6. - Dzieci ciszej! Nie mogę jech...aaaa!

420 20 0
                                    

*w poprzednim rozdziale*

Austin odmawia współpracy z Emily, jeśli chodzi o zespół. Zaczyna mówić wszystko co mu leży na sercu. Rani Emily. Dziewczyna zaczyna bardzo przeżywać, że niepotrzebnie go pytała. Obwinia się o to, że nie wyszło.

*Austin*

- Mamo, daleko jeszcze? - zapytał znudzony Joe
- Nie synku, jesteśmy prawie na miejscu. - odpowiedziała pani Elena Rod
- Tato, zagraj coś! - krzyknął Austin
- Nie teraz mały, dobra?
- Ale tato prosimy!
- Chłopcy! Teraz jedziemy autem. Nie dam rady zagrać wam na gitarze. - rzekł tata
- Tato błagamy! - prosili dalej obaj chłopcy
- Dzieci ciszej! Nie mogę jech...aaaa!

- AAAAAAAAA!!!!

*Narrator*

Austin obudził się.
- Znowu miałem ten sen. - powiedział zdenerwowany Austin - Boże. Dlaczego to musi mnie prześladować? Nigdy się od tego nie wydostanę! To wszystko przez tą gitarę! Nie powinienem jej brać! Ale ze mnie debil! Gdybym jej nie wziął, nic by się nie wydarzyło! Ten instrument od zawsze przynosił mi pecha, a ja jeszcze w to brnę! Nie znoszę siebie! Najpierw zniszczyłem moją rodzinę! Teraz kurwa uraziłem dziewczynę, na której mi zależy! Z Justinem też mi się nie układa! Wszystko przez tą cholerną gitarę! Gdybym jej nie dotknął...wszystko byłoby inaczej!


Był piękny dzień w L.A. Wszyscy uczniowie byli w swoich szkołach. Nasi nastolatkowie zaczynali dzisiaj lekcje o 9:00.

GODZINA 8:45

- To pa mamo! - powiedziała Emily
- Pa córciu. - rzekła pani Stormie - Ale czekaj!
- Co tam?
- A magiczne słowo?
- Ahh no tak. - powiedziała lekko zażenowana dziewczyna - Kocham cię...
- Co mówiłaś? - zapytała mama widocznie rozbawiona swoim postępowaniem.
- KOCHAM CIĘ!
- Ja ciebie też skarbie, ale nie musisz tak krzyczeć. - zaśmiała się Stormie
- Haha bardzo śmieszne. To papa - powiedziała tym razem bardzo przelotnie 17-latka

GODZINA 8:57

Austin dotarł do szkoły. Musi teraz jeszcze tylko wejść na 4 piętro i znaleźć salę 273. Nic trudnego skoro jest w tej szkole już 4 lata. ( szkoła połączona z gimnazjum )

Godzina 8:59

Wszyscy spieszyli się na lekcje. Na korytarzu był wielki tłok. Nasi bohaterowie w całym zamieszaniu nawet nie zauważyli, że dzieli ich odległość mniej niż metra. Nagle...
- Auć! - jęknęła z bólu Emily
- Sorry. - powiedział Austin jakby nieprzytomnym głosem - Choć pomogę ci wstać
- Nie dzięki, poradzę sobie - odrzekła dziewczyna z lekkim oburzeniem. - Następnym razem uważaj, ok?
- No ok. Jeszcze raz sorry...
- No nie przepraszaj tak już.
- Sor...to znaczy. - Austin zaczerwienił się. - to ja lecę. Nara.
- Pa.

*Emily*

Jeny to było okropne! Jak tak mają wyglądać nasze rozmowy, to wolę, żeby wcale ich nie było. Cóż, to moja wina. Nie trzeba było schodzić do tej piwnicy, zbliżać się do niego, proponować mu bycie w zespole...to było tak głupie. Nie dość, że wiele osób mnie nie lubi to jeszcze sobie wroga chyba zrobiłam! W sumie i tak pewnie nigdy mnie nie lubił, heh tak samo jak ja jego...
- Emily do odpowiedzi z zeszytem marsz - powiedziała pani z fizyki
- Już idę - odrzekłam z widocznym znudzeniem w głosie. - Ta baba bierze mnie na każdej lekcji - pomyślałam

********************************************

Tak wiem dzisiejszy rozdział skończył się dość nudno...ale narazie ( uwaga szpojler ) trochę takich nudów będzie, żeby akcja się ładnie rozwijała. Może zmienię plany ale narazie tylko o tym myślę. Pamiętajcie o kom z opinią i prosiłabym o gwiazdkę jeśli uważacie że to opowiadanie na to zasługuje.

                                                     Narka - E.MOON

Just a Band { dawniej: Zwykła Znajomość? Zespół?Ale czy na pewno nic więcej? }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz