Rozdział 14

166 10 1
                                    

Perspektywa Astrid
"Wstawaj!"- usłyszałam jakiś głos ,lecz nie zwróciłam na niego uwagi i dalej spałam. Ocknęłam się dopiero kiedy poczułam jak ktoś delikatnie mnie szturcha wołając:

- Astrid wstawaj nie mamy czasu! - zawołał

- O co chodzi? Jest dopiero druga w nocy. - powiedziałam  otwierając oczy.

- Jest dokładnie trzecia , ale to nie ważne. Leci w naszym kierunku Grimmel ze statkami. - odrzekł nerwowo.

Gdy usłyszałam tą wiadomość od razu wstałam i zaczęłam budzić smoki. Najpierw była to Wichura. Ugh... Dlaczego tak trudno obudzić smoka... Zaczęłam szturchać Wichurę dość mocno , lecz dla niej najpewniej były to tylko lekkie dotknięcia. Udało się mi wyrwać ją ze snu po jakiś 10 minutach. Jeśli pójdzie tak dalej z innymi smokami to jestem pewna ,że nas złapią. Na szczęście mojej smoczycy szybciej szło budzenie innych smoków niż mi.

Perspektywa Czkawki
Nie miałem zamiaru budzić tych smoków tysiąc lat , dlatego poprosiłem Szczerbatka żeby wystrzelił plazmę obok smoków. Efekt był lepszy niż się spodziewałem. Za jednym strzałem budziliśmy 15 smoków. Niestety po jakimś czasie Szczerbatkowi skączyły się splunięcia i musieliśmy wszystkie smoki budzić pojedynczo. Mimo pomocy obudzonych już smoków trwało to długo.

Wzbiłem się w powietrze by sprawdzić jak blisko jest Grimmel. Zdecydowanie za blisko... Wylądowałem i pośpieszyłem smoki w budzeniu innych...
Gdy wszystkie smoki zostały obudzone szybko wzbiliśmy się w powietrze. Uciekaliśmy przed siebie aż nagle z mgły wyłoniły się statki i zaczęły do nas strzelać. Chciałem zacząć uciekać w inną stronę ,ale statki nas okrążyły strzelając zatrutymi strzałami. Wszystkie smoki bardzo dobrze radziły sobie z omijaniem ich ,lecz nie mogło obyć się bez trafień przy tak dużej ilości smoków. Grimmel wciągną nas w zasadzkę... Na horyzoncie nie było widać już jego platformy... Próbowałem skierować smoki w jedyną stronę gdzie była szansa uciec. Byliśmy już praktycznie po za strefą strzał. Gdy nagle spadł jakiś smok... Ale za raz... To nie jest smok tylko Astrid! Szybko poleciałem w tamtą stronę łapiąc spadającą Astrid. Spojrzałem na nią i zacząłem coś do niej mówić. Był nie przytomna... Wyjąłem jej strzałę z uda. Strzał ta była koloru czerwono / zielonego. Obawiałem się najgorszego... Czyżby stracił osobę,którą kocham? Stwierdziłem ,że strzała  zawiera śmiertelną truciznę dla ludzi. Grimmel zrobił to specjalnie... Ta strzała nie była wycelowana w smoka tylko w nią... Gdyby trafiła Wichurę to nawet by jej nie uśpiła... Patrzyłem na nią cały zapłakany i wyprany z uczuć aż w końcu lekko otworzyła oczy i wyszeptała:

- Czkawka... - wyszeptała

- Astrid proszę cię nie umieraj. - wypowiedziałem zdanie dalej płacząc.

- Wiec...jedno... Kocham... cię i ... nic tego... nie... zmieni. - wypowiedziała z trudem przy tym się jąkając. 

- Przepraszam cię za wszytko... za tą całą zdradę i ,że pozwoliłem ci odejść...- odrzekłem cały czas  się na nią patrząc i płacząc. 

 Wiem zabijecie mnie za to ,że uśmierciłam Astrid , ale trudno w końcu raz się żyje. Nie?




Pierwszy Smoczy Jeździec 2 ( Tom Zakończony )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz