28. Przyszedł do mnie anioł, we własnej osobie

487 26 6
                                    

Jimin pov.

Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku w Japonii, nie potrafiłem opanować emocji. Targało mną na wszystkie strony, kiedy jechaliśmy do hotelu.

Miałem ochotę wybiec na miasto i jej na własną rękę poszukać. Powstrzymywali mnie jednak od tego chłopacy, którzy starali się nade mną jakoś zapanować, bym przypadkiem połowy ludzkości nie powybijał

Jeszcze bardziej się niecierpliwiłem, kiedy siedziałem na dupie i nic nie robiłem. Jungkook z Jinem starał się namierzyć ich gang. Szukali ich już godzinę, a dla mnie trwało to jak wieki. Na szczęście znaleźli ich siedzibę.

-Robimy układ taki jak zawsze. Każdy pamięta jakie ma zadanie? -wszyscy przytaknęli. -Jutro pojedziemy tam i odzyskamy Jiae.

-Czemu jutro? Nie możemy tego zrobić dzisiaj?

-Jimin zbliża się noc, to nawet nie możliwe. Z samego rana będziemy gotowi, a teraz idźcie i się wyśpijcie. Muszę jeszcze zadzwonić po małe wsparcie. -Namjoon zaklaskał w dłonie i gestem ręki kazał nam się ulotnić z jego pokoju hotelowego.

Byłe przekonany, że już dzisiaj nie zasnę, więc zacząłem obmyślać idealny plan jak to ma wyglądać. W między czasie robiłem ćwiczenia wzmacniające i które pomogą mi w walce.

Jiae pov.

Dzisiaj jest ten pechowy dzień, w którym muszę udać się na obiad z szefem. Po wczorajszym dniu z Topem mogłam o tym zapomnieć. Odizolować się i spędzić przyjemny czas na oglądaniu filmu i śmianiu się. Brakowało mi tego typu rozrywki, bo wsadzanie kija w dupę, przypadkowemu gościowi nie należało do najprzyjemniejszych zajęć.

-Za niedługo będzie tu Taeyang, mam nadzieję, że gotowa. -do pokoju weszła Sakura

-Tak. -przytaknęłam i pokazałam się w czerwonej sukience bez ramiączek, ze zdobieniami na dekolcie.

-Wyglądasz prześlicznie. -zaklaskała w dłonie

-Dziękuję. -speszyłam się lekko, bo najładniejszych wcale nie należałam, a dawno nie słyszałam szczerego komplementu. Ten z kobiety był taki realistyczny i ciepły.

Kiedy zaczęłam rozmawiać z Sakurą o dzisiejszym dniu, do pokoju wszedł właśnie mężczyzna z którym miałam spędzić dzisiejszy dzień.

-Idziemy? -zapytał wystawiając rękę przed siebie, dając mi tym znak, żebym go za nią złapała.

-Powodzenia. -słyszę cichy szept Sakury. Pokiwałam głową na znak, że dziękuję, a następnie popatrzyłam na Brayana. Puścił do mnie oczko na co lekko się speszyłam. Uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam za Taeyangiem.

Łapiąc go za rękę, splótł nasze palce ze sobą, przez co poczułam się trochę nie komfortowo, ale nie chciałam tego mówić, żeby nie psuć mu humoru.

-To gdzie idziemy? -podpytałam się chłopaka, który zaprosił mnie gestem ręki do środka limuzyny, którą on nie kierował.

-Na obiad, a później się zobaczy -posłał mi taki wyraz twarzy, który wolałabym przemilczeć i nigdy go ponownie nie widzieć. Wysiliłam się na jeden z tych moich fałszywych uśmieszków, które opracowałam jak miałam wolny czas, pozwalając Tae umieścić swoją rękę na moim udzie.

-To będzie pełen doznań dzień -wyszeptał mi koło ucha, a jego ciepły oddech, który dla mnie wydawał się lodowaty, dotarł do mojej skóry, przez co miałam dreszcze. Lecz nie były one w żadnym stopniu przyjemne.

Spokojnie Jiae to tylko jeden taki dzień. Oby nie było ich więcej.

*

Wszystko Przez To, Że ZabiłamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz