Aktualnie siedzę w saunie razem z dziewczynami, podczas gdy reszta grupy dalej bawi się w wodzie. My postanowiłyśmy, że pobędziemy chwilę na osobności, aby sobie na spokojnie porozmawiać.
- A więc... - zaczęła Gwendolyn patrząc się na mnie. - Co cię łączy z Michaelem?
- Nic - wzruszyłam ramionami. - A ciebie z Hudsonem?
- Serio? - prychnęła. - Spytałam się ciebie pierwsza. A poza tym, Saula znam dodał dwa dni, więc to się nie liczy.
- Właśnie Halley, co z tobą i Jackosnem? Nie wyglądacie na zwykłych znajomych. A jeszcze po tym co mu zrobiłaś...
- Sanem - spojrzałam się na przyjaciółkę srogo. - Nic mnie z nim nie łączy, jesteśmy po prostu znajomymi z pracy. To wszystko. Michael jest wielką gwiazdą i od paru dni moim szefem, więc i tak byśmy nie mogli być kimś więcej.
- Pierdolenie o Szopenie - machnęła ręką moja siostra.
- Wyrażaj się - warknęłam. - Musicie to zrozumieć, że ja i on to dwa różne światy.
- A podoba ci się?
- Bardzo - powiedziałam bez zastanowienia. - To znaczy... Bardzo... Nie bardzo! Bardzo go lubię z charakteru, bo wiecie...
Zaczęłam się jąkać i gubić w słowach, a dziewczyny tylko uśmiechały się zwycięsko. Wiem, że już nie mam z nimi szans, więc po prostu westchnęłam z rezygnacją.
- Powiesz mu? - spytała Sanem.
- Nie mogę. Co to by dało?
- Ty mu się też podobasz, widać to gołym okiem. U was zakochaniem na kilometr zajeżdża. A jeszcze jutro jedziecie na biwak, więc zabawy będzie co nie miara - na twarzy Gwen pojawiła się charakterystyczna mina oznaczająca, że ona ma co do tego jakieś przeczucia.
- Nie będę z nim w namiocie - stwierdziłam.
- Będziesz - odezwały się obie na raz. - My już o to zadbamy.
O mój boże...
Kiedy Sanem i Gwen zaczęły rozmawiać o jakimś serialu, ja rozmyślałam nade mną i Jackosnem. Czy ja się mu naprawdę podobam? Przecież jesteśmy zupełnie różni. Ja jestem chodzącym nieszczęściem, a on chodzącym ideałem. Ja zachowuję się jak dziecko, a on jest bardziej dojrzały. Ja pochodzę z typowej wsi, a on z miasta. Ja mieszkam w małym domku, a on w wielkiej posiadłości. Zbyt się od siebie różnimy, aby mieć jakiekolwiek szanse.
- Prosimy Halley o powrót na ten świat - siostra pomachała mi ręką przed nosem. - Ten chłopak całkowicie zawrócił ci w głowie.
- Kto zawrócił jej w głowie?
Nagle w drzwiach pojawił się Mike, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Nie wiem ile z tego słyszał, ale mam nadzieję, że pojawił się tutaj dopiero teraz, bo jeśli byłby przed drzwiami cały czas albo obok w pomieszczeniu, to by wszystko słyszał.
- Nikt - wypaliłam.
- Ty - odpowiadałam Sanem w tym samym momencie, a moje policzki zaczęły płonąć.
- Ja? - zaśmiał się, ale widać było jego zakłopotanie. - Zbieramy się za pół godziny, więc korzystajcie z tych ostatnich chwil.
- Jasne - przytaknęła moja przyjaciółka. - Mogę z tobą porozmawiać?
Michael zrobił przestraszoną minę, ale skinął głową. Moje oczy prawie wypadły z orbit, bo nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Kiedy oboje wyszli, Gwen zaczęła mnie uspokajać, że Sanem nic mu złego nie powie. Chciałabym jej wierzyć, ale w takich sprawach jestem strasznie nieufna.
CZYTASZ
Give In To Me✔
Fanfiction- Muszę ci coś powiedzieć - odezwałam się. - Ja ci też, więc może powiemy to razem? - spytał. - Jasne - próbowałam pokazać jakiekolwiek uśmiech na mojej twarzy lecz byłam zbyt zdenerwowana. I właśnie w tamtym momencie oboje powiedzieliśmy dwie różne...