Bałam się, że coś zrobię nie tak. Nagle Liam przysunął mnie. Na moim wejściu poczułam wybrzuszenie w jego bokserkach i mnie od razu dreszcze przeszły. Dotknęłam rękami jego twarzy.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. - powiedzuał całując mnie w czoło.
- Ale Liamm.... Ja... Ja.. to robię pierwszy ra-az..
Na jego twarzy było widać ździwienie, potem uśmiech.
- To nic. Nauczę Cię. - uśmiechnął się pod nosem.
Liam zaczął mnie całować po szyi i schodził coraz niżej. Ja czułam się jak w niebie. Nagle usłyszałam pukanie do mojego pokoju. Szybko zarzuciłam na siebie koc, a Liam wczłapał sie koło mnie żeby też się zakryć. Nagle do pokoju weszła........... Lottie.
- Widać, że wam w czymś przeszkodziłam... - powiedziała chichocząc. - Nudziło mi się, więc przyszłam...
- Zejdź do salonu. Zaraz będziemy. - czułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. I to zajebisty rumieniec.
- Mhmm... - wyszła śmiejąc sie.
Moja głowa opadła na poduszkę. Liam zatem wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
- Ale zostań bez koszulki, puki ja się nie ubiore. - powiedziałam z poważną miną.
- Mmm..? No, dobrze. - zadziorna mina musi być, czyż nie?
Wstałam z łóżka i Liam nie tracąc okazji oglądnął mnie od stóp do głów. W końcu podniosłam z ziemi stanik i ubrania.
- Coś nie tak?
- Niee.. wszystko ok. Poprostu jesteś piękna.
- Dziękuje.
Ubierałam sie powoli. Gdy już byłam ubrana Liam nałożył na siebie swoją koszulkę.
- Dlaczego? - powiedziałam ze skwaszoną miną.
- Ale co?
- Ubrałeś koszulkę.
- No bo jest twoja przyjaciółka i tak nie wypada..
- A no taaaak. Zapomniałam, że ona jest. - zaśmiałam się ze swojej głupoty.
Liam podszedł do mnie i przysuną do siebie.
- Chodź tam do niej. Niech nie siedzi sama...
- Dobra. Ale zanieś mnie na dół.... - mówilam strasznie wolno i wyraźnie.
Chłopak odwrócił się do mnie plecami i wskazał abym na niego wskoczyła. Jak kazał tak uczyniłam. Wyszedł z mojego pokoju i skierował nas do salonu. Ja śmiałam się z jego niezdarności i mnie w dodatku łaskotał po stopach. W salonie dopiero gdy zobaczył, że Lottie nie jest sama zdjął mnie z siebie i podał mi ręke.
- Cześć. - powiedziałam grzecznie do nieznajomego, z którym przyszła Charlotte.
Gdy chłopak odwrócił się zobaczyłam, że to Louis Tomlinson. W myślach dałam sobie plaskacza w czoło.
- Hej. - uśmiechnął się słodko.
Ja i Liam staliśmy w progu, Lottie z Lou wstali z kanapy i podeszli do nas.
- To dla was. - powiedzieli jednocześnie.
Wzięłam do ręki kopertę, na której były zapisane nasze imiona i nazwiska. Wyciągnęłam zaproszenie na wesele. Wzięłam Charlotte na stornę, złapałam ją za ręce i zaczęłyśmy razem piszczeć.
- Gratuluję.! - rzuciłam się jej na szyję.
- Ale to nie tylko to. - zrobiła pauzę, a mi sie gorąco zaczęło robić. - Czy zostaniesz moją świadkową? - odsunęła się ode mnie o krok.
- Jejuniu! No pewnie! A kiedy jest? - mówiłam ze łzami w oczach.
- To jeszcze nie pewne. Będziemy dzwonili do każdego z osobna i powiemi dokładnie kiedy jest. Dowiemy się od razu kto przyjdzie, a kto nie. - uśmiechnęła się do mnie.
- Aha. Dobra. Chodźmy do nich.
Poszłyśmy w ich stronę i Liam od razu wypalił:
- Bonnie! Otwieramy szampana! Zostałem świadkiem! - uniusł ręce w górę.
- Fajnie wiedzieć. Akurat ja też zostałam świadkową... - westchnęłam. - Nieźle będzie.
- Yyyyy... No to dwóch świadków. No i fajnie.
- Okej... Zaraz będe, idę się przewietrzyć.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę parku. Trudno. Musiałam się przewietrzyć. Przykro mi, że ich zostawiłam ale no nie mogłam dłużej tam być... Nie wytrzymałabym. Cieszę się szczęściem Lottie, życzę im bycia razem jak najdłużej ale boję się co będzie z fankami... Jak one się o tym dowiedzą niektóre będą ich wspierać, a niektóre będą chciały ją zabić, nienawidzić ją...
- Boo, zaczekaj chwile. - odezwał się głos Liam'a w oddali
Chyba byłam aż tak zamyślona, że nie słyszałam jak szedł. Usiadłam na pierwszej lepszej ławeczce i poczułam jak chłopak siada koło mnie. Miał na sobie bluze z kaptórem na głowie.
- Skarbie, co się stało? - czuć było z jego ust alkohol.
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam i stanęłam przed nim.
- Po pierwsze: nie jesteśmy razem, więc nie mów do mnie skarbie. Po drugie: wiem, że ty tylko chcesz mnie wykorzystać tak jak inne byłe dziewczyny. Nie chce cierpieć. Wiem, że ty tego nie czujesz co ja, bo jestem Directioner i kocham każdego w inny sposób ale Ciebie wyjątkowo inaczej. Jak Cię pierwszy raz zobaczyłam to poczyłam coś takiego, czego nigdy nie doznałam. Wiem, że ty to masz i tak gdzieś bo możesz mieć każdą... Dlaczego ja Ci to w ogóle mówie? Nie marnuj swojego czasu na mnie... - łzy leciały mi ciurkiem po policzkach.
- Ja... Ja..... - jąkał się ale w końcu nic nie powiedział.
Wiedziałam, że nic nie powie bo to wszystko prawda. Nie chce cierpieć z powodu jakiegoś chłopaka. Nawet jeśli to Liam Payne. Nie chciałam tak stać przed nim, więc ruszyłam dalej. Gdy zobaczyłam, że niedaleko mnie jest małe jeziorko podeszłam do niego i usiadłam na skraju. Odwróciłam głowę by zobaczyć czy idzie za mną ale jak już przekręciłam zobaczyłam, że klęka koło mnie i mnie wpycha do wody. Jak to ja, nie złapałam się niczego i wpadłam.
- Kretynie! Po co mnie wrzuciłeś!? - krzyknęłam.
- Żebyś się orzeźwiła. - zaczął się chichrać z siebie.
- Daj mi rękę, do cholery. Chcę wyjść.
Podał mi rękę, chwyciłam ją ale nie wyszłam tylko jego też wciągnęłam do wody. On się zanurzył i wypłyną tuż przed moją twarzą.
...........................
Wiem, wcześniej dodałam rozdział ale za 2 dni będzie next! ;))
Ps. @kajcucha już do tąd nie doczytałas ;* kc. Xx.
Enjoy! Xx
![](https://img.wattpad.com/cover/21755315-288-k675239.jpg)
CZYTASZ
Just be my the last one. Liam Payne
FanfictionZwykła dziewczyna. Miała normalne życie. W szkole sie jej udawało aż pewnego dnia ktoś wtargnął w jej życie. Na początku poznawali się, potem gdy miało się stać coś ważnego, stała się przykra rzecz. Powróciła przeszłość. Czy uda się jej ją przezwyci...