22. Ulica Pokątna

1.1K 54 4
                                    




Harry zamieszkał w pokoju Rona. Stał się również głównym zainteresowaniem pana Weasley' a. Mężczyznę interesowali mugole, a Potter wiedział o nich sporo.

Dziś siedziałam przy stole i czekałam aż Ron i Harry zejdą na śniadanie. Kiedy przyszli Ginny upuścił swoją miskę z owsianką. Dziwnym zbiegiem okoliczności było to, że kiedy pojawiał się Potter rudowłosa całkowicie zapominała o wszystkim co ją otacza. Zanurkowała pod stół, aby posprzątać po sobie i ukryć swoje zaróżowione policzki.

- Przyszły listy z Hogwartu.- powiedział Artur trzymając plik kopert. Rozdał każdemu prócz mnie.- Harry, Dumbledore już wie gdzie jesteś... ale Raveno dla ciebie nie mam listu.

- Ja mam już wszystko załatwione.- pani Weasley spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

- Jak to wszystko masz skoro dopiero teraz przyszły listy?- spytała siadając do stołu.

- Mój ojciec już załatwił to i książki czekają na mnie w szkole.- powiedziałam i nałożyłam sobie na talerz kanapkę z szynką.

- A czym się zajmuje twój tata?- no i Artur zadał pytanie, którego się bałam.

- On... sprzedaje różne mikstury, wywary.

- Już wiadomo po kim ma talent do ich ważenia.- zaśmiał się Ron. Harry cały czas się we mnie wpatrywał. On jako jedyny wiedział, że to jest mój opiekun nie ojciec.

- A więc będziesz miała luz i nie będziesz zabiegana na Pokątnej.- powiedział Fred.

- Owszem. Jak tam się dostaniemy?- zapytałam.

- Siecią Fiu.- odparła rudowłosa kobieta nakładając tuzin kanapek z bekonem na talerz Pottera.

- Jaką siecią?- spytał z zaciekawieniem Harry.

- Podróż kominkiem... no wiesz... bierzesz proszek i wymawiasz ulice na której chcesz się znaleźć.- wyjaśnił Ron. Czarnowłosy dalej nie wiedział o co chodzi.

- Harry mogę zobaczyć listę rzeczy?- zapytałam, a on podał mi kartkę.- Oni sobie żarty robią.

- O wy też to macie. Nauczyciel obrony przed czarną magią musi być czarownicą... i to wielką fanką Lockharta.- powiedział George zaglądając mi przez ramie.

- To jest wspaniały czarodziej.- powiedziała pani Weasley, ale tak naprawdę wiedziałam, że potajemnie buja się w tym całym Gilderoy' u.

- Mamo masę pieniędzy pójdzie na rzeczy. Stać nas będzie na to?- spytał Fred z przejęciem w głosie.

- Postaramy się jakoś to załatwić.- w tym roku Ginny idzie do szkoły razem z nami więc potrzebuje masy rzeczy. Oddałam Harry' emu listę.

Po posiłku każdy poszedł się ubrać. Zeszłam do salonu gdzie znajdował się kominek. Percy oczywiście stał w szacie i czyścił odznakę prefekta. Po chwili zjawili się bliźniacy i reszta.

- Posłuchaj Harry musisz wziąć garść proszku i wymówić poprawnie nazwę ulicy.- zaczęła tłumaczyć pani Weasley.- Fred ci pokaże.

Jeden z bliźniaków nabrał proszku Fiu i wszedł do komina. Wypuścił proszek i rozbłysnęły zielone płomienie. Wymówił przy tym nazwę ulicy czyli: „Ulica Pokątna" i zniknął w kominku. Następnie poleciał George.

- Teraz ty Harry.- podała mu wazę i wziął garść proszku. Widziałam jak się stresuje.- Pamiętaj aby mówić wyraźnie.

- Nie starasz go Molly.- powiedział Artur.

- Trzymaj łokcie przy sobie.- poradził Ron.

Harry niepewnie wszedł do kominka i rzucił proszkiem mówiąc:

Czy mogę nazwać cię ojcem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz