29. Wrócić do prawdziwego domu.

514 29 3
                                    

Jimin pov.

To już dzisiaj. To właśnie dzisiaj spotkam Jiae od dwóch miesięcy. Będę w końcu mógł się do niej przytulać i budzić każdego ranka i widzieć jej jeszcze zaspaną twarz.

Tak bardzo mi jej brakuje...

Namjoon zadzwonił do swoich przyjacieli. Kojarzyłem tylko jakiegoś Misaki Uno. Wiem, że jest liderem jakiegoś małego gangu o nazwie AAA. Liderzy z całej Azji znają się dość dobrze. Nie raz mieli ze sobą do czynienia, więc kontakt z nimi nie był problemem.

Miało jeszcze nam pomóc chętnych trzech zespołów. Naprawdę podziwiam, że się sprzciwiają, królowi mafii. Stał się nim tylko dlatego, bo Dragon już nie żyje. Jest jeszcze gorszy od swojego przyjaciela.

-Po pięć osób do jednych drzwi. Kook i Master zostają w samochodzie i macie czekać. W razie czego wkraczacie do akcji. Monitorować wszystko na kamerkach, przyczepionych do samochodzików. Młody podaj mi bomby dymne -mówił po japońsku, ale nikt nie miał problemu, żeby nie rozumieć go.

-Mam nadzieję, że każdy ma kamizelkę kuloodporną i maskę na twarz-wszyscy przytaknęli -w razie ostateczności wycofujemy się. Dziękuję wszystkim za pomoc i przybycie. Pilnujcie się, bo to może okazać się trzecią wojną światową -zażartował, dzięki temu większość wybuchła cichym śmiechem -Do dzieła! -krzyknął, a wszyscy ustawili się na swoich miejscach.

Obok mnie znajdował się Namjoon, Misaki, Saske i Taehyung. Pokiwaliśmy do siebie głowami i wbiegając na posesję, szybko pokonaliśmy ogród, znajdując się przed drzwiami, które należały do nas. Zasłoniliśmy swoje twarze czarnym materiałem, żebyśmy nie czuli smrodu, jaki zaraz będzie.

Namjoon kopnął drzwi, które bez problemu się otworzyły. Przed nami pojawiła się kobieta, która na nasz widok krzyknęła. Kazałem się jej położyć, kiedy wycelowałem pistoletem w jej stronę nie stawiała oporu.

Pierwszą naszą przeszkodą byli dwaj uzbrojeni mężczyźni, którzy nawet nie wyciągnęli pistoletów, a zostali zastrzeleni, przez Misaki. Taehyung rzucił przed siebie dwie bomby dymne. Trujący dym zaczął się rozprzestrzeniać po pomieszczeniu.

Byliśmy w szoku, bo nie było za dużo ludzi w jego willi. Spodziewaliśmy się większej ilości osób. Kiedy kończyłem z kolejnym nędznym ochroniarzem Taeyanga, zauwarzyłem nijakiego Seungriego, który zaczyna biec na górę. Pobiegłem zaraz za nim, będąc ciekawym, gdzie ucieka, jak na górze nie ma wyjścia.

Dotarłem do pomieszczenia, gdzie Seungri zaczął krzyczeć z przerażenia i do kogoś mówić, co się właśnie dzieje na dole. Miałem dość i po prostu wycelowałem w jego głowę i bez większego zastanowienia, strzeliłem prosto w jego tył głowy.

Usłyszałem kobiecy krzyk. Czyżbym właśnie się przesłyszał? Czy właśnie ten krzyk należał do mojej Jiae?

Trzymając nadal kurczowo pistolet, zacząłem wchodzić do pokoju.

-Jak mogłeś to zrobić mojemu przyjacielowi. -Oczy Taeyanga zeszkliły się i kiedy podbiegł do przyjaciela sprawdzić czy na pewno żyje, jego głos jeszcze bardziej się załamał -Masz przesrane.

Kiedy już byłem w pokoju, zauważyłem Jiae, która wpatrywała się we mnie jak w najciekawszą rzecz jaką ujrzała. Jak na obraz, namalowany przed sekundą. Uśmiechnąłem się lekko, ale dziewczyna nie mogła tego zauważyć, bo miałem na sobie kominiarkę.

Wycelowanym pistoletem w Taeyanga, zacząłem do niego coraz bliżej podchodzić. Zerknąłem jeszcze raz na Jiae i przez moją nie uwagę Taeyang wyrwał mi pistolet z rąk i próbował złapać, ale mu upadł na ziemię, a ja odepchnąłem go w głąb pokoju.

Rzucił się na mnie jak dziewczyny na najnowszą kolekcję Gucciego i zaczął bić pięściami. Nie za bardzo mu to wychodziło. Był pijany, bo nie potrafił równo ustać na nogach, co dawało mi przewagę, lecz nadal miał w rękach tę samą siłę co zawsze.

Kolanem uderzyłem go w brzuch, a następnie w jego krocze, przez co się skulił, a ja wykorzystałem sytuację i podciąłem go przez co upadł.

Nie zdążyłem zareagować, a on również nie pozostał mi dłużny i wywrócił mnie tak, że spadłem na głowę. Obraz mi się na chwilę zamazał i nie do końca widziałem. Taeyanga widocznie tak to ucieszyło, że wszedł na mnie okrakiem i zaczął bić pięściami moją twarz. Przy trzecim uderzeniu, w końcu ja mu oddałem, a z jego nosa poleciała krew. Z resztą jak i z mojego.

Kiedy chciałem kolejny raz wymierzyć cios, usłyszałem odgłos strzału, a później zauważyłem Taeyanga uśmiechającego się do mnie przez łzy, a następnie jego ciało bezwładnie opadające na to moje.

Popatrzyłem tam gdzie kula wystrzeliła. Jiae była przerażona i trzęsącymi się dłońmi trzymała pistolet w swoich dwóch dłoniach.

Podniosłem się bardzo szybko i powolnym krokiem zacząłem do niej podchodzić, żeby przypadkiem nie wystraszyć jej.

Ta jakby z transu obudziła się i popatrzyła na mnie

-Jiminie... -wyszlochała, a natępnie pokonała dzielący nas dystans, wtulając się w moje ciało. Tak bardzo mi tego brakowało. Jej obecności i bycia przy mnie. Opuściła pistolet na ziemię, a ja uklęknąłem razem z nią, bo nie miałem już siły stać i coraz mocniej przytulając się do niej gładziłem jej plecy.

-Już nigdy nie pozwolę, na to żeby cię ktoś skrzywdził -powiedziałem w jej ramię. Z jej ust wydobył się głośny krzyk rozpaczy. Płakała tak mocno, że przez to mi zaczęły spływać łzy.

-Jiminie ja się tak bardzo boję -powiedziała trochę nie wyraźnie, ale zrozumiałem ją.

-Już nie ma czego. Już po wszystkim. odsunąłem się od niej i dopiero teraz dostrzegłem jej całą sukienkę potarganą. Jej lewa pierś była odkryta i naga.

Bez większych przemyśleń zdjąłem kurtkę i okryłem dziewczynę, zapinając ją po samą szyję.

Podniosłem się razem z dziewczyną na rękach, zacząłem schodzić ze schodów. Jiae bardzo mocno zaciskała na mojej koszulce swoje dłonie, jakby bała się, że zaraz zniknę i zostawię ją samą, lecz ja nie miałem takich zamiarów. Teraz będę ją chronił jeszcze bardziej.

-Jiae! -kiedy zszedłem po schodach, obok mnie pojawił się Jungkook, który jak zwykle nie słuchał się lidera i przyszedł

-Zostaw ją. -mówię -Musi odpocząć. -spoglądam na dziewczynę, która zaczynała powoli zasypiać.

-Koniec naszej misji. Udało się! -wykrzyczał Namjoon. Wszedłem z dziewczyną do pojazdu i ułożyłem nas tak, żeby obydwom było wygodnie.

Jeszcze zanim odjechaliśmy podszedł do nas Misaki i Tomoya.

-Jak dziewczyna się obudzi, powiedźcie jej, że dziękujemy za to co zrobiła i mamy u niej dług.

Wszyscy skinęli głowami, a kiedy liderzy oddalili się Jin ruszył pojazdem pod nasz hotel.

Pora wrócić do prawdziwego domu.


Kocham was więc wczoraj wieczorem napisałam rozdział <333
Kolejny rozdział może was trochę zaskoczyć. Z góry przepraszam hahah <3

Bay^^

Wszystko Przez To, Że ZabiłamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz