Rozdział 30

2.4K 142 20
                                    

Max

Jechałem w samochodzie z Samuelem w kompletnej ciszy. Byłem strasznie zestresowany planem, który uzgodniliśmy. Nie potrafiłem uspokoić moich drżących rąk i bijącego serca. Gdy Samuel zobaczył jak zdenerwowany jestem złapał moją rękę, a drugą trzymał na kierownicy, dalej patrząc na drogę. Uśmiechną się lekko.

-Nie przejmuj się aż tak Max... Nie tylko ty jesteś zestresowany tą sytuacją.

-Wiem, że nie powinienem się tak martwić. W końcu powinno wszystko wypalić, ale nic na to nie poradzę... Przecież ja nie wiem jak przed nimi mam się zachowywać i... I czy oni przyjmą kogoś takiego jak ja...

-Oczywiście ,że przyjmą, jesteś omegą i do tego masz dużo kasy. Teraz jesteś pełnoletni i cały majątek spadł na ciebie. Nie mają powodu by odrzucić takiej oferty, ale nie wiadomo co się wydarzy. Spoko ja już ich przekonam... - Zobaczyłem jak Samuelowi też lekko trzęsie się ręka, odruchowo pogłaskałem ją.  Mój chłopak głęboko westchną próbując się uspokoić. - Wierz mi też boję się spotkania z moimi starymi, nie gadałem z nimi od półtora roku, ale sądzę że ty i tak się tym bardziej przejmujesz.

Potrząsnąłem lekko głową na tak. Byłem strasznie ciekawy jak wyglądają jego rodzice. Czy są tacy jak moi czy może o wiele gorsi i bardziej surowi.  A może byli tradycyjni i by na pewno nie przyjęli wroga do swoich szeregów nawet dla kasy. Takie myśli pałętały mi się w głowie i nie dawały mi spokoju. Co jeśli zginę tam na miejscu i po prostu mnie zastrzelą. Moje ciało przeszedł zimy dreszcz gdy samochód się zatrzymał , a Samuel otworzył okno by pogadać z ochroniarzem. Przed sobą widziałem ogromną willę ale też dobrze zabezpieczoną. Wszędzie ochroniarze uzbrojeni w pistolety i karabiny, kamizelki kulo odporne. Siatka z drutem kolczastym i druga siatka, która pewnie była podpięta do prądu. Willa sama w sobie nie była aż taka duża, ale na pewno o wiele bardziej nowoczesna od mojego domu. Mój bardziej był tradycyjny. Widziałem też tam basen, jakuzzi ,ogrody, ale to było normalne w takich domach. Zaskoczyła mnie bardziej duża obrona, dom oprócz tego, że był luksusowy to miał dość spore zabezpieczenia.

-Nikt miał dzisiaj nie przyjeżdżać więc proszę stąd odjechać. Albo niestety będziemy musieli użyć siły.- Oschłym tonem powiedział napakowany gościu.

-Ja pierdole. Jesteś tu nowy czy po prostu głupi. Masz zwołać moich starych i powiedzieć ,że przyjechałem. TERAZ. - Samuel wręcz na niego rykną. Ochroniarz podniósł na niego pistolet, celując mu w głowę. Miałem ochotę rzucić się na tego gościa, jak on śmiał celować w mojego chłopaka!? Samuel tylko prychną.

-Czy ty wiesz w kogo celujesz? Odłóż tą zabawkę, albo pogadamy sobie inaczej. - Samuel położył rękę na otwartym oknie w samochodzie, wychylając się w jego stronę i patrząc na niego ostrym wzrokiem. Jeszcze nigdy nie słyszałem by Samuel mówił tak do kogoś. Wydawał się taki oschły i zimny, ale i seksowny zarazem, a jego niski i stanowczy ton głosu z lekką chrypką sprawiał, że jeszcze bardziej miałem na niego ochotę. Próbowałem nie emitować moich feromonów , ale ciężkie to było gdy stawałem twarzą w twarz z podnieceniem. Przypominał mi teraz alfę którego spotkałem po raz pierwszy w szkole.

Ochroniarz na chwilę odszedł, a chwilę później przyszedł z nim inny, wyglądał na szefa, jego aura była zupełnie inna w porównaniu z tamtym gościem. Po chwili podszedł do nas i spytał.

-Czy mogę prosić o nazwisko? - Samuel wyglądał na dość mocno podirytowanego.

-Samuel Rutter.

-A osoba za paniczem?

-Nie twój biznes.

-Rozumiem. Już skontaktowaliśmy się z panną i panem Rutter, życzę miłego pobytu paniczu. - Powiedział potem do jakiegoś urządzenia by otworzyli przejście i po kilku sekundach tak się stało, wjechaliśmy bezproblemowo (prawie). Samuel wjechał i zaparkował, po czym złączył nasze usta w mocnym pocałunku, na moje policzki wpłyną lekki rumieniec i zapomniałem jak się oddycha. Oderwał się ode mnie po dłuższej chwili liżąc ostatni raz moje wargi i żuchwę.

Pieniądze to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz