Rozdział 14

3.8K 214 51
                                    

Pamiętasz co było w poprzednim rozdziale? SPRAWDŹ <----

Pov Max

Właśnie dzisiaj do nas miał przyjechać mój narzeczony. Nie cierpię go dlatego ciesze się, że jestem w szkole i dzisiaj dopiero go zobaczę o 15.00. Wszedłem razem z moim bratem do szkoły, byłem bardzo zmęczony, nie mogłem wczoraj zasnąć, ledwie spałem 4 godziny. Zastanawiałem się jak ja wytrzymam następne 3 tygodnie. Chodzenie do szkoły było genialnym pomysłem, teraz z moim narzeczonym będę tylko spędzał soboty i niedziele. Mimo tego, że tym się pocieszałem, nie umiałem się uśmiechać, bardzo nie chciałem się z nim widzieć...

Pierwszy raz spotkałem go jakieś 5 lat temu. Pamiętam dokładnie nasze pierwsze spotkanie. Wtedy nie miałem problemu z rozmawianiem z innymi, ale gdy byłem młodszy nie rozmawiałem ,byłem samotnikiem, wolałem obserwować i mimo młodego wieku dzięki obserwacji nauczyłem się poznawać świat. Wtedy u wszystkich umiałem zauważyć najmniejszą zmianę w zachowaniu, poprzez drgnięcie kącików ust czy minimalne obniżenie powieki. Rozpoznawałem kłamstwa czy naciąganą prawdę, ale nie dzieliłem się tym z innymi. Praktycznie nigdy nie wychodziłem z domu, mimo tego wiedziałem jacy mniej więcej są ludzie już kiedy miałem 12 lat. A zacząłem najlepiej rozumieć po poznaniu jego... Sam Peterson, cholernie przystojny alfa(ładniejszy od Samuela i Christophera), który pochodzi z zamożnej rodziny, niesamowity geniusz w każdej dziedzinie( przeskoczył 3 klasy, mimo tego był jednym z lepszych z wf), dobrze wychowany i także mój narzeczony, przyszły mąż, oznaczy mnie i będziemy mieli dzieci, osoba z którą spędzę resztę życia i osoba z którą do końca życia nie będę szczęśliwy i do końca życia przez to będę przeklinać swój los... Nie miałem wtedy jeszcze swojej pierwszej rui i do końca nie wiedziałem co oznacza bycie omega. Oglądałem media więc wiedziałem jaką mają reputacje, ale wiedziałem, że dzięki pieniądzom mojego ojca nie będę musiał skończyć jak tamte. Dlatego nie przejmowałem się tym.

Siedziałem z moją całą rodziną przy stole, mieli mi właśnie przedstawić mojego partnera. Nie uważałem, że to coś dziwnego w tym, że tą osobą będzie chłopak, bo w końcu do końca życia będę tym uległym. Spokojnie czekałem ciekawiło mnie jakim będzie człowiekiem. Do końca nie wiedziałem jak będę miał się przy nim zachować. Nigdy go nie widziałem nawet na zdjęciach, nic mi o nim nie powiedzieli, tylko imię. Wszedł na początku "przyjaciel" mojego ojca, a za nim jego syn. Zamurowało mnie, nie mogłem przestać się patrzeć na niego twarz. Zobaczyłem idealne rysy twarzy i pogodny uśmiech. Onieśmielił mnie, mimo tego, że miałem tylko 12 lat to czułem, że od samego patrzenia w niego się zakochuje. Był starszy ode mnie o 5 lat, dlatego jego młoda ,ale już dorosła twarz wyglądała nieskazitelnie. Miał czarne włosy zalizane lekko do tyłu, które dodawały mu elegancji. Granatowa marynarka, która uwydatniała jego idealne ciało. Do teraz uważam, że to jest najprzystojniejsza osoba którą w życiu widziałem. Miło przywitał się z moimi rodzicami, po czym zwrócił się do mnie. Wstałem jakby porażony prądem z siedzenia i nie umiałem wydusić z siebie słowa. Ucałował moją dłoń, spłonąłem w rumieńcach, a wtedy odezwał się jego głęboki głos. Mimo tylu lat pamiętam każde jego słowo, za to nie do końca pamiętam co mówili inni.

-To jest nasze pierwsze spotkanie Maxsie Wardzie, nazywam się Sam Peterson i czuje się zaszczycony tym, że jestem twoim narzeczonym.- Uśmiechnął się w niesamowity sposób, patrzył się we mnie intensywnie wywołując napięcie. Czułem wtedy, że rozpływam się pod jego wzrokiem. Miał piękne piwne oczy i ciemne rzęsy, brwi za to miały idealny kształt i podkreślały jego pogodną naturę. (przynajmniej wtedy myślałem, że jest pogodna)

- Ja... ja jestem Max, znaczy nazywam się Max, i bardzo miło mi mi pana poznać...- Powiedziałem cicho jąkając się przy tym.

-Pana? - Zaśmiał się cicho. Jego łagodny i kulturalny śmiech... Moja cała odwaga przez niego odpłynęła, a racjonalne myślenie znikło, nie potrafiłem się skupić mimo, że chciałem. - Nie musisz się do mnie zwracać Pan, tylko i wyłącznie dlatego, że jestem starszy. Jesteś w końcu moim narzeczonym, prawda? Wystarczy, że będziesz zwracał się do mnie po imieniu. Czy się na to zgadzasz?- Kiwnąłem lekko głową. Mimo że byłem omegą pytał mnie o zdanie. To nie zdarzało się aż tak często. Odsunął wtedy moje krzesło by łatwiej mi było usiąść, po czym je wsunął. Jego kulturalne zachowanie, obchodził się ze mną jakbym był delikatną i dojrzałą kobietą. Moja mama wtedy dodała coś, że najczęściej nie jestem tak nieśmiały, ale ja się jej nie słuchałem, patrzyłem się na niego. On odrzekł, że to mi dodaje uroku, uszczęśliwiło mnie to. Czułem że zakochałem się, jakby to była miłość od pierwszego wejrzenia, jak w tej bajce o przeznaczonych ,którą czytała mi moja opiekunka Lili. Ale wtedy po jego twarzy trochę było widać jakby nie był zainteresowany tą całą sytuacją, poznaniem narzeczonego i rozmową z tak wysoko położonymi ludźmi. Jakby dla niego to co mówił było normalne i wyuczone, chyba go to nudziło. Przez rozdzielenie przez stół zacząłem powracać do prawdziwego mnie i znowu zacząłem wszystko profilować. Skupiałem się tylko na nim, coraz częściej zauważałem, że jego powalające uśmiechy nie były szczere, a oczy mówiły, że tylko wypełnia swoją powinność.

Pieniądze to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz