Rozdział 30.5

2.3K 140 20
                                    

Max

Rozmowa z rodzicami Samuela przynajmniej poszła po naszej myśli, może dużo straciłem z tego pieniędzy, bo aż 70% zysków, ale było warto, teraz wreszcie będę mógł wieść szczęśliwe życie z Samuelem. Wróciłem z nim do domu w dobrym humorze. Od razu musiałem wysłać e-maile do rodziny Petersonów  z anulowaniem zaręczyn z tym potworem, mogłem wreszcie odetchnąć z ulgą. Nie sądzie, że był bym wstanie spotkać się z nim twarzą w twarz i o tym porozmawiać, dlatego musiałem napisać to e-mailem. Gdy już kończyłem pisanie podszedł do mnie Samuel.

-Emm skończyłeś?

-Już prawie sekunda.- Na szybko przejrzałem to co napisałem jeszcze raz. Było nawet dobrze więc szybko kliknąłem wyślij i odwróciłem się w stronę Samuela. - Już skończyłem. To o co chodzi?

-Znaczy... bo...- Nigdy nie widziałem Samuela tak zakłopotanego, był nawet trochę zarumieniony i omijał mój wzrok. Wyglądał tak uroczo.

Po chwili wyją jakieś pudełeczko z kieszeni i podał mi je szybko do rąk, chcąc się jakby tego pozbyć.  Od razu je otworzyłem i nie mogłem powstrzymać zdumienia i euforii za razem. Rumieńce weszły na moją twarz, a serce zaczęło mi bić szybciej, gapiłem się na to i dalej nie mogłem uwierzyć, że to nie był sen. W środku znajdował się mały srebrny pierścionek zaręczynowy.

-Znaczy wiem, że już wszystko w sumie i tak jest zaplanowane, ale pomyślałem. Że powinienem to zrobić i no... I wiesz no chciałbym zapytać czy... Czy.... No wiesz, czy chciałbyś.... - Samuelowi z gardła nie mogło przejść to słowo, ale wiedziałem o co mu chodzi. Czułem, że byłem tak samo zawstydzony jak on i też ciężko mi było wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Myślałem ,że serce wyskoczy mi z piersi, a rumieńce dochodziły aż do uszu. Kiwnąłem lekko głową na tak, a Samuel jakby podskoczył, podchodząc do mnie i łapiąc mnie za ramiona. Wydawało się ,że nie mógł w to uwierzyć.- Na prawdę się zgadzasz!?

-Przecież ci pokazałem, że się zgadzam... Idioto.

-O mój boże. O kurwa.- On tylko odetchnął z ulgą schylając głowę do dołu, a ja stałem i patrzyłem na niego. Chciałem skoczyć na niego całując go, jednak zawstydzenie i niedowierzanie nie pozwalało mi niczego zrobić.

Staliśmy tak przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć i zrobić. Szczęście ,które odczuwaliśmy nie pozwalało nam się ruszyć. Wreszcie spojrzeliśmy na siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, ale Samuel szybko odwrócił wzrok i wyglądał jakby walczył ze swoim własnym uśmiechem. Zdobyłem się po chwili na odwagę i wreszcie coś powiedziałem.

-Chyba teraz powinniśmy się pocałować...

-Chyba tak.

-To... To może to zrób idioto... - Samuel powoli podniusł swoje ręce zatrzymując je na moich policzkach, lekko podniósł nimi moją głowę do góry, a kciukiem pogłaskał moje rumieńce. Wszystko działo się powoli i z taką czułością. Patrzył mi głęboko w oczy. Spojrzał na moje wargi, które aż drżały ze zdenerwowania. Zaczął powoli skracać dystans, badał moje reakcje, zatapiając się w moich oczach, które wyrażały tyle uczuć. Odkręcił lekko swoją głowę w lewo zbliżając się jeszcze bardziej. Gdy nasze usta dzieliły centymetry zatrzymał się na chwile, spoglądając na mnie jeszcze chwilę dłużej. Odczuwałem taką ekscytację jak przy naszym pierwszym pocałunku, wstrzymałem oddech nie mogąc wytrzymać napięcia, zamknąłem oczy, a wtedy to poczułem...

Poczułem jego miękkie wargi na moich, które na początku stały bez ruchu. Czułem motylki w brzuchu, które latały jak szalone, a bicie mojego serca zagłuszały idealną ciszę w tym pokoju. Po chwili jego wargi zaczęły się delikatnie poruszać inicjując delikatny i czuły pocałunek. Czułem jakby mijały godziny... Całe moje ciało zadrżało gdy polizał delikatnie moją dolną wargę prosząc o wstęp. Otworzyłem lekko usta, a on powoli zaczął badać wnętrze mojej buzi. Muskaliśmy się powoli językami, napawając się sobą, delektując się. Moje ręce złapały się lekko jego ramion, a on przełożył swoje na tył mojej głowy przyciągając mnie lekko do siebie. Oddałem się przyjemności, wzdychając  i cicho pojękując. Napawałem się tą rozkoszą, tą miłością, ten pocałunek był tak czuły i miły, nie potrafiłem przestać.

Chciałbym by ta chwila trwała godzinami, ten pocałunek był magiczny... Nie chcieliśmy oderwać się od siebie, stykaliśmy się ciałami i napawaliśmy się ich ciepłem, a zapach naszych feromonów tylko wzbudzał tą chęć i przyjemność. Jednak po długiej chwili mój zapas powietrza się wyczerpał i odsunąłem się lekko. Zacząłem razem z Samuelem ciężko oddychać, wdychaliśmy własne powietrze. Samuel po chwili wziął znowu do ręki pudełko i wyjął z niego srebrny pierścionek. Włożył mi go na mój serdeczny palec. Szczęście całe mnie wypełniło... Przytuliliśmy się z miłością... Teraz nie potrzebowaliśmy żadnych słów, żyliśmy tą piękną chwilą...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To był rozdział dodatkowy ;3 Nie wnosił dużo do historii i był krótki, ale mam nadzieję ,że się podobał. Musiałam go po po prostu napisać, tak się podekscytowałam tym pomysłem, że nie mogłam wytrzymać. >~<

ps. Nie sprawdzałam aż tak dużo tego rozdziału więc mogą być błędy.

Pieniądze to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz