Rozdział 26

138 8 0
                                    

Perspektywa Czkawki

Gdy doszliśmy do wioski nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Cała wioska stała w ogniu. Gdzie nie gdzie leżały martwe ciała. To wszystko moja wina... Gdybym nie wrócił na Berk,to wszystko by się nie stało... Bez już większego namysłu wszedłem w ogień. Zacząłem szukać żywych osób. Kto wie może ktoś przeżył. Wołałem i wołałem ,ale nikogo nie znalazłem po za Szczerbatkiem,który również szukał tego samego. Gdy straciłem już całkiem nadzieję usłyszałem czyjiś kaszel. Nie smoka,lecz człowieka. Od razu podążyłem za dźwiękiem. Gdy dotarłem do źródła dźwięku zobaczyłem nie jakiego Sączysmarka. Nawet jednak to sprawiło mi radość. W końcu on też jest człowiekiem,nie?

Perspektywa Sączysmarka

- Czkawka to ty? - zapytałem cicho widząc jakąś postać

- Tak , ja. Musimy szybko z tąd wyjść. - odrzekł

- Nuffin ,chodź. - rzekłem do Nuffina

Perspektywa Czkawki

Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem Nuffink żyje! Normalnie rzuciłbym się na niego i go przytulił,ale teraz priorytet był jeden - wyjść z ognia. Pod drodze gdy wychodziliśmy z ognia spotkaliśmy Śledzika , zapłakaną Szpadkę , Wiadra i kilka innych wikingów. Próbując wyjść z palącej się wioski zauważyliśmy,że las również zaczął się palić. Jedyną opcją ucieczki było znalezienie smoków i odlecenie z tej wyspy. Najgorsze było to ,że nie mogliśmy ich znaleźć. Co jeśli coś stało się smokom w tym Szczerbatkowi? Tego nie wybaczyłbym sobie nigdy. Gdy już zacząłem wyrywać sobie włosy wpadłem na Szczerbola. Od razu powiedziałem do niego:

- Martwiłem się. - rzekłem

- Ja też. - odrzekł Szczerbatek

- Wiesz gdzie są inne smoki? - zapytałem

- Wiem gdzie są. Tylko Wichura gdzieś się zgubiła. - odpowiedział

- Prowadź do smoków. Wichury poszukamy później sami. - oznajmiłem.

Skip Time Poszukiwania Wichury

- Czkawka ,musimy odpuścić. Szukamy Wichury dwie godziny. Nie mamy czasu. - rzekł Szczerbatek

- Nie,nie odpuszczę. Nie zostawię żadnego smoka na pastwę losu. - odrzekłem po czym uparcie szedłem dalej. Gdy zobaczyłem jak spada mi płonąca gałąź na głowę. Przez chwilę myślałem,że to koniec. Że umrę. Zamknąłem oczy i czekałem na śmierć,lecz ona nie nadchodziła. Nagle poczułem jak ktoś mnie popycha i ratuje mi życie. Tym kimś był Beck. Chciał przyjąć uderzenie za mnie ,lecz on też został uratowany tylko,że przez Wichurę. Działo się to wszystko w zastraszającym tempie. Gdy ocknąłem się z wrażenia rzekłem:

- Zwiewamy z tej wyspy! Beck wsiadaj na Wichurę! Lecimy! - rozkazałem

- No i wreszcie jakaś mądra decyzja. - rzekł Szczerbatek

- Bądź cicho  dobra? - odrzekłem

- Stwierdzam fakt. - powiedział Szczerbol

- Dobra , nie ważne. Musimy uciekać z tej wyspy! - rzekłem wsiadając na Szczerbatka. Ten od razu wzbił się w powietrze.




Pierwszy Smoczy Jeździec 2 ( Tom Zakończony )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz