Pierwszy dzień pokazał Lucy jak rozdzierające może być przebywanie w przeciwnej drużynie. Nawiasem mówiąc pokazało jej to już pierwsze zadanie, w którym udział brali Rufus i Gray, no i oczywiście reprezentanci reszty gildii. Jak można było się spodziewać ich przedstawiciel wygrał, a Fullbuster, no cóż... zaliczył całkowitą porażkę. Nie cieszyła się z kolejnych punktów spoglądając współczująco na dawnego towarzysza, którego mimo wszystko uważała za przyjaciela. Nie mówiąc już o tym, że w myślach opracowywała lodowe tortury, którym chętnie poddałaby tego brzydala.
Nie miała na to jednak zbyt wiele czasu, bowiem już po chwili odbyła się pierwsza prawdziwa walka w formie 1 vs 1. Na arenie pojawiły się dwie postacie, czerwonowłosa Flare Corona i białowłosa Lisanna Strauss. Dwie wrogie sobie gildie, które na pieńku miały już od dawna. W gwoli ścisłości Raven Tail zostało stworzone specjalnie by zniszczyć Fairy Tail z niewiadomych jej przyczyn.
Walka była pełna włosów, pazurów, piór i ognia. Dziewczyna z Raven posługiwała się niezwykłą odmianą magii ognia, którego używała w połączeniu z kontrolą swoich włosów. Za to Lisanna z niebywałą skutecznością w niesamowitym tempie zmieniała kształty. Zamiast pełnej przemiany wolała częściową.
Wymieniały ataki, unikały ich, a ich walka była naprawdę szybka, do momentu, w którym białowłosa się zawahała. Z nieznanego nikomu powodu. Przeciwniczka wykorzystała okazję, a jej włosy owinęły się na wszystkich kończynach dziewczyny. Po arenie poniósł się mrożący krew w żyłach krzyk.
Nawet stąd Lucy widziała jak Elfman próbuje wyrwać się Natsu i Grayowi, jak na prześlicznej twarzy Mirajane odmalowują się zmartwienie i wściekłość. Cała gildia wydawała się być niemiłosiernie rozsierdzona. Ona też jej po cichu współczuła aczkolwiek wystawienie dziewczyny nadal było winą gildii, gdzie w takim momencie był Gildarts?! Przecież to on powinien być teraz tam na dole i zamiatać ziemię czerwonowłosą. Albo chociaż Cana, ta doświadczona magini i jego córka.
Blondynka usłyszała krzyk Natsu i dopiero wtedy Strauss zaczęła działaś, wyszarpnęła się z uwięzi i wylądowała na przypalonych nogach. W miejscach zetknięcia się z płonącymi włosami pozostały ślady odcinające się od skóry. Krótkie buty nie osłoniły jej.
Magini Fairy Tail zaświeciła złotym blaskiem towarzyszącym jej podczas przemian, zaczęła rosnąć, ale wtedy niespodziewanie zatrzymała się w połowie i powróciła do stanu zwykłego człowieka. Upadła na kolana tuż przed Flare, która również wyglądała na wyczerpaną.
- Czujesz jakąś satysfakcję? - Zapytał stojący obok niej blondyn, a ona pokręciła jedynie głową i odwróciła się w jego stronę. Na jego przystojnej twarzy malowała się troska. Po tym jak poznał szczegóły odejścia Heartfilii z wróżkowej gildii w pełni rozumiał, że dziewczyna mogła w tym momencie poczuć się trochę lepiej.
- Nie chciałam żeby przegrała. No dobrze, może jakaś część mnie chciała by oni zobaczyli, że nie jestem gorsza od niej, ale nie życzyłam jej przegranej. Zwłaszcza, że teraz są na samym dole.
- Jakby na to nie patrzeć ich druga drużyna jest zaraz za nami. - Wtrącił Rogue. - Jest w niej Gazzile.
- Chcesz z nim walczyć?
- Chce. - Odpowiedział krótko.
Lucy spojrzała na swoją drużynę i nagle naszła ją ochota na wygłoszenie kilku słów.
- Orga, uważaj na Laxusa, to smoczy zabójca drugiej generacji, nie zrobił jeszcze nic wielkiego, ale jest wystarczająco silny by walczyć z Jurą. Za ty Rufusie nie lekceważ Graya, po tej przegranej będzie chciał wygrać następnym razem. I nie lekceważcie moich ostrzeżeń tylko dlatego, że byłam w tej gildii i uważacie, że ich przeceniam. Ponieważ tam byłam znam ich najlepiej.
- Zapamiętam to.
- Będę walczyć z nim od początku pełną siłą, ale nie obraź się jeśli wbije tego twojego Laxusa w ziemię w pierwszej minucie. - Zaśmiał się gardłowo zabójca bogów.
- Mówiłem Ci to już. - Dołączył się Eucliffe. - Nie mamy zamiaru przegrać.
- Mam taką nadzieję. - Powiedziała patrząc kontem oka na scenę rozgrywającą się na głównej scenie. Natsu wynosił na rękach płaczącą Lisanne. A potem raz jeszcze przyjrzała się Stingowi z pełną świadomością, że nie chce go opuszczać, nigdy. On był dla niej kimś bardzo, bardzo ważnym i czuła, że bez niego nie potrafiłaby już normalnie funkcjonować.
Poczuła, że nie potrafiłaby znów stanąć w Fairy Tail z ich znakiem na ręce, nie potrafiłaby znów walczyć ramie w ramie z Natsu, Grayem i Erzą. Nie potrafiła i nie chciała do nich wracać, dlatego w tym momencie złożyła sobie nową, własną przysięgę.
"Nie przegra."
Tym razem nie były to słowa powiedziane pod wpływem chwili, z których pragnęła się wykręcić, które chciała cofnąć. To oświadczenie wypłynęło z głębi jej serca i miała zamiar walczyć o jego spełnienie z całych swoich sił. Nawet nie dla osób, na których jej zależało, ale dla samej siebie. Nawet jeśli miałaby zostać za to nazwana zwykłą egoistką.
Nawet jeśli miałoby to złamać Natsu to było jej życie, to były jej decyzje, to było jej szczęście.
Musnęła palcami magiczny naszyjnik na jej szyi, który ukrywał zapach jej magii, a potem oddaliła się od własnej drużyny. Na ten dzień igrzyska magiczne się skończyły, więc chociaż teraz chciała zamienić parę zdań z dawnymi towarzyszami. Tym razem Sting nie miał zamiaru jej powstrzymać. Może przez przyzwoitość, może przez szron tańczący na jej palcach.
- Idź. - Mruknął cicho, kiedy razem z drużyną skręcili już w inną uliczkę. Ona została sama i po cichu dołączyła do tłumu wychodzących z igrzysk. Lawirowała między ludźmi szukając tej jednej kłopotliwej i głośnej grupy.
Macarov szedł na przedzie, a za nim reszta. Niemal od razu podeszła do nich przytulając Levy. Niebieskowłosa spojrzała na nią tak jakby zastanawiała się czy to wciąż ta sama osoba, z którą się przyjaźniła. To zabolało Lucy bardziej niż cokolwiek innego.
C.D.N.
Siła Lucy to nie tylko więzi, to także postanowienia i upór. W obliczu dawnych i nowych towarzyszy nie będzie miała już znaczących wątpliwości, nawet jeśli Fairy Tail ponownie wgryzie się w jej serce.
LHB
CZYTASZ
[Sting x Lucy] Magini z Sabertooth
Fiksi PenggemarZapłakała raz jeszcze zdając sobie sprawę jak bardzo jest żałosna, słaba... i jak bardzo pragnie siły. W jednej chwili starła łzy wierzchem dłoni i ponownie spojrzała na stającą przed nią postać, której oczy patrzyły na nią z niezaprzeczalną wyższoś...