27. Ma pan z tym jakiś problem?

388 27 3
                                    

Z perspektywy Halley

Siedząc już u siebie w pokoju rozważałam propozycję jaką dostałam z uczelni w Wielkiej Brytanii. Zawsze chciałam tam studiować, ale ze względu na opiekę nad Layken nie miałam takiej możliwości. Teraz, gdy mała już najprawdopodobniej zostanie ze swoją mamą, będę miała wolną drogę, ale aktualnie mam inny problem. Nie chcę teraz zostawić Michaela, bo zaczynam czuć do niego coś bardzo prawdziwego i dojrzałego.

Miałam jednak złe przeczucia co do relacji z Michaelem, bo słyszałam urywki jego rozmów z przyjaciółmi i wnioskuje, że powinien mi coś powiedzieć, a ewidentnie z tym zwleka.

W pewnym momencie rozległo się pukanie do drzwi, ale ja nawet nie zareagowałam, bo dość szybko ustało. Sytuacja ta powtórzyła się jeszcze dwa razy aż w końcu wstałam z podłogi, bo się skończyłam pakować i poszłam otworzyć.

- Co chcesz? - mruknęłam.

Chłopak spojrzał na mnie nieokreślonym wzrokiem, po czym szybko zatrzansął ze sobą wejście i złączył nasze usta. Było to tak nagłe i niespodziewane, że się potknęłam o buty leżące na środku pokoju. Kiedy jakimś cudem znaleźliśmy się przy ścianie, oderwałam się od Michaela.

- Czego chcesz glonojadzie?

- Chciałem Cię pocałować, czy to źle? - spytał.

- Analizując twoje ostatnie zachowania myślę, że jest to bardzo nieodpowiednie. W związku z tym, że mamy się rzekomo ukrywać, będę się od teraz wyrażała formalnie, jak do mojego szefa i mam nadzieję, że ta sytuacja co zdarzyła się przed chwilą już więcej się nie powtórzy panie Jackson.

- Boże drogi, nawet nie masz pojęcia jak bardzo mnie irytujesz - loczek usiadł na kanapie i złapał się za głowę.

- To po co jeszcze pan tutaj siedzi? - warknęłam.

- Okres masz czy co z tobą? - zdziwił się.

- Mam pana przed oczami, a to mi wystarczy - spojrzałam się złowrogo na Mike'a. - Kiedy dorośnie pan do wyjścia z ukrycia, to wtedy porozmawiamy.

Chwilę po moim końcowym zdaniu drzwi zamknęły się z hukiem, a ostatnie co usłyszłam to to, że za pół godziny wyjeżdżamy i mam być gotowa.

Analizując całą tą bezsensowną sytuację zrozumiałam, że może trochę zbyt emocjonalnie zareagowałam na to całe ukrywanie się, ale było mi po prostu przykro z tego powodu, bo w głębi serca byłam szczęśliwa, że w pewnien sposób mogę mieć Jacksona blisko siebie.

Po policzku spłyneło mi parę łez, które szybko wytarłam. Nie chcę drugi raz przeżywać tego samego co z Dylanem, więc muszę być silna i nie pokazywać tego, że na swój sposób cierpię, bo nie mogę wszystkim okazać mojego szczęścia.

Po pewnym czasie, wzięłam do ręki walizkę i wyszłam na parking, gdzie czekał już na mnie Michael w samochodzie, o dziwo ze swoim szoferem, a nie z Nick'iem.

- Dzień dobry - przywitałam się z mężczyzną, a on odpowiedział mi z uśmiechem tym samym.

- Przeszło ci już? - spytał mój towarzysz, kiedy już się rozsiedliśmy, a ja udawałam, że go nie słyszę, bo miałam słuchawki w uszach. - Możesz przestać mnie ignorować?

Oparłam głowę o szybę i starałam się nie zwracać na niego uwagi. Włączyłam muzykę w telefonie i zamknęłam oczy wiedząc, że przed nami kilkunasto godzinna droga...

***

- Muszę siku - powiedziałam, a Michael ewidentnie się zdenerwował.

- Błagam, powiedz, że sobie ze mnie żartujesz. Jakieś czterdzieści minut temu skończyła nam się trzygodzinna przerwa, bo jechaliśmy praktycznie pół doby, a jeszcze tyle nam zostało. W przeciągu tego czasu byłaś w krzakach z jakieś 10 razy!

- No i ma pan z tym jakiś problem?

- Boże drogi - westchnął, a następnie dał kierowcy znak, żeby się zatrzymał. - Następnym razem kupię ci pieluchy, albo wiadro wsadzę do auta.

Zdążyłam wybiec z samochodu i wrócić na tyle szybko, aby nie zmoknąć, bo zaczął padać deszcz. Na wejściu zostałam powiadomiona, że teraz będziemy jechali już do samego rana bez żadnej przerwy i w związku z tym mam już być cicho. Nie wiedziałam czy dam rade, bo akurat na wyjazdach mój pęcherz domaga się większej uwagi.

Położyłam poduszkę na szybie, a na niej swoją już ociężałą głowę, bo brak snu dawał się we znaki. Kiedy mieliśmy długą przerwę na odpoczynek dla kierowcy, ja nie byłam ani trochę śpiąca, więc wtedy jako jedyna byłam na nogach.

Było mi strasznie niewygodnie, ale nie chciałam już się wiercić, aby nie denerwować Michaela. Ostatecznie i tak skończyło się na tym, że na nim praktycznie leżałam, a on głaskał mnie po włosach cały czas.

- Naprawdę mi na tobie zależy i nie chcę się z tobą kłócić, ale ty po prostu nie potrafisz mnie zrozumieć - wyszeptał Mike w pewnym momencie myśląc, że ja już śpię. - Mam nadzieję, że chociaż w pewnym stopniu czujesz do mnie to samo, co ja czuję do ciebie...

Give In To Me✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz