- Raz, dwa trzy i cztery. Raz, dwa, trzy i cztery... Prawa, lewa, prawa, lewa...
- Slash, mogę mieć do ciebie prośbę? - położyłem dłoń na ramieniu mojego przyjaciela.
- Pewnie stara dupo, co jest? - uśmiechnął się z wyższością.
- Przypilnujesz ich, aby dobrze tańczyli? Muszą ćwiczyć, aż do perfekcji. Za pół godziny daj im piętnastominutową przerwę. Ja się spieszę, bo muszę iść do studia nagrać jeszcze to i owo.
- Jasne, biegnij już, a ja się nimi zajmę. Nie musisz się niczym martwić - klepnął mnie z całej siły w plecy, przez co zgromiłem go wzrokiem.
Szybko wybiegłem z sali, aby udać się do właściwego pomieszczenia. W biegu chwyciłem założyłem czerwoną koszulę. Kiedy byłem na zakręcie, zderzyłem się z kimś.
- Uważaj jak chodzisz - usłyszałem dość głośne warknięcie.
- Ciebie również miło widzieć, Halley - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Oh... - tylko tyle była w stanie z siebie wydobyć.
- Spokojnie, nie przeszkadzaj sobie, ja idę nagrać jeszcze kilka kawałków. Miłego dnia - kolejny raz uniosłem kąciki swoich ust w górę, a ona to odwzajemniła, ledwo widocznie, ale jednak.
- Dziękuję i wzajemnie panie Jackson - pewna siebie blondynka dała nacisk na dwa ostatnie słowa, więdząc jak bardzo mnie to irytuje i odeszła ze zwycięskim wyrazem twarzy.
- A cóż to za kobieta? Zaraz się spóźnisz Amorku - nagle ni stąd ni z owąd pojawił się Nick.
- To jest dziewczyna naszego nowego tancerza, niczego sobie nie wyobrażaj - mruknąłem niechętnie.
- Dylana? Właśnie, jak się spisuje? - zaciekawił się.
- Nie jest najgorzej, póki co jestem zadowolony...
- Ale? - skrzywił się.
- Coś mi w nim nie pasuje - stwierdziłem. - Halley zachowuje się jakoś dziwnie. Mam wrażenie, że coś złego tam się dzieje. Ona się peszy, przy nim to już w ogóle jest zestresowana, ale próbuje to ukryć. Bardzo dziwne, naprawdę.
- To w końcu ci się podoba czy nie? - Nick pokręcił głową z rozbawieniem.
- Boże drogi - ruszyłem powoli w stronę studia. - Zabić to za mało, ewidentnie. Czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że ona mi się podoba? Nie. Czy kiedykolwiek mówiłem coś o niej? Nie. Znam ją kilka dni, a poza tym jest zajęta.
- Michael, nie denerwuj się tak, bo zaraz ci siwe włosy spod kapelusza wyjdą. Ja tylko żartuje, ale co jest w niej dziwnego? - zatrzymał się, a ja go ominąłem.
- Nie zrozumiesz - mruknąłem po cichu i wszedłem do pomieszczenia do nagrywania. - Już jestem, możemy nagrywać.
- Spoko Mike, to tylko pół godziny spóźnienia - prychnął jeden z pracowników.
- Byłem na zajęciach popatrzeć jak im idzie. Nie zapomnij, że ty pracujesz u mnie, a nie ja u ciebie - odpowiedziałem mu może trochę za ostro.
- Chyba ktoś tutaj wstał lewą nogą - powiedział, ale zamilkł, kiedy zmierzyłem go wzrokiem. - No to zacznijmy od drugiej zwrotki...
***
Aktualnie siedzę z Saul'em na tarasie w hotelu i myślę o swojej karierze, nowym teledysku i ogólnie o życiu.
- Mam ochotę na piwo - mruknął.
- Mhm... - odpowiedziałem.
- Mam ochotę na pizzę.
- Mhm...
- Mam ochotę na krew.
- Mhm...
- Mam ochotę, aby iść do łóżka z Halley.
- Mhm...
- Michael, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - krzyknął.
- Tak, słucham cię cały czas - uniosłem ręce w geście obronnym.
- Czyli nie masz nic przeciwko temu i zgadasz się? - spytał.
- Tak Slash, zrób to, naprawdę - odpowiedziałem, ale nie byłem zbytnio świadomy na co.
- Dzięki, Halley na pewno będzie zadowolona z naszej wspólnej nocy, wspomnę, że to dzięki tobie się tam znalazłem - mruknął ze sztucznym uśmiechem.
Kiedy to powiedział, od razu oprzytomniałem. Kłóciłem się z nim jeszcze chwilę, a on się ze mnie tylko śmiał. Nie wiem, co w tym było takiego śmiesznego, ale spróbuję zrozumieć jego poczucie humoru.
- Stary, co cię gryzie? - położył mi rękę na ramieniu.
- Nie wiem, zapomniałem tabletek, masz może jakieś?
- Nie mam, a nawet jeśli bym miał, go bym nie dał, więc teraz mów mi, o co chodzi.
- Czy gdybyś miał jakiś problem, powiedziałbyś o nim nieznajomemu? - westchnąłem.
- Pytasz się na serio? - Hudson uniósł brwi.
- Tak i również oczekuję odpowiedzi na serio.
- Jesteś głupi, Mike. Pewnie, że bym nie powiedział. Masz pewność, komu to mówisz? Może jest to ktoś, kto wykorzysta te informacje do czegoś przeciwko tobie. W ogóle jak to się stało, że ty się pytasz mnie o głupie rzeczy, a ja ci mądrze odpowiadam? Zawsze było na odwrót, nie mogę się przyzwyczaić do tego - chłopak nieznacznie wyrzucił ręce w powietrze.
- Mam ostatnio złe, to tyle. Jutro już wszystko wróci do normy - wzruszyłem ramionami.
- A już myślałem, że chociaż raz to ja będę bym lepszym - spuścił głowę.
- Dla mnie zawsze będziesz najlepszy - klepnąłem przyjaciela w plecy.
- Kocham cię stary - uśmiechnął się do mnie.
- Zrobisz coś dla mnie jutro?
- Jasne, o co chodzi?
- Przypilnuj jutro Dylana, tego nowego. Ja chyba coś muszę zrobić.
- Piotruś Pan powraca, hm? - ponownie uniósł kąciki swoich ust radośnie w górę.
Zaśmiałem się na słowa Saula. Zawsze był dzieckiem w ciele dorosłego, w sumie tak jak ja. On od małego dostawał dużo miłości od swoich rodziców. Kiedy pewnego dnia przez przypadek powiedziałem mu o mojej sytuacji, jego podejście do mnie trochę się zmieniło. Teraz często ma takie przyjacielskie wyznania miłości i podziękowania za samo bycie. Mogę szczerze powiedzieć, że taki przyjaciel to skarb. Czasami jak dla mnie przesadza ze swoim zachowaniem, bo to i tak nic nie zmieni, ale przynajmniej wiem, że jest ze mną szczery.
- Znowu się zawiesiłeś - zostałem szturchnięty. - O czym myślisz?
- O tym, jakim jestem szczęściarzem, że mam takiego przyjaciela jak ty...
CZYTASZ
Give In To Me✔
Fanfiction- Muszę ci coś powiedzieć - odezwałam się. - Ja ci też, więc może powiemy to razem? - spytał. - Jasne - próbowałam pokazać jakiekolwiek uśmiech na mojej twarzy lecz byłam zbyt zdenerwowana. I właśnie w tamtym momencie oboje powiedzieliśmy dwie różne...