Rozdział 18

3.8K 235 106
                                    

Uwaga 18+  (ale dla was to pewnie zachęta XD)

Pov Samuel

Po wczoraj jeszcze na kostkach mam strupy, ale nie przeszkadza mi to, bardziej doskwiera mi pamięć o tym jak Max odchodził z tym jego pieprzonym narzeczonym. Uznałem że poczekam na niego koło bramy szkoły, gdy już tam szedłem zauważyłem jak idzie z tym draniem za ręce! Znowu! Ale zwaliło mnie z nóg gdy ten pogłaskał jego policzek. Ścisnęło mnie w sercu znowu miałem ochotę komuś przyjebać. Ale większy był smutek niż gniew. Max nigdy mnie tak nie pogłaskał po policzku jak jego... To wyglądało jak pożegnanie z ukochanym, czy on naprawdę go nienawidzi...Może on nie chciał bym uderzył jego narzeczonego bo czuje coś do niego... Zaczął do mnie podchodzić ze spuszczoną głową.

-Ja kocham cię Samuel... - Po tym jak się tak pożegnał w ten sposób ze swoim narzeczonym to mówi, że mnie kocha. Niech mnie nie rozśmiesza.

-Jemu też tak mówisz?- Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem i smutkiem. Czyli mu tak mówi... Poczułem kolejne ukłucie zazdrości, nie chciałem by ktokolwiek słyszał z jego słodkich ust takich słów. Jego uśmiech... Jego rumieńce...Jego wszystko chciałem by było tylko moje.

-Nie oczywiście że nie! Ja kocham tylko ciebie, proszę uwierz mi! - Mam mu teraz uwierzyć? To oczywiste że kłamie. Ale nie umiem się na niego długo gniewać. Widziałem jego smutną minkę, zależało mu na mnie. Gdy chciałem go pocałować by zapomniał o tamtym debilu to nagle upadł na kolana i zaczął głośno płakać. Co mu się stało!? Nigdy tak bardzo nie płakał, zaciskał swoje ręce na mojej nogawce tak mocno jakby ten płacz sprawiał mu ból. Nie mogłem znieść widoku jego cierpienia, czułem ogromny żal i nawet mi chciało się płakać. Schyliłem się do niego by spojrzeć mu w twarz i zapytać co się stało, ale wtedy wypowiedział kilka słów przez które zamarłem.- Ja przepraszam... Nie chciałem by się to tak skończyło... - Co miało się skończyć!? Czy on właśnie ze mną zerwał!? Nie to nie może być, on miał by ze mną zerwać!? Przecież mnie kocha! Max mnie kocha on nie może ze mną zerwać! Ja mu zabraniam!

-Max co ma się skończyć! Max! Nie ignoruj mnie, kurwa mać odpowiedz do cholery! Max!- Potrząsnąłem mocno jego ramiona. On był nie przytomny... Co ja mam teraz zrobić!? Kurwa Max co ty odpierdalasz. Wziąłem go szybko na ręce i pobiegłem do pielęgniarki, była zamknięta sala. Kurwa co mam zrobić, co ja zrobię jeśli Maxowi coś się stało. Ja bym sobie tego nigdy nie wybaczył. Pobiegłem razem z nim do samochodu, gdy miałem zamiar jechać z nim do szpitala to usłyszałem jak zaczął coś mruczeć pod nosem. Słyszałem jak szepcze moje imię, nie mogłem nic na to poradzić, że od razu na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Czyli on zasnął... Myślałem ,że coś mu się stało. Max co ja mam z tobą zrobić. Odetchnąłem z ulgą.

- Kurwa Max nie strasz mnie tak...- Powiedziałem sam do siebie i zmieniłem kierunek ze szpitala do mojego domu. Powinien odpocząć... Ciężko otwierało się drzwi z nieprzytomnym na ramieniu, ale dałem rade. Weszliśmy do mojego domu i położyłem go na swoim łóżku. Przygotowałem obok dzbanek z wodą i jakieś kanapki jeśli by był głodny. Siedziałem cały czas koło niego. Uroczo wyglądał kiedy spał. Miał lekko roztrzepane włosy i spokojnie oddychał. Oczy za to były zaczerwienione od płaczu. Uroczo tulił kołdrę i odwrócił się w moją stronę. Na twarzy miał lekki uśmiech, powstrzymywałem się od tego, by go nie pocałować wyglądał wtedy słodko. Nagle jego twarz się skrzywiła i z oczu zaczęły lecieć łzy. Znowu płacze, musi mu się śnić koszmar. Wytarłem kciukiem jego łzy.

-Samuel zostań. Samuel...

-Ja jestem tutaj. Max.

-Samuel! Samuel! Nie opuszczaj mnie! Nie zostawiaj mnie z nim samego!- Zaczął głośno oddychać po czym się obudził. Wytarł swoje łzy. Mimo że to był tylko koszmar to nie umiałem się nie martwić. Miałem go zostawić? Kogo się tak bał, że tak bardzo błagał bym został?

Pieniądze to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz