Rozdział 18

870 80 32
                                    

Znając siłę swoją i czwórki swoich kompanów, Lucy nie zdziwiła się, kiedy dyniowy przebieraniec oznajmił im, że mają pierwsze miejsce. Rufus, Sting, Rogue i Orga też nie wyglądali na szczególnie zaskoczonych, co nie było niczym dziwnym biorąc pod uwagę, że bez trudu wygrywali mistrzostwa dla swojej gildii. Mimo tego jej przyjaciel wydawał się dziwnie zestresowany, co chwila zerkał właśnie na nią i mamrotał coś niewyraźnie pod nosem.

Może miało to związek z Natsu i Fairy Tail. Minęły miesiące odkąd dołączyła do Sabertooth i zaprzyjaźnili się, chociaż nie dało się ukryć, że między nimi od samego początku była jakaś chemia. Coś ciągnęło ją w jego stronę, chciała go poznać i w miarę możliwości być blisko niego. On też okazywał jej troskę i zainteresowanie przez co zaczęła wierzyć, że coś może między nimi być. A teraz w jakiś niewyjaśniony sposób czuła, że Dragneel samą obecnością stanął między nimi.

Zazgrzytała cicho zębami nagle uświadamiając sobie, że pomimo wczorajszego aktu tchórzostwa wciąż kryła się w niej żądza zemsty i nieposkromiona wściekłość.

Niestety musiała przeczekać jeszcze kilkanaście godzin, by mu ją okazać. By wyjść na scenę jako ktoś z kim nawet on musiał się liczyć.

Do tego czasu mieli okazję odpocząć i wrócić do gildii, chyba głównie dla ogłoszenia, że byli liderami, znowu, tak jak zawsze. Prawdę mówiąc rozbawiło to Heartfilie, której udzieliła się radosna atmosfera, tak, nawet oni mieli swoje chwilę szczęścia, w które sztywność dochodziła zwyczajnie w zapomnienie, jednak ona nie potrafiła zdobyć się na picie z innymi przy barze lub wdanie się z kimś w rozmowę, chciała zwyczajnie położyć się do łóżka, tak jak należało o drugiej nad ranem. Przecież lada moment mieli potrzebować pełnego zapasu energii i magii do walki.

Wykręciwszy się z zabawy wróciła do swojego pokoju i już miała opaść na mięciutki materac, kiedy usłyszała ciche pukanie, tak ciche, że ledwo słyszalne, które po chwili zabrzmiało w jej uszach tak głośno, że niemal się za nie złapała.

- Proszę. - Wciąż nie zawsze pamiętała o swoich zwiększonych zmysłach, które w takich sytuacjach były istnym przekleństwem.

Przez drzwi wślizgnął się spodziewany osobnik. Blondyn niepewnie rozejrzał się po pokoju jakby chciał upewnić się, że nikogo w nim nie ma. Przed Fairy Tail Lucy spłonęłaby wstydem, ale teraz - po setkach wizyt Natsu - nie miała już takich ograniczeń.

Po podłodze walały się ubrania, w tym bielizna, tak samo na oparciach krzeseł. W zlewie czaiły się stosy brudnych naczyń, a pomieszczenie było potwornie chłodne, tak chłodne, że blondyn lekko się trząsł. Pstryknęła palcami podnosząc temperaturę o parę stopni, to było nie wiele, ale zawsze coś.

Chyba nigdy nie widziała, by zachowywał się tak niezręcznie. Przeszedł przez pokój trzy razy potykając się o puste butelki z wodą, które powinna już dawno sprzątnąć.

Usiadł obok niej na łóżku, wziął głęboki oddech i przemówił zadziwiająco spokojnym głosem.

- Przepraszam, że tak późno, ale nie potrafię rozpocząć igrzysk bez tej rozmowy. Dobrze wiesz, że między nami było coś od tamtej nocy w Rose, mimo to ty ciągle... Zachowywałaś się tak jakbyś czekała aż on cię znajdzie, uratuje i zabierze to tej waszej ukochanej gildii. Nie potrafiłem tego znieść, nie potrafiłem też odpuścić. Dlatego chcę byśmy chociaż spróbowali, być ze sobą. I chociaż wiem, że brzmi to jak cholerne oświadczyny, Lucy, zostaniesz moją dziewczyną?

Spojrzał w jej kierunku, jednak Lucy nie siedziała już obok niego, leżała zwinięta na łóżku i cicho pochrapywała. Krótko mówiąc spała nie usłyszawszy nic z tego co powiedział. Zaśmiał się cicho nie mogąc powstrzymać uczucia rozczarowania, dlatego wziął koc z fotela, ułożył się obok niej i przykrył ich oboje. Jeśli przespała jego deklaracje mogła też obudzić się u jego boku.

Przez moment nie myślał nad konsekwencjami, chciał po prostu zapomnieć o wszystkim i rzucić się w przepaść snów lub niczego. Byleby tylko nie musieć myśleć o chwili, w której będzie musiał powtórzyć tą jakże żenującą sytuację.

Widok jej spokojnej twarzy w jakiś sposób ukoił go i już miał odpłynąć, kiedy z ust blondynki usłyszał swoje własne imię.

- Sting. - Wyszeptała cicho przez sen czyniąc z Eucliffa najszczęśliwszego człowieka na świecie.

- Lucy. - Odszepnął, jednak dziewczyna zamilkła na dobre. Mogło być i tak.

Dopiero rano blondynka przeszła swoisty wstrząs. Leżała plecami do jakiegoś mężczyzny, który opatulał ją w pasie swoimi smukłymi dłońmi. Czuła jego oddech na swojej skórze, który sprawiał, że nie potrafiła się odwrócić. Ulgą było odkrycie, że oboje leżą w ubraniach i stąd już bardzo łatwo było wywnioskować kim był niezidentyfikowany człowiek. Stawiała na Stinga, którego wspomnienie majaczyło jej gdzieś z tyłu głowy. Najwyraźniej zasnęła zanim wyszedł.

Próbowała się odsunąć, jednak wystarczyło poruszenie, by domyślny blondyn objął ją jeszcze mocniej. Z ledwością spojrzała na zegar powieszony na ścianie, który obwieścił, że nadal mają sporo czasu, chyba właśnie dlatego pozwoliła mu spać dalej, a może nie robiła tego dla niego, tylko dla siebie? Podobała jej się świadomość, że chłopak jest tak blisko. Tak, to był Sting, a znajome rękawiczki jego charakterystycznego ubioru tylko ją w tym utwierdziły.

Leżała więc spokojnie, nieruchomo.

Minęło może dwadzieścia minut, kiedy poczuła, że jej towarzysz poruszył się, wziął głośny, głęboki oddech i ponownie zastygł. Czy on... wpadł na ten sam pomysł co ona?

- Sting? - Zebrała się w sobie. - Dlaczego tu jesteś?

- A dlaczego ty zasnęłaś podczas naszej rozmowy? - Wyrzucił z siebie.

- Przepraszam, poprzedniej nocy nie mogłam zasnąć i jak wróciliśmy potwornie chciało mi się spać. Próbowałam się powstrzymać, ale to łóżko, ta poduszka, przyciągały mnie. - Jęknęła. - A ty? O czym chciałeś porozmawiać?

Blondyn zjeżył się, a potem odburknął "już nie ważne".

- Ale powiedziałeś, że nie potrafisz rozpocząć bez tej rozmowy igrzysk. A więc...

- Było minęło.

- Sting... - Powiedziała przeciągając sylaby. - Wyduś to z siebie.

- Chciałem tylko spytać, czy zostaniesz moją dziewczyną. - Odpowiedział cicho wpatrując się w nią, szukał oznak odrzucenia go albo jej własnego bólu. Ona też nie odrywała od niego wzroku.

Chciał, by była jego. Chciał należeć do niej. - Te słowa raz po raz pojawiały się w jej umyśle.

- Nadal tego chcesz? - Kiwnął głową w odpowiedzi. - Ja też tego chce.

C.D.N.

Jupi, zbliżamy się do zakończenia, a tak nawiasem mówiąc chcielibyście jakąś opowieść z uniwersum Fairy Tail? Mam kilka pomysłów, między innymi książkę o tematyce Laxus x Lucy albo Gray x Lucy, a może Natsu x Lucy. Tak wiem, za dużo Lucy, ale to tak niedoceniana postać, że nie mogę się powstrzymać.

LHB


[Sting x Lucy] Magini z SabertoothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz