Już następnego dnia po zaliczeniu próby Jiemmy całą trójkę smoczych zabójców wysłano na misję do sąsiedniego miasta, niedaleko, jednak pieniądze za to były całkiem spore, w dodatku to była misja od rady magicznej co dodatkowo utwierdzało Lucy w przekonaniu, że bliźniacze smoki były całkiem znane.
Celem eliminacji była mroczna gildia należąca do popleczników niemal w całości zniszczonego sojuszu balam.
- Balam? - Odezwała się cicho Heartfilia, gdy Rogue tłumaczył jej co należy do ich zadania.
- Znasz ich? - Dołączył do ich rozmowy blondyn, który do tej pory siedział raczej cicho. - Wcześniej sojusz składał się z trzech gildii, ale dwie zostały przez kogoś wyeliminowane.
- Przez Fairy Tail. - Powiedziała nim zdążyła się powstrzymać, skoro zaczęła należało kontynuować. - Oracion Seis zostało zniszczone przez sojusz trzech gildii i Wendy Marvell, uczestniczyłam w tym, za to Grimoire Heart zaatakowało świętą ziemię podczas naszego egzaminu na maga klasy S, siedem lat temu.
- Słyszałem, że to wtedy zostaliście pokonani przez tego smoka.
- Acnologię. - Wyszeptała blondynka, nawet po tak długim czasie imię tego potwora sprawiało, że czuła mdłości. - To nie jest zwykły smok, tylko smoczy zabójca przemieniony w smoka, jego siła przytłoczyła całą gildię.
Obaj wyczuli, że drążenie tego tematu jest niebezpieczne, dlatego po prostu zmienili go na inny, równie zły.
- Dlaczego chcesz pokonać Natsu-san'a? - Zapytał blondyn rozpoczynając kolejną kłopotliwą rozmowę.
Dla niego chłopak był niedoścignionym celem, obietnicą, którą koniecznie musiał wypełnić, Natsu Dragneel był osobą, którą musiał pokonać, dla siebie i za Lectora. Wciąż pamiętał czasy, w których go podziwiał, różowowłosy był wtedy znanym magiem o podobno imponującej sile, a jednak przegrał, w dodatku ze smokiem, to wydarzenie przekreśliło cały szacunek jaki do niego żywił.
A teraz obok niego była Lucy Heartfilia, blondynka była towarzyszką ognistego zabójcy, chyba jedyną osobą oprócz niebieskiego kota, która stała za nim murem gdziekolwiek się nie pojawił, w dodatku kiedyś była wróżką, należała do gildii, którą on sam pogardzał. Mimo to nie potrafił przenieść tej pogardy na nią. Nawet widząc jej słabą i żałosną stronę, wtedy w hotelu, jedyne co czuł to dziwną melancholię, przypominała mu jego samego w czasach gdy i on po prostu pragnął siły.
Chociaż kiedyś należała do Natsu, to on, Sting, dzielił z nią teraz cel. Oboje mieli zamiar wgnieść go w ziemię. Ale on wcale tego nie chciał, pomimo tak krótkiej znajomości wiedział, że taka walka zniszczyłaby nie tylko chłopaka, ale i Lucy.
Dziewczyna zasępiła się odrobinę przez chwilę naprawdę zastanawiając się nad powodem, w dniu, w którym zdecydowała się odejść i podjąć próbę walki z nim czuła gorzką gorycz porzucenia i zazdrości o Lisanne, ale wiedziała co przeważyło szalę i co stanowiło jej prawdziwe paliwo
CZYTASZ
[Sting x Lucy] Magini z Sabertooth
FanficZapłakała raz jeszcze zdając sobie sprawę jak bardzo jest żałosna, słaba... i jak bardzo pragnie siły. W jednej chwili starła łzy wierzchem dłoni i ponownie spojrzała na stającą przed nią postać, której oczy patrzyły na nią z niezaprzeczalną wyższoś...