|#2|

1.6K 122 12
                                    

-Picie się skończyłooo!- Cama odchyliła się na krześle.
-Ale jedzonko jeszcze jest- Jay wskazał palcem na ostatni kawałek pizzy i uśmiechnął się.

Brać czy nie brać. Oto jest pytanie. Nie chcę wyjść na grubaskę. Dobra, Yolo, biorę.

Sięgnęłam po kawałek pizzy i zderzyłam się z czyjąś ręką. Payton.

-Na pół?- Uśmiechnął się.
-Jasne- Odwzajemniłam uśmiech.

Payt przekroił kawałek na pół i go zjedliśmy.

•••

Siedzieliśmy i gadaliśmy o szkole przez jakieś pół godziny.

-Kąpanko?- Zaproponował Payton.
-Mi już wystarczy- Zaśmiałam się. Włosy mi jeszcze nie wyschły.
-Payt, teraz!- Usłyszałam krzyk Jay'a.
-Co?- Camila podniosła głowę.

Jay podniósł jej krzesło, a Payton moje i wszyscy razem wpadliśmy do wody.

-Już. Nie. Żyjecie.- Cama wypluła wodę i poprawiła mokre włosy.

-Jacksonie Jayloads'ie i Paytonie Moormeier'rze. Akt zgonu potwierdzony.- Rzuciłam się z Camilą na chłopaków i zaczęliśmy się opryskiwać wodą.

Zabawa trwała kilka minut.

-Dobra, stop!- Krzyknęłam śmiejąc się.

Usiadłam na brzegu basenu, nogi miałam w wodzie.

-Głodnyy- Payton „położył" się na wodzie na plecach.
-Przed chwilą jedliśmy pizze, nie jedz tyle, bo będziesz gruby- Zaśmiałam się.
-No wiesz, ja tam się nie mam o co bać- Uśmiechnął się i pokazał na swój brzuch.

Sześciopak. Bitch, I love it.

-Payton!- Usłyszeliśmy otwieranie drzwi wejściowych do domu.
-Rodzice wrócili. Czekajcie.- Wyszedł z wody i owinął się ręcznikiem.
-Payton, byliśmy na zakupach, kupiłam makaron, zrobimy jutro... O, nie powiedziałeś, że będziemy mieli gości.- Mama Paytona, Jessie - każe do siebie mówić po imieniu, według niej „pani" ją postarza- popatrzyła na nas i uśmiechnęła się.
-Dzień dobry- Powiedzieliśmy chórem razem z Jay'em i Camilą.
-Cześć kochani- Popatrzyła na stół-Widzę, że o jedzenie nie muszę się martwić-Zaśmiała się.
-To ja jadę do koleżanki, poradzicie sobie, buźka!- I wyszła.

-Szybka akcja- Zaśmiał się Payt i usiadł blisko mnie.

Bardzo blisko.

-To co robimy?- Jay podpłynął do brzegu i oparł się rękami o ziemię.

-Nie wiem- Uśmiechnęłam się i zrobiłam głupią minę.

-Możemy zadzwonić po Alison i Mark'a i zrobić jakąś mini imprezę?- Zaproponowała Camila.

-Alison jest na wyjeździe, a Mark się bez niej nigdzie nie rusza- Odpowiedziałam.

-To chyba wracamy do domu. Jutro gegra, trzeba się przygotować- Powiedział Jay.

*le chwile ciszy*

*le śmiech*

-Dobra, a tak serio, to zwijamy się już- Camila wyszła z wody i owinęła się ręcznikiem.

-Ja jeszcze nie mogę, Rodzice mają być w domu dopiero po 18, a nie wzięłam kluczy- Założyłam nogę na nogę.

-To zostaniesz chwilę, jest za dziesięć 17- Payton popatrzył się na mnie i się uśmiechnął.

Tylko przyjaciel...

-Dobra, ja też się zbieram- Jay wyszedł z wody i zaczął wycierać włosy.

Po kilkunastu minutach zostałam już sama z Paytonem.

-To co robimy?- Wskoczył spowrotem do wody.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć złapał mnie za kostki i wciągnął do wody. Upadłam prosto na jego klatę.

Podniosłam wzrok i ujrzałam jego łagodne oczy i anielski uśmiech. Czasami zastanawiam się co mu siedzi w głowie.

No tak, nawet jak stoję normalnie to jestem od niego o pół głowy niższa.

Patrzyliśmy się na siebie tak przez chwilę.

Po kilkunastu sekundach, które dla mnie były wiecznością - objął mnie. Tak po prostu. Nie wiedziałam kompletnie co zrobić, więc po prostu odwzajemniłam przytulasa.

-Dziękuję- Szepnął mi na ucho.
-Za co?- Uśmiechnęłam się zagadkowo.
-Za to, że jesteś- Oparł brodę o moją głowę.

Niech ta chwila trwa wiecznie.

•••

Tym razem więcej słów, jak będzie chociaż jedna gwiazdka to zrobię jeszcze dłuższy rodział (ten ma 550 słów - kolejny będzie miał 700). Kto jeszcze jest #PaytonLovers? Podoba wam się ta książka? ^^

My Dream || Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz