Epilog: Początek końca.

659 37 14
                                    

Jiae pov.

Minęły cztery dni odkąd jestem u Korei u siebie w domu. Cztery dni, przez które nie odzywałam się do nikogo. Codziennie dręczą mnie koszmary i kiedy Jimin przybiega, żeby mnie przytulić, albo pogłaskać, ja nie potrafię go dotknąć.

Boję się...

Nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, ale nie rozmawiałam z nikim od czasu ratunku, jak i nie wychodziłam z pokoju. Co prawda chłopacy codziennie do mnie zaglądali i przynosili jedzenie, ale ja nie potrafiłam niczego przełknąć. Woda mi całkowicie wystarczała.

Przez ostatni czas zamknęłam się w sobie, sama zdaję sobie sprawę, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Tyle się wydarzyło przez te dni, kiedy byłam więziona, i teraz cały strach ze mnie wychodzi. Prawie zostałam zgwałcona, gdyby nie Jimin.

A właśnie co z nim. Tak naprawdę, kiedy pokazuje mu, że nie chce, żeby mnie dotykał, tak naprawdę pragnę tego dotyku, ale moje ciało reaguje inaczej. Chce go mieć blisko przy sobie, żeby móc na niego patrzeć i podziwiać mojego bohatera, ale nie potrafię.

Praktycznie cały czas śpię, albo patrzę przez okno. Nie mam bladego pojęcia co się ze mną dzieję. Nie panuję nad tym.

"Taeyang we krwi, uśmiechający się do mnie, lecz to nie jest uśmiech taki jak zawsze. Jego mina była kpiąca i roześmiana na mój żałosny widok.

-Do zobaczenia. -poklepał mnie po policzku, a ja starałam się go złapać, ale moja ręka przenikała przez jego ciało. Taeyang zaczął się rozpływać i znikać mi z oczu.

-Zabiłaś mnie.

-Przepraszam nie chciałam. -opadłam na kolana i rozkleiłam się na dobre.

-To twoja wina, że odchodzę. Twoja wina. Twoja wina! TWOJA WINA!-zaczął krzyczeć i rosnąć, jak przerażający potwór.

Zakryłam sobie uszy, żeby nie słyszeć tych strasznych pisków. Z bezsilności zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc.

-Jiae! -wykrzyczał, a ja usłyszałam odgłos, jakby ktoś przejeżdżał paznokciem po tablicy. Okropieństwo."

Nagle się podniosłam do siadu i znalazłam w czyiś ramionach.

-Jiae już spokojnie to tylko sen. -Prawdziwy Jimin zaczął gładzić moje spocone od potu plecy.

Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, co ja robię.

Natychmiastowo się od niego odsunęłam, przenosząc się na drugi koniec łóżka. Podwinęłam kolana pod brodę i owinęłam się swoimi rękoma.

-Jiae to tylko ja. -chciał się zbliżyć, ale ja się jeszcze bardziej przeraziłam, dlatego cofnął rękę.

-Od tamtej sytuacji w Japonii, nie odezwałaś się ani słowem. Martwię się. -Jego oczy się zeszkliły. -Kilka razy dziennie budzisz się przerażona, a ja nie potrafię ci pomóc. -spuścił wzrok na swoje dłonie. -Widzę jak cierpisz, a przez to i ja cierpię. Chciałbym, usłyszeć twój głos. Chcę z tobą porozmawiać. Kocham cię Jiae i oddam za ciebie wszystko. Nie chcę, żebyś czuła się odrzucona. Daj sobie pomóc...

-P-przytul mnie. -powiedziałam strasznie zachrypniętym głosem, w ogóle nie podobnym do mojej prawdziwej barwy głosu.

Chłopak jakby się ożywił. Powoli podszedł do mnie i delikatnie położył dłoń na moich plecach. Wzdrygnęłam się lekko, ale nie zaczęłam krzyczeć i odtrącać jego ręki.

Kiedy upewnił się, że na pewno może zrobić krok do przodu, bez wahania ujął moje ramiona, a ja zaczęłam wypłakiwać się w jego ramię.

W jego ramionach, na prawdę mogłam poczuć się bezpiecznie. Mój oddech zwalniał, a palce przeniosły się na jego plecy, lekko zaciskając je na materiale.

-Dziękuję, że mi zaufałaś. -wyszeptał w moje włosy i mocniej mnie ścisnął, jakby dawał mi tym znak, że się nigdzie nie wybiera.

*

Z każdym dniem było już coraz lepiej. Po tygodniu zaczęłam już normalnie zasiadać z całym zespołem przy stole. Jednak nie byłam już tą Jiae, którą byłam wcześniej.

Dla mojego lepszego samopoczucia, lider ogłosił, że się przenosimy. Chcą dla mnie jak najlepiej i za to jestem im ogromnie wdzięczna. Są dla mnie jak rodzina, którą strasznie kocham. I nie oddałabym ich za nic w świecie.

*

-Gotowa kochanie? -Jimin podszedł do mnie i od tył mnie przytulił.

Ja i Jimin jesteśmy razem od miesiąca. Zadzięczam mu bardzo dużo i to właśnie jego pokochałam. Chcę z nim dzielić resztę mojego życia. Gdyby nie on, nie udało by mi się zacząć normalnie funkcjonować. Dwa miesiące temu, właśnie, gdyby nie jego obecność, załamałabym się psychicznie.

-Tak. -odwróciłam się do niego przodem i oplotłam rękami jego szyję, patrząc w jego ciemne oczy, uśmiechnęłam się. -Tyle się tu działo, że aż nie jestem pewna czy wszystko pamiętam. -po moim policzku spłynęła łza. Jimin oparł się o moje czoło i nie mówił nic.

Nie była to cisza niezręczna. Tym sposobem pokazywaliśmy ile dla siebie znaczymy i jak dla nas jest ważna ta druga osoba.

Jimin od zawsze mnie wspierał i był przy mnie w trudnych chwilach. Mogłam na nim polegać. Mogę na nim teraz polegać.

-Wszystko się zmieni jak wyjedziemy. Może nie będziesz miała już tych koszmarów o Taeyangu. Go już nie ma, więc nie musisz się martwić. -założył mi kosmyk włosów za ucho.

-Wiem. Dziękuję za to, że jesteś. -nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, podniosłam się na palcach i złączyłam nasze usta w pocałunku.

Kiedy tylko nasze wargi się zetknęły, przez moje ciało przeszedł prąd, który był strasznie przyjemny. Pocałunek, nie był nachalny, ani szybki. Pełen zaangażowania i miłości. Jimin hamował się ze swoimi zachciankami. Wiedział, że nawet po upływie tych dwóch miesięcy, jeszcze do końca nie doszłam do siebie.

-Zostań już ze mną i nigdzie się nie wybieraj. -powiedziałam zaraz po tym jak się od siebie oderwaliśmy.

-Zostanę... -chwilę się nie odzywaliśmy, a nagle ja wybuchłam głośnym śmiechem. Jimin odsunął się lekko, ale nie puszczając mojego ciała. -Co cię tak rozbawiło?

-Przypomniało mi się coś. Wyobrażasz sobie, że to wszystko przez to, że zabiłam człowieka? Nie poznalibyśmy się gdyby Dragon dalej żył. -Chłopak chwilę się zastanowił i zgodził się ze mną kiwnięciem głowy.

-Gołąbeczki chodźcie już, bo odjedziemy od was. -do pokoju wszedł rozbawiony Hoseok, wołając nas, żebyśmy zeszli.

Ostatni raz rozejrzałam się po pomieszczeniu, a następnie łapiąc rękę mojego chłopaka, wyszłam stąd zaczynając wszystko od nowa.

Nowe otoczenie i nowe mieszkanie, lecz starzy dobrzy przyjaciele. Może w końcu rozpocznę piękne życie. Takie beztroskie i spokojne, przy mężczyźnie którego kocham i braciach na których moje polegać. Po prostu w końcu zacznę żyć.

The end.

_________________________________

Po pierwsze chce podziękować wszystkim co wytrzymali do końca opowieści. Tak naprawdę to gdyby nikt nie czytał tych moich książek, to zapewne nie miałabym takiego zapału do pisania. Więc dziękuję perełko, że jesteś razem ze mną.

Jeżeli jeszcze nie przeczytałeś/aś moich poprzednich prac to zapraszam na mój profil <333

Mam w planach niedługo wydać kolejne dwie książki, więc nie opuszczajcie mnie tak szybko. Nie wiem kiedy będzie premiera, ale zapowiem na mojej tablicy.

Bay^^

Wszystko Przez To, Że ZabiłamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz