*w poprzednim rozdziale*
Austin i Emily mają randkę. Poszli do opuszczonego wesołego miasteczka. Oboje opowiedzieli swoje smutne historie z dzieciństwa o rodzicach. Potem, gdy przechodzili przez ulicę, z zbyt szybką prędkością zaczął jechać samochód. Prawie potrącił Emily, ale chłopak ją uratował. Sam został potrącony. Na miejsce zdarzenia przyjechała karetka, która nie chciała wziąć dziewczyny ze sobą.*Narrator*
Emily czekała w poczekalni już dobre 4 godziny. Austin był operowany. Miał podobno tak bardzo połamane żebra, że same nie dałyby rady się nastawić. Potrzebna była operacja. Dziewczyna była załamana. Przez pierwsze 2 godziny płakała, ale teraz trochę się pozbierała. Do szpitala przyjechała również rodzina. Laura płakała, gdy dowiedziała się o wypadku. Ross i Moose również bardzo źle to przeżyli. Najstarszy z braci Rod ( Ross ) próbował jednak wszystkich uspokoić. Trochę się mu udało. Trzeba przyznać, że bardzo dobry jest w te klocki.
Wszyscy siedzieli cicho. Czekali. Z minuty na minutę było coraz więcej stresu. Operacja nie powinna tyle trwać. Podobno jest bardzo poważna. Niewiadomo, czy Austin jeszcze stanie na nogi. Teraz można się już tylko modlić. Oby Bóg wysłuchał ich próśb i przywrócił im zdrowego chłopaka. Brata, przyjaciela, chłopaka.Zabieg trwa już 6 godzin. Ross, Moose i Laura zasnęli. Emily jednak jeszcze czuwała. Nie mogła zasnąć. To wszystko zbyt ją przeraziło. On poświęcił życie dla niej. To ona miała umrzeć, albo mieć tą operację. Nie on.
W ciągu 7 godziny przyszedł zmęczony lekarz.
- Panie doktorze! Co z nim? - zapytała dziewczyna ze łzami w oczach
- Jest bardzo ciężko. Wyzdrowieje. Jednak przez jakiś czas będzie musiał mieć zabiegi. Przez ten tydzień również nigdzie się nie ruszy. Zostaje w szpitalu. Zrozumiano?
- Oczywiście! Dziękuję! Dziękuję, panie doktorze!
- Nie ma sprawy. Dziękuj swojemu chłoptasiowi. To on przeżył, nie ja. - zaśmiał się profesor Rise ( czytaj: Rajs )
- Dobrze, haha! - Emily się rozpłakała. Były to łzy szczęścia. Austin nie umrze! Będzie z nią! On nie umrze!Po 2 godzinach od operacji, pielęgniarka przyszła do czekających.
- Można już odwiedzić Austina. Ale pojedynczo.
- Idź pierwsza Emily! - rzekł Ross
- Ale ja nie jestem spokrewniona. To wy powinniście iść pierw...
- Idź ty. My poczekamy.
- Dzięki.
Brunetka weszła po cichu do sali ukochanego. Chłopak akurat zasnął. Wyglądał tak słodko. Emily nie mogła się powstrzymać. Usiadła obok niego i złapała go za rękę. Nagle zauważyła, że ktoś ją ściska. Był to Austin. Przebudził się.
- Tak się cieszę, że widzę cię jako pierwszą. - powiedział słabym głosem
- Też się cieszę. - do jej oczu napłynęły łzy. - Austin...to moja wina. On miał wjechać we mnie. Ale mnie uratowałeś. To ja powinnam teraz tutaj leż...
- Cichutko. Tak miało być, rozumiesz? To nie twoja wina. To on się tak rozpędził. Ty szłaś zgodnie z przepisami. Rozumiesz, skarbie?
- Tak. - dziewczyna się rozkleiła. Nie wytrzymała. Z jej oczu zaczął płynąć strumień łez.
- Spokojnie. Wyzdrowieję. Za tydzień wyjdę ze szpitala.
- Codziennie będę cię odwiedzać.
- Dziękuję.
- Kocham cię. - powiedziała przez płacz
- Ja ciebie też.
- Um przepraszam gołąbeczki. - wcięła się pielęgniarka - Ale rodzeństwo też chciałoby zobaczyć brata, a zaraz pan Rod będzie przekierowany na salę zabiegową.
- Dobrze. Już idę. - powiedziała smutna - Potem jeszcze przyjdę.
- Ok. Już tęsknię, skarbie.
- Ja też.
Emily wyszła. Potem weszła Laura. Następnie Moose, a na końcu Ross. Wszyscy wychodzili z płaczem. Nawet blondyn. Każdy bardzo się przejął. Jednak już nie ma czym. Będzie ciężko, ale Austin wróci do zdrowia. To najważniejsze.*******************************************
Jest kolejny rozdział. I jak? Według mnie trochę nie wyszło, ale może myślicie inaczej? Dajcie znać w komentarzu.
Pozdrawiam - E.MOON
CZYTASZ
Just a Band { dawniej: Zwykła Znajomość? Zespół?Ale czy na pewno nic więcej? }
RomanceUWAGA!!!! To książka „Zwykła Znajomość? Zespół? Ale czy na pewno nic więcej?"!!! Zmieniłam jedynie nazwę i okładkę! Emily - zwyczajna 17-letnia dziewczyna, uparta, troskliwa, nieprzeciętnej urody, zabawna, ale mało lubiana w szkole. Jest jednak wyj...