Rozdział 4

242 11 3
                                    

Perspektywa Czkawki
Impreza była wspaniała. Bawiłem się jak nigdy do tąd...
Po skączonej uroczystościu udałem się do domu jak niby nigdy nic  . Gdy weszłem do niego zobaczyłem jakąś postać. Nie mogłem rozpoznać kto to jest ,gdyż byłem zbyt pijany. Byłem pewny ,że to Astrid ,dlatego że zaciągnęła mnie do łóżka. Jednak myliłem się...

Perspektywa Astrid
Gdy weszłam do mojego i Czkawki pokoju poprostu osłupiałam... Był w łóżku razem z Kate! Od razu wściekła podeszłam do nich i wyciągnęłam go z łóżka :

- Co ty tutaj robisz z Kate do cholery jasnej!!! - krzyknęłam napełniona do niego i do niej złością.

-Eee... Aslid... - zaczął coś bęłkotać

- Ty jesteś przecież pijany! - krzyknęłam do niego.
Zauważyłam jak Kate powoli zbliża się w stronę drzwi.

- A ty do kąd? - zapytałam zamykając jej przed nosem drzwi.

- Eee... Do domu? - odrzekła.

- O nie muszę z tobą dokładnie pogadać! - krzyknęłam. - Jako ,że nie mogę na razie z nim się dogadać to ty odpowiesz mi na wszelkie pytania! Co robiłaś z Czkawką w łóżku? Nie wstyd ci? Jak możesz rozbijać związek ,który trwa pięć lat!- wykrzyczałam

- Yyy.... Ja...- zaczęła się jąkać.

- Uciekaj z tej wyspy ,bo inaczej będzie z tobą źle! - krzyknęłam do niej. Chciałam ją po prostu zabić. Ona bez wielkszego wachania wybiegła z domu i od razu wsiadła na smoka, a jeśli chodzi o Czkawkę do wygoniłam go na kanapę na dole.

                             Rano
_________________________________________
Gdy tylko ten zdrajca się obudził zaczęłam domagać się wyjaśnień:

- Co ty robiłeś z nią w łóżku! - krzyknęłam ,ale na pewno by£ to krzyk ciszy niż wczoraj.

- Astrid ja byłem pijany... Myślałem ,że to ty... - zaczął się tłumaczyć

- Na razie nie chcę cię widzieć na tej wyspie rozumiesz!A z dziećmi możesz widywać się co tydzień! - krzyknęłam.
Po części wierzyłam mu ,że jego wersja tej historii jest prawdziwa ,ale gdy tylko przypominałam sobie ten widok to nic nie mogło usprawiedliwić Czkawki...

Perspektywa Czkawki
Gdy chciałem odlecieć z wyspy zaczepił mnie Smark... Spytał się mnie do kąd się wybieram i czy nie zapomniałem o czymś. Najpewniej chodziło mu o walkę na arenie... Ja tylko uderzyłem go pięścią w twarz aż chuknął i odleciałem. W sumie na każdego kogo bym na trafił to bym mu to samo zrobił. No może poza Szczerbatkiem , którego prze nigdy nie uderzyłem...
Na początku chciałem udać się na moją wyspę,lecz stwierdziłem ,że pięć dni drogi to za długo. Udałem się więc na wyspę , na której odbywały się walki na arenie. Nawet nie wiecie jak teraz miałem chcęć komuś przyłożyć. Mam gdzieś ten cały trans. Teraz chcę tylko się wyżyć...

Perspektywa Sączysmarka
Przez tego durnia mam złamany nos ! O co mu chodziło! Wszyscy w wiosce chcieli wiedzieć co się stało. Oczywiście wszyscy zaczęli się pytać Astrid. W końcu to była najbliższa jemu osoba. Ona nie chciała nikomu nic powiedzieć. Wszystkich zdziwił jeden fakt. Była zła ,ale jednocześnie smutna. W końcu udało się z niej coś wycisnąć. Powiedział tylko tyle ,że wódź na pewno szybko nie wróci... Nikt za bardzo nie wiedział o co chodzi. Zawsze nazywał go Czkawką , a nie wodzem... Na pewno musiało się coś stać...

Pierwszy Smoczy Jeździec 2 ( Tom Zakończony )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz