5. Szczęście w nieszczęściu

1.9K 81 10
                                    


Wszyscy Ślizgoni latali po sali goniąc Teodora, który skakał przerażony swoim stanem. Zaczęłam się śmiać jak nigdy widząc przerażone twarze kumpli Notta. Krukoni też chichrali się z żaby.

- No w tym wydaniu Teodorze jesteś lepszy.- wydusiłam przez śmiech i wstałam z ławki.

Nagle Draco złapał żabę i skierował się do mnie. Zamarł w miejscu. Teodor wyskoczył mu z rąk, po chwili zmieniając się z powrotem w swoją ludzką postać. Dalej śmiałam się w niebo głosy, kiedy zwróciłam uwagę, że nikt już się nie śmieje ja również przestałam. Wszyscy wpatrywali się w coś co było za mną. Od razu zorientowałam się kto stoi za moimi plecami. Odwróciłam się z sztucznym uśmiechem aby rozluźnić sytuacje. Spojrzałam w oczy Severusowi, lecz ten nie wyglądał na szczęśliwego.

- Widzę, że panna White już pierwszego dnia chciała zabłysnąć.- powiedział ponuro.- Wszyscy na miejsca!- krzyknął.

Skierowałam się na swoje miejsce.

- To jest sala od eliksirów, a nie od zaklęć.- powiedział w moją stronę Snape.- Tutaj może się pani popisać wiedzą na temat wspaniałej sztuki jaką są eliksiry.- powiedział.- Ravenclaw traci 10 punktów za tą niesubordynację.- powiedział na co wszyscy krukoni zabijali mnie wzrokiem.

- Ja tylko...- zaczęłam, ale mi przerwał.

- Co tylko? Skoro tak chętna jest pani aby się popisać to proszę.- powiedział.- Co otrzymamy, jeżeli dodam sproszkowanego korzenia asfodelusa do nalewki z piołunu?- zapytał.

- Ah tak, chcesz grać w ten sposób. Okej.- pomyślałam i uśmiechnęłam się triumfalnie.- Napój usypiający, zwany inaczej jako wywar czystej śmierci.- powiedziałam bez wzruszenia.

Dziwne, pyta mnie o coś za co zostałam nagrodzona.

- No dobrze, a gdzie będę szukać bezoaru?- zadał kolejne pytanie, lustrując mnie wzrokiem

- Bezoar to kamień tworzący się w żołądku kozy, który chromi przed wieloma truciznami, panie profesorze.- powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.

- Tak.- mruknął cicho.- Jaka jest różnica między mordownikiem, a tojadem żółtym?- zadał szybko pytanie.

- To jedna i ta sama roślina nazywana również akonitem.- powiedziałam spokojnie, wypalając w nim dziurę moim spojrzeniem.

- Dobrze, ale jeszcze jeden taki wybryk, a nie zakończy to się tak.- powiedział po czym obrócił się napięcie. Stojąc do mnie tyłem powiedział.- 5 punktów dla Ravenclaw za dobrą wiedzę.

Reszta lekcji minęła spokojnie. Żaden z chłopaków za mną się nie odezwał. Jedyne co usłyszałam to szept Ari brzmiący: „WOW". Zaczęliśmy się zbierać kiedy skończyła się lekcja.

- Panna White zostaję.- usłyszałam za plecami głos Snapa.

Czerwonowłosa poklepała mnie na odchodne po ramieniu i zniknęła za drzwiami. Kiedy w klasie nikogo nie było, podeszłam do biurka Severusa i usiadłam na ławce naprzeciwko.

- Co to było?- zapytał nie odrywając oczu od pergaminu.

- O co ci chodzi? O to, że zamurowała cię moja wiedza? Czy o to że zamieniłam Notta w żabę?- powiedziałam, na co on uniósł wzrok na mnie.

- O to drugie. A swoją drogą kiedy ty tego wszystkiego się nauczyłaś?- zapytał.

- Nott chciał pokazać swoją wyższość nad mną i nad moją koleżanką, a ja do tego nie dopuściłam. Nie będzie jakiś chłopak w mojej obecności robić z siebie pępka świata.- oburzyłam się.- A te pytania, nie byłeś w stanie zadać trudniejszych? Następnym razem wysil się trochę- zaśmiałam się.

Czy mogę nazwać cię ojcem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz