Part 6

840 59 10
                                    

- Wysiadaj mówie!

- Dobrze już...

Wysiadłam, Harry również. Bałam się cholernie. Nie zaprzeczę. Harry'emy przyciemniały oczy gdy w nie spojrzałam nie miały już swojego zielonego uroku. zaczynałam się coraz bardziej bać. Najchętniej to już bym z tąd uciekła.

- Zaczekaj tutaj chwile, nigdzie nie uciekaj, dobrze? - jakby w myślach mi czytał.

- Dobrze. - przytaknęłam, bo co miałam powiedzieć "Nie Harry uciekne ile tylko mam sił w nogach bo sie Ciebie boje!".

Po 5 minutach Harry zdążył wrócić.

- Chodź ze mną. - wyciągną dłoń, na co ja ją szybko chwyciłam.

Bałam się go ale co? Będe tak tam sama stała i zachowywała się jak rozwydrzony bachor i tupałabym jeszcze nóżką? hahah nie.

- Harry co to wszystko znaczy? - nie wytrzymałam.

- Ćśśśś.... Teraz. Odwróć się.

- Po co?!

- Zobaczysz.

ODwróciłam się i poczułam jak zakłada mi opaskę na oczy. Nie wiedziałam w tamtej chwili co robić.

- Daj rękę.

- Ale co ty chcesz zrobić?

- Zaprowadzić Cię gdzieś....

Uf.... Moje najczarniejsze myśli się na szczęście nie spełniły. Harry wziął moją dłoń, a swoją drugą splótł wokół mojej talii. Chwilę potem myślałam, że przeszliśmy już chyba kilometr!

- Okej, jesteśmy na miejscu. - gdy skończył mówić odchrząknął.

- No, a zdejmiesz mi to??

- Nie, jeszcze chwila.

Harry chyba się ode mnie odsunął, ponieważ usłyszałam straszne echo. CHWILA! JAK HARRY SIĘ ODE MNIE ODSUNĄŁ TO KTO MNIE TRZYMA?!

- Harry, mogę już?

Nie otrzymałam odpowiedzi, a po chwili usłyszałam koło ucha:

- Harry'ego już tu nie ma...

- To kto ty jesteś?!

- Zaraz poczujesz.

- Hmmm?!

Gdy zbliżył się do mnie poczułam znajome perfumy. Coraz bliżej mnie był. W końcu nasze usta złączyły się w pocałunku. Świetnie całuje i pachnie. To napewno nie Hazza. Leeroy?! Odsunęłam się szybko od niego.

- Leeroy to ty?!

- Niee? Kto to Leeroy?

Tsaaa... Już wiem kto to. Hmmm... Kto nie zna Leeroy'a? LIAM.

- Liam. to ty... - mówiąc ściągałam opaske z oczu.

- Zgadłaś, piękna. - uśmiechnął się tym swoim seksownym uśmieszkiem.

Rozejżałam się do okoła. Chciało mi się płakać.

-O mój bożę. Jak tu cudownie!!! - łzy w moich oczach pojawiły się.

- Może usiądziemy?

Wskazał na mały koc leżący koło jeziorka. Na nim był mały koszyczek. Obok były dwa tależyki i dwa kubki.

- Chętnie.

Wieczór miłam nam znakomicie. Rozmawialiśmy ze sobą jak przyjaciele, jakbyśmy się znali wieki. Po chwili zgasły wszystkie światła.

- Liam, mogę się koło Ciebie położyć? Strasznie boję się ciemności.

- Okeeeej, Mi tam przeszkadzać to nie będziee.

Wstałam szybko przeskoczyłam *(buty miałam zdjęte)* koszyk. Poprawiłam sukienkę i położyłam się koło niego. Było mi też zimno, więc przytuliłam się do torsu Liam'a. Nie miał nic przeciwko, więc wtuliłam się w niego mocnej.. Panowała w tedy okropna cisza. Patrzyliśmy w niebo oglądając gwiazdy.

- Może już chodźmy? - zapytałam patrząc na Liam'a.

- Dobrze chodźmy.

Wstał jako pierwszy i wyciągną do mnie rękę. Skorzystałam z jego dłoni. Jak wstawałam to potkęłam się o własne nogi. Dobrze,że Liam był obok. Bez niego "zaliczyłabym" glebę.

- Widzisz? Spadłem Ci jak z nieba. - zaśmiał się. na co ja wybuchłam śmiechem ale mu przytaknęłam.

...........................................

nie jest rozdział 6. wiem, że praktycznie niekt tego nie czyta ale i tak to wstawiam. i dziękuję mojej wspaniałej czytelniczce H-yuna ! DZIĘKI WAM!

pozdrawiam xx.

Just be my the last one. Liam PayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz