Pov Samuel
Gdy wychodziliśmy ze szkoły zauważyłem jak Max się dziwnie zachowuje. Próbowałem go uspokoić i nawet mi się to udało.
-Ja nie sądziłem, że on przyjdzie do naszej szkoły.- Wyjąkał po czym zauważyłem jak przez dziewczyny przepycha się przystojny koleś. Czyżby Maxsowi chodziło o narzeczonego o którym mi mówił. Poczułem lekkie uczucie zazdrości gdy tamten podchodził bliżej i definitywnie patrzył się na Maxsa. W porównaniu do niego moja twarz była dość normalna i przyćmiewana jego blaskiem. Max mi mówił, że swojego narzeczonego nienawidzi więc nie powinienem się tym aż tak przejmować. Może ma beznadziejny charakter. Chociaż mój charakter wcale nie jest taki lepszy. Zacząłem mieć lekkie wątpliwości, a wtedy tamten elegancko pocałował Maxsa w rękę, a potem w policzek. Ledwo się powstrzymywałem od przyjebania mu. Miałem ochotę stłamsić jego piękna twarz moją pięścią, ale obiecałem Maxsowi. Ale mimo to pocałował go w policzek! A do tego tak blisko jego ust! I walną do tego romantyczną gadką na, które wszystkie dziewczyny by omdlały. Spojrzałem na twarz Maxsa, była trochę zaniepokojona. Trochę mi ulżyło kiedy nie widziałem choćby cienia rumieńców lub zawstydzenia jakie są normalne w zachowaniu Maxsa. Uścisną dłoń Chrisowi, a potem zwrócił się do mnie.
-My się chyba jeszcze nie znamy. Nazywam się Sam Peterson, narzeczony Maxsa.- Tak jak sądziłem jest jego narzeczonym. Dobrze, że wtedy się powstrzymywałem. Mimo tego teraz jedyne czego pragnąłem to rzucić się na niego, walnąć jego twarzą kilka razy by krew z jego nosa poleciała, poddusić , a potem odcisnąć rozmiar mojego buta na jego twarzy. Można by go jeszcze pokopać w brzuch by się porzygał i w jaja by w przyszłości nie tkną Maxsa.(Samuel wie, że go jeszcze nie tkną, bo Maxs wygląda na prawiczka)
-Samuel Rutter.- Przedstawiłem się oschło i uścisnąłem mu dłoń. Spojrzałem mu prosto w twarz, jak bardzo chciałem zmyć mu z twarzy ten miły uśmieszek.
-Rutter? Zastanawiam się co ty tutaj robisz w pobliżu rodzonych braci Wardów. Wasze rodziny nie mają z byt dobrych kontaktów. - Gdy już chciałem odpowiedzieć to Chris mnie uprzedził.
-Jest on moim kolegą z klasy i razem jesteśmy w klubie koszykarskim. Może nasze rodziny się kłócą, ale w szkole zapominamy o nazwiskach i sporach.- Uśmiechną się do niego miło. Może Chris dobrze zrobił, że to on wypowiedział się na ten temat. Ja najchętniej bym powiedział coś w stylu'jestem chłopakiem Maxsa ,więc trzymaj się od niego z daleka.' Przy okazji uderzając go w twarz lub całując namiętnie Maxsa i pokazując Petersonowi gdzie jest jego miejsce. A to by mogło przysporzyć nam problemów.
-Rozumiem...- Posłał mi uprzejmy uśmiech, który doprowadzał mnie do szału. Ścisnąłem mocno pięści gdy ten przed Maxsem wystawił rękę tak jakby prosił go do tańca. - Mu już będziemy się zbierać, chciałbym spędzić trochę czasu z moim ukochanym sam na sam. Miło było cię poznać Samuelu. - Widziałem jak Peterson idzie do czarnej luksusowej limuzyny trzymając się z Maxsem jak kochankowie za ręce. Maxs posłał mi tylko ostatni smutny uśmiech, a potem już więcej na mnie nie spojrzał. Poczułem jak lekko ścisnęło mnie serce i odczuwałem smutek. Ta chwila wyglądała jakby on odchodził na zawsze, a jego uśmiech mówił ,że nie mogliśmy nic na to poradzić. Smutek szybko przerodził się w złość i zazdrość której jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłem.
-Dobra robota Samuel... po twoim wzroku myślałem, że się na niego rzucisz, ale wytrzymałeś, dziękuje ci za to. Ojciec by Maxsa zamordował jeśli by się o tym dowiedział.- Chris się do mnie miło uśmiechną, lekko poklepał po ramieniu, a potem odszedł w stronę swojego samochodu. Nie mogłem wytrzymać, podszedłem w jakiś zaułek i zacząłem walić w ścianę.
-KURWA! KURWA! KURWA! KURWA! TEN PIERDOLONY PETERSON!- Moje kostki zaczęły krwawić ,ale nie obchodziło mnie to, dalej waliłem w tą cholerną ścianę. Musiałem się na czymś wyżyć. Nie mogłem znieść widoku Maxsa odchodzącego z innym chłopakiem za ręce. A tym bardziej, że ten chłopak jest jego narzeczonym i prawie pod każdym aspektem lepszy ode mnie. -Kurwa!- Już trochę się uspokoiłem więc zapaliłem papierosa i odetchnąłem. Nigdy nie odczuwałem tak wielkiej złości z powodu jakiejś osoby. Co ten Maxs ze mną robił to było nie do pomyślenia. Czułem jak kostki mnie pieką, ale to przynosiło lekką ulgę. Gdy wypaliłem papierosa zdeptałem go butem i zapaliłem następnego. Czułem że muszę się komuś wygadać, dlatego zadzwoniłem do Petera. (To ten którego Max spotkał na randce z Samuelem. Dawał im żarcie w knajpie)
CZYTASZ
Pieniądze to nie wszystko
Любовные романыOmega który pochodził z bogatej rodziny i prawie przez całe życie nie wychodził z domu. Przekonuje wreszcie rodziców by mógł chodzić do liceum i mieć prawie normalne życie społeczne. Co się stanie gdy w liceum spotka swojego przeznaczonego, czy rodz...