65. Cho zniknęła

954 49 2
                                    




Perspektywa Raveny:


Jutro ma odbyć się drugie zadanie. Harry wie jak brzmi zagadka. Do pomocy ma Rona i Hermionę. Ja cały dzień zajmowałam się śledzeniem Moody' ego. Ciągle popija coś co ma w piersiówce. I na pewno to nie sok dyniowy. Zmierzyłam odstępy czasu w jakich pije to coś i średnia tego to pięćdziesiąt minut. Zaczęłam go szukać, bo zniknął mi z pola widzenia. Ktoś mi zasłonił usta i wciągnął do sali. Zobaczyłam Moddy' ego, który zamyka drzwi.

- Nie krzycz.- rozkazał. Założyłam ręce na piersi.- Czy ty mnie szpiegujesz?

- Ależ skąd?!- machnęłam dłonią.- Normalnie stałam za filarem. To pan mnie porwał.

- White ty to masz bujną wyobraźnie.- powiedział i usiadł za swoim biurkiem. Nagle skrzynia obok mnie się zatrzęsła i to co było w środku zawrzeszczało.- Nie ma sensu żebym ci tłumaczył co to.

- Oj jest sens.- pomyślałam łapiąc się za głowę.- Coś jeszcze czy mogę iść?- zapytałam nie patrząc na niego.

- Zmykaj.- otworzył różdżką drzwi, a czym prędzej opuściłam jego salę.

Dotarłam do swojego pokoju i wzięłam do czytania książkę. Po godzinie drzwi otworzyły się z rozmachem. Do środka wpadła Aria i Luna.

- Nie ma Cho!- wrzasnęła czerwono włosa.

- Jak to nie ma?!- zapytałam zaginając róg strony na której skończyłam.

- Flitwick zabrał ją dwie godziny temu i dalej nie przyszła.- wyjaśniła Luna.

- Skoro poszła z nauczycielem to nie ma co się martwić.- ponownie otwarłam książkę.- Umówiłam się z Ginny, że pójdziemy razem na drugie zadanie. Idziecie z nami?- dziewczyny pokiwały ochoczo głowami.

Starałam się uspokoić Arię i Lunę, kiedy Cho nie wróciła na noc. Też się bałam o czarnowłosą, ale poszła z profesorem. Kiedy spotkam opiekuna Raveclawu spytam się czy coś wie.

Następnego dnia zmierzałyśmy we czwórkę do łódek. Zadanie miało odbyć się w wodzie więc zbudowano trzy wieże, na których będzie można wszystko obserwować.

- Zakłady! Obstawiajcie zakłady!- krzyczeli bliźniacy.

- Trzech facetów...

- I panna..

- Skoczą do wody..

- Ale czy przeżyją?!- wrzeszczał na zmianę Fred z Georgem.

- Ale z was palanty.- odparła Ginny, a oni jedynie wzruszyli ramionami i krzyczeli dalej.

- Nie przemówisz.- powiedziałam z uśmiechem.

Łódką dostałyśmy się na środkową platformę. Zajęłyśmy najwyższe miejsca. Niedaleko stał Dumbledore, Crouch i Bagman. Podeszłam do naszego dyrektora.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale martwię się o Cho. Czy wie pan co z nią?- zapytałam, a dyrektor się uśmiechnął.

- Jest cała i zdrowa.- odparł Dumbledore.

Przekazałam jego wypowiedź dziewczyną. Zajęliśmy się obserwacją zadania.

- Zawodnicy na start!- po chwili każdy wleciał do wody. Zastanawiałam się co wymyślił Harry. Po chwili zobaczyłam jak wyskakuje nad tafle wody.

- Skrzeloziele.- uśmiechnęłam się.

Zamiast pójść na łatwiznę on szuka jakiś dziwacznych sposobów. Minęło trzydzieści minut, a nic się nie działo.

Czy mogę nazwać cię ojcem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz