrzyły na nią z niezaprzeczalną wyższoś...