Rozdział 13

160 8 0
                                    

Perspektywa Czkawki

 Poprosiłem Alieena by powiadomił wioskę o zaistniałej sytuacji związanej z Grimmelem. W czasie gdy powiadamiał wioskę  ja siedziałem na klifach myśląc o wszystkim i o niczym.  W końcu nie mogę tak po prostu wparować i zabrać wszystkie smoki z wyspy, nie mówiąc ani słowa wyjaśnienia. Normalnie powiedziałbym wiosce o tym sam ,ale nie chciałem spotkać Kate.

 Gdy tak tam siedziałem przyszła do mnie Astrid i usiadła obok mnie. Wtedy cały czas patrzyłem w morze. Chciałem uniknąć patrzenia w oczy blondynce. Czułem wstyd i strach przed jej wzrokiem. Po  prostu nie potrafiłem na nią spojrzeć... Za bardzo się wstydziłem. Chciałem przełamać wstyd i chodź na nią chwilę spojrzeć albo w najlepszym wypadku coś powiedzieć.   Gdy spojrzałem na nią i otworzyłem usta by coś powiedzieć wparował Alieen. Ten to zawsze umie wybrać sobie odpowiedni moment... 

 Przyszedł z całkiem dużą gromadą smoków i rzekł :

- Właściciele smoków już się z nimi pożegnali. Możecie już lecieć. - rzekł 

- Dzięki ,że wytłumaczyłeś wszystko mieszkańcom wioski. - odrzekłem

- Nie ma sprawy. Powodzenia w odnalezieniu tego ukrytego świata. Wpadnij jeszcze kiedyś do nas. - odparł

- Na pewno kiedyś wpadnę. - odpowiedziałem wstając z klifu i idąc w kierunku polany gdzie znajdowały się wszystkie smoki. Astrid za raz postąpiła tak samo.Gdy dotarliśmy na wspomnianą wcześniej polanę wsiedliśmy na smoki. Następnie wzbiliśmy się w powietrze. Lecieliśmy dobre 8 godzin aż zrobiliśmy przystanek. Wszystkie smoki opadły na ziemię ze zmęczeniem. Mimo ,że uwielbiam smoki nie mam zamiaru spać koło tak wielu smoków. Poszłem z Astrid , Szczerbatkiem i Wichurą spać na plażę , która od smoków znajdowała się z  70 m dalej. Oczywiście nie mogłem zasnąć z racji tego ,że spałem jakiś miesiąc temu. Ugh... Nawet nie wiecie jak miałem ochotę chodź na chwilę odpłynąć... Tęsknię za dawnym życiem ,  kiedy nie byłem jeszcze wampirem... Uwielbiam spać jak nikt inny... No może po za Szczerbatkiem , który chyba uzyskał już dawno miano największego śpiocha na świecie. W końcu przestałem o czym kolwiek  myśleć. Patrzyłem tylko w blask księżyca , który odbijał się na tafli wody. Patrzyłem tak nie wiem może nawet z dwie godziny aż w końcu postanowiłem zmienić się w nietoperza i zrobić jakiś mały patrol.

 Leciałem nad wyspą. Gdzie nie spojrzałem ktoś spał czy ptak czy smok. Było by wszystko w spaniałym porządku gdyby nie to ,że na horyzoncie zobaczyłem znaną mi platformę i statki.

 Ogólnie to przepraszam ,że rozdział taki krótki i słaby ,ale nie mam jakoś weny. Obiecuje ,że nie długo akcja się rozkręci.

Pierwszy Smoczy Jeździec 2 ( Tom Zakończony )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz