Rozdział 22

120 9 3
                                    

Perspektywa Czkawki
Gdy  myślałem usłyszałem ryki smoków powiadamiające o tym,że jesteśmy już na miejscu. Od razu spojrzałem w kierunku wyspy. To co tam zobaczyłem przerosło mnie. Berk atakował Grimmel. Od razu rozkazałem smokom by zaatakowały statki łowców. Ja zająłem się Grimmelem.

Perspektywa Grimmela

 Wszystko szło jak z płatka. Gdy zauważyłem więcej smoków zdziwiłem się,ale za razem ucieszyłem. Czyżby alfa wezwał więcej smoków do ataku?Jednak to nie było to. Przekonałem się o tym gdy zobaczyłem zmierzającego w moim kierunku smoka z chęcią zaatakowania mnie. Od razu wystrzeliłem w jego stronę truciznę. Jednak on wyminął ją zręcznie zmieniając się w. Chwila... Nietoperza? Ale jak to możliwe? Przecież takie smoki nie istnieją... A może to nie smok? 

Perspektywa Czkawki

 Gdy leciałem z prędkością światła na zdezorientowanego Grimmela w ostatniej chwili zmieniłem się w człowieka by wgryźć się w jego tym samym pozbawiając go krwi. Jednak nie wszystko poszło z planem. Grimmel w ostatniej chwili gdy akurat zmieniłem się w człowieka strzelił mnie trucizną śmiecozaura. Od razu poczułem jak obraz zaczyna mi się rozmywać. Nie mogłem nic zrobić. Grimmel złapał mnie i przyłożył ostre narzędzie do szyi. Gdy tylko do zrobił zagroził Szczerbatkowi:

- Jeśli nie rozkażesz smokom by przestały atakować statki i skierowały ogień na wyspę możesz pożegnać się ze swoim przyjacielem. - zagroził 

- Szczerbatek nie słuchaj go! - rozkazałem

- Masz siedzieć cicho! Jeśli nie to cię zaraz uciszę. - zagroził mi Grimmel

- No to proszę zabij mnie. - odrzekłem. 

- Masz rozkazać temu smokowi by rozkazał smokom skierować ogień na wyspę. - rozkazał mi

- Nigdy tego nie zrobię. Proszę bardzo możesz mnie zabić. - odrzekłem

- Skoro tego chcesz.Umrzesz w męczarniach. A na końcu rozszarpią się szybkie szpice. - rzekł po czym zbliżył ostre narzędzie do mojej twarzy. Wtedy usłyszałem ryk Szczerbatka, rozkazujący smokom skierować ogień na Berk.

- Szczerbatek nie rób tego! - wykrzyczałem do przyjaciela. 

- I myślisz,że on cie posłucha? - powiedział po czym usłyszałem jego cichy śmiech

- Słuchaj wiem,że nie chcesz by cokolwiek mi się stało i próbujesz mnie chronić,ale jednostka nie jest warta kilku set osób. - rzekłem do Szczerbatka próbując przekonać go by zmienił zdanie. Wtedy kiwnął porozumiewawczo głową  czy jestem tego pewny. Oczywiście bez wahania potwierdziłem,że tak. Wiedziałem,że niedługo zacznie się piekło. Nie obchodziło mnie to czy przeżyje czy nie. Nie boję się śmierci. Teraz liczą się smoki i wioska. Jednostka nie jest warta tysięcy. Szczególnie już taka jednostka jak ja.

Wiem rozdział krótki bardzo za to przepraszam,ale mam nadzieję,że mi wybaczycie.

Pierwszy Smoczy Jeździec 2 ( Tom Zakończony )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz