Rozdział 25

523 36 8
                                    

×    ×    ×    ×

•kilkanaście dni później•

Liam POV:

- Stary, ty napewno jesteś gotowy na ten ślub? To juz za tydzień.. - mówił Lou.

- Tak. Zajmij się lepiej swoją Lottie. - odgryzłem się.
Dobry chłopczyk. - mówi moja podświadomość na co zachichotałem.

- Gościu!? Czy ty właśnie zachichotałeś!? - wytrzeszczył oczy.

- Ogarnij się! - krzyknąłem. - Ty już jesteś psychiczny! Słyszysz chichot swojej narzeczonej! Jesteś nienormalny...

No co? Jakoś musiałem z tego wybrnąć. Oboje zaczęliśmy się głośno śmiać, tak że nasze dziewczyny przyszły.

- Z czego się chichracie? - powiedziały w tym samym czasie, na co ja popatrzyłem na Lou i jeszcze bardziej wybuchliśmy śmiechem.

- A nieważne. - przemówił BooBear ocierając łzy. - Co tam?

- Mamy już zamówiąną suknie, kosmetyczke, fryzjera, restaurację, samochód i sąd. - oświadczyła moja narzeczona na co się troszke przeraziłem. - A wy macie już garnitury?

- Um.. no tak jakby... - zatrzymałem żeby spojrzeć na Lou, który zaczął się ulatniać z Lott. - A wy gdzie? My rozmawiamy o weselu, a wy nam tu uciekacie? Nie ładnie tak...

Posadziłem sobie Bonn na kolanach. Poprawiłem jej włosy bo zaczęły jej opadać na twarz. Jakim ja jestem kurewskim szczęściarzem, że ją mam...

- Kocham Cię, wiesz? - powiedziałem, tak jakby szeptem. - Nie potrafię bez Ciebie żyć. Jesteś dla mnie jak tlen, bez którego nie mogę oddychać. Z tobą czuję się jak w niebie. Jak jesteś blisko mnie to czuję jakbyśmy byli w swoim świecie. Przy tobie czuję się taki... - przerwałem żeby nabrać powietrza i dobrać odpowiednie słowo. - zaczarowany..

Nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku lecz szybko ją wytarłem i ucałowałem tamto miejsce.

- Ja, nie wiem... Też Cię kocham. - ucałowała mój czubek nosa. - Chodźmy do pokoju. Chcę Ci coś zaśpiewać.

Złapała mnie za dłoń i poprowadziła do naszej sypialni. Jak to ładnie brzmi naszej sypialni ... Posadziła mnie na łóżku i też usiadła.

- Ale nie śmiej się, dobrze? Niezbyt umiem śpiewać ale chcę lub czuję, że przy tobie muszę to zrobić. - czułem, że była zdenerwowana, więc tylko przytaknąłem głową.  - I nie zaśpiewam Ci refrenu bo najgorzej mi idzie... - gadała jak poparzona.

- Dobrze, a możesz.. - nie mogę się wysłowić bo mi przerywa.

- Nie powiem Ci co to za piosenka. - uśmiechnęła się i zaczęła śpiewać.

Your hand fits in mine like it's made just for me. But bear this in mind it was meant to be. And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks. And it all makes sense to me. I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile. You've never loved your stomach or your thighs. The dimples in your back at the bottom of your spine. But I'll love them endlessly. You can't go to bed without a cup of tea.. And maybe that's the reason that you talk in your sleep. And all those conversations are the secrets that I keep Though it makes no sense to me. I know you've never loved the sound of your voice on tape, You never want to know how much you weigh. You still have to squeeze into your jeans, But you're perfect to me. You'll never love yourself half as much as I love you. You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to. If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,

Like I love you. Ooh..

Gdy skończyła nawet nie wiem kiedy ale płakałem. Wstałem szybko i pobiegłem do pokoju Niall'a. Wszedłem bez pukania, zamknąłem drzwi na klucz i pobiegłem do chłopaka bo chciałem żeby mnie przytulił.

- Ummm... Payno? Co ty, kurwa odpierdalasz? - odsunął mnie od siebie i popatrzył na moją twarz. - I czemu ty do cholery płaczesz?!

- Bo Bonn... ona... - nie mogłem dobrać słów, więc się rozpłakałem.

Nie żebym był beksą ale ona to pięknie śpiewała jakby anioł ją zesłał z nieba.. - pięknie śpiewała naszą piosenke...

- I dlatego mi tu ryczysz w koszulę? - przytaknąłem na co on mnie uderzył płaską ręką w policzek. - Kurwa, opanuj się okej?!

- Idź do niej i niech... - pociągnąłem nosem. - Ci coś zaśpiewa! Zobaczymy w tedy!

×    ×    ×    ×

Niall POV:

Gdy Payne przyszedł do mnie cały zapłakany, przestraszyłem się trochę. Ale gdy mi powiedział o co chodzi, śmiać mi się chciało, więc spełnię jego życzenie. Wstałem, podszedłem do drzwi i odkluczyłem je. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do ich sypialni. Grzecznie zapukałem nie to co inni. Wszedłem i usiadłem na łóżku koło Bonnie.

- Czemu? Zrobiłam coś źle? - zaczęła wymachiwać rękami ale ją uspokoiłem.

- Spokojnie. Nic się nie stało. - przytuliłem ją do siebie. - Bonnie? - odchrząknęła. - Sorry, Bonn, czy mogłabyś mi coś zaśpiewać?

Zaśpiewała mi dobrze znaną piosenkę... Już po pierwszych dźwiękach wzruszyłem się. Gdy skończyła, wybiegłem i udałem się do siebie.

- Stary... Sorry. Masz stu procentową racje... Tylko ona zaśpiewała mi inną.

- Dobra. Koniec ten sielanki. Trzeba się ogarnąć.

Liam wstał i wyszedł ode mnie z pokoju i tak jakoś smutno mi się zrobiło, więc postanowiłem wyjść z pokoju i udać się do kuchni. Podszedłem do lodówki i otworzyłem.

- No gdzie... - znalazłem poszukiwaną rzecz. - chodź do mnie kochanie.

Wyjąłem sobie pudełko z lodami. No co? Jakieś pocieszenie jest, prawda?

×    ×    ×    ×

Bonnie POV:

Nie wiem co im się dzieje. Liam i Niall'er jakoś dziwnie się zachowywali. Gdy przyszedł do mnie blondas poprosił żebym zaśpiewała, później się rozryczał... To było mega chore. Podeszłam do drzwi, już miałam chwytać klamkę gdy Liam przyszedł. Wyminęłam go i zaczęłam podąrzać do kuchni.

...............................

Poznajecie jaka to piosenka?

Piszcie w kom!

Ten kto pierwszy zgadnie, następny rozdział jest dedykowany tej osobie!

Wy też jutro do szkoły?

Nie chceeeeeeeeeeeeeee! :'(

Enjoy i powodzenia! Xx.

Just be my the last one. Liam PayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz