Rozdział 23

3K 178 52
                                    

Pov Max

Obudziłem się w łóżku Samuela. Czułem się zajebiście mimo, że dolna część mojego ciała mnie bolała i byłem zmęczony. Miałem dobry humor, ale Samuel na takiego nie wyglądał. Wyglądał na zakłopotanego. Położyłem mu rękę na ramieniu, a on na to wzdrygną. Coś na pewno było nie tak.

- Wszystko w porządku Samuel? Wyglądasz na zmartwionego.- Odwrócił się w moją stronę i złapał moją rękę. Nigdy się tak nie zachowywał, coś na pewno się stało.

-Bo chodzi o wczorajszą noc... - Na wspomnienie tego od razu się zaczerwieniłem. - Byłem strasznie napalony i raczej kierowałem się emocjami, a przez to, że nie robiliśmy tego z prezerwatywą to...  jest duża szansa, że możesz być w ciąży...

-Co kurwa!? Żartujesz sobie! Ja nie mogę być w ciąży! Czy ty nie rozumiesz co zrobi mi moja rodzina! Coś ty do cholery zrobił!

-Jeszcze nie jest pewne! - Na pewno jestem w ciąży! Jeśli alfa przespała się z omegą bez prezerwatywy i w niej doszła to ciąża jest pewna. Ale i tak zawsze warto było sprawdzić. Dał mi test ciążowy, a ja od razu pobiegłem do łazienki by sprawdzić. Zamarłem. Wynik był potwierdzający. Byłem w ciąży. Wybiegłem z łazienki rzuciłem w Samuela testem i dałem mu silnego liścia, przez który miał cały czerwony policzek. Nie mogłem powstrzymać złości. Przecież moja rodzina mnie zabije. Mój narzeczony mnie zabije! A już nawet nie wspomnę co zrobią naszemu dziecku!

-Przez ciebie jestem w tej cholernej ciąży! Czy ty kurwa rozumiesz co to znaczy! Moja rodzina mnie zabije, a pomiędzy naszymi rodzinami znowu będzie wojna! Czy to kurwa do ciebie dociera! e

-Ale zawsze można na to coś zaradzić!

-No to kurwa mnie oświeć! Mam usunąć ciąże! Wyrżnąć wszystkich! Co kurwa mam zrobić!

-Możemy uciec razem! Ucieknijmy! Stworzymy normalną rodzinę w innym kraju! Zmienimy swoje imiona i razem będziemy żyć!- Gdy sobie pomyślałem jak moglibyśmy być szczęśliwi. Cały czas byśmy się do siebie uśmiechali i cały czas ścigała by mnie moja rodzina. Cały czas byśmy musieli uciekać. Nasze dziecko by się wychowywało w okropnych warunkach. Nie miało by normalnego dzieciństwa. Poza tym nawet nie chciał bym sobie wyobrażać co by nam zrobili gdyby nas złapali. Mnie pewnie by zabił mój narzeczony w okrutny sposób po tym jak byśmy wzięli ślub. Samuela pewnie bez problemu też by zabili za zdradę rodziny, a nasze dziecko też... Dziecko pewnie zginie nawet jak uciekniemy i jak nie uciekniemy więc chciałbym przynajmniej by przeżył Samuel. Nie zniósłbym kolejnej śmierci osoby której kocham. Jeśli zostanę i nie ucieknę to pewnie mi usuną ciąże, wyjdę za Petersona, ale Samuelowi nic nie powinno się stać. Poza tym Christopher na pewno by chciał bym żył spokojnie w moim domu. Może nie był bym tam szczęśliwy, ale bym miał wszystkiego pod dostatkiem. Gdybyśmy uciekli ja nie był bym przygotowany do ciężkich warunków i niedobrego żarcia. Christopher na pewno by nie chciał bym doznał życia w tułaczce.

-Nie możemy uciec!

-Dlaczego podaj mi powód!

-Nie możemy uciec! Pomyśl co by się stało gdyby nas złapali! Christopher na pewno by mi na to nie pozwolił! Christopher od razu zanegował by tą myśl! Christopher...

-Ale on nie żyje! Przecież zmarł na twoich oczach! Więc nie dawaj go jako argument! - Ścisnęło mnie znowu serce, a łzy poleciały z moich oczu. Przypomniał mi się ten krwisty kolor. Nie chciałem wierzyć w to, że on zginął. On na pewno by mi doradził co teraz zrobić. Dlaczego go nie ma, ja go teraz potrzebuję... - Przepraszam nie chciałem ci tego przypominać... - Samuel przytulił mnie i dał mi znowu płakać.

-Ja po prostu nie chciałem wierzyć w to, że on zginął. On zawsze wiedział co powinienem zrobić ,a teraz ja...

-Wiem... Może nie jestem tak mądry jak twój brat, ale ja też jestem z tobą Max. - Wtuliłem się w niego. Kochałem jego ciepło, jego zapach. Nie mogę pozwolić na to by on umarł. Może mógł bym wynegocjować z moim narzeczonym by upozorował moją śmierć, a wtedy mógłbym żyć z Samuelem. Dlatego nie mogę z Samuelem uciec, dla niego. Nawet jeśli miałbym poświęcić nasze dziecko on musi przeżyć

-Dziękuje ,że jesteś ze mną Samuel. Kocham cię.- Jego oczy na to zabłyszczały.

-Ja ciebie też.- Zrobiło mi się cieplej na sercu. Nigdy wcześniej nie słyszałem by powiedział, że mnie kocha. Powiedział to cicho, a na jego twarzy pojawił się rumieniec. To było strasznie urocze.

-Ale się zawstydziłeś.

-Ty bardziej, jesteś cały czerwony!- Nawet nie zauważyłem ,że sam się zawstydziłem. Atmosfera od razu się polepszyła. Mieliśmy uśmiechy na twarzy, a pomyśleć ,że przed chwilą na siebie krzyczeliśmy. Samuel ma na mnie zbyt duży wpływ. - To co jemy śniadanie? Wbrew pozorom już jest ósma rano.

- Jeśli mają to być kanapki, które mi wcześniej zrobiłeś to podziękuje.

-Nie były wcale takie złe.

Skończyło się na tym, że zamówiliśmy jedzenie przez internet. Atmosfera była miła i nie zastanawialiśmy się co zrobimy później. Na razie cieszyliśmy się sobą. Gdy miałem już wracać pocałowaliśmy się krótko, ale Samuel przytrzymał moją rękę i nie dał mi jeszcze wyjść. Miał zakłopotaną minę.

-Na pewno nie chcesz uciec. Teraz była by idealna szansa.

-Nie, to jest zły pomysł. Możemy poczekać. Do moich 18 urodzin zostały jeszcze 2 tygodnie. Możemy wymyślić lepszy plan przez ten czas. - Samuel kiwną głową i pocałował mnie jeszcze raz.

-Opiekuj się też nim.- Pocałował mnie w brzuch, a mnie na twarz wpadły rumieńce. Nie wiedziałem dlaczego, ale świadomość tego, że razem mamy dziecko trochę mnie zawstydzała i bardzo cieszyła.

-Spoko będę. Ty też się sobą opiekuj idioto.- I wyszedłem szybko z jego domu. Teraz muszę się zastanowić jak powiedzieć o ciąży moim rodzicom. Muszę uważać by mój narzeczony się o tym nie dowiedział, boję się konsekwencji. Na samą myśl ciarki mnie przeszły. Nie wiem też jak miał bym powiedzieć to mojemu ojcu. To nie możliwe. Nie licząc tego, że na pewno mnie uderzy to nie chce by zabronił mi chodzenia do szkoły i wychodzenia z domu. A moja mama mam nadzieję, że nie przyjmie tej wiadomości źle. To jedyna osoba na którą teraz mogę liczyć w mojej rodzinie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czwarty rozdział maratonu! Mam nadzieje, że wam się podobał.

 Tak w ogóle myślę, że pochrzaniłam trochę czas urodzin Maxa, ale nie sądzę by kto to zauważył więc nie ważne. Jutro następny rozdział!


Pieniądze to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz