61. Instytut Absurdu

491 48 25
                                    


Autor: Leria357

Gatunek: Fantasy

Rozdziały: 8/8

Oceniono: 26.04.2019r

Opis i pierwsze wrażenie:

Grafika reprezentująca to opowiadanie robi naprawdę dobre wrażenie, przynajmniej na mnie. Dlaczego? Ponieważ jest prosta, schludna, nawiązuje do historii i ma w sobie pewien urok. Przypomina ilustrację z bajek dla dzieci. Bardzo podoba mi się, iż została utrzymana w odcieniach fioletu, które nie są zbyt popularne wśród okładek. Dzięki takiemu zabiegowi, grafika wyróżnia się na tle innych.

Jakiś czas zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby, gdyby tytuł został zapisany jednym fontem, ale ostatecznie stwierdziłam, że taki a nie inny zapis, podkreśla słowo „absurd", które jest niezwykle istotne. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, a grafika zachęca do czytania.

Dalej pojawia się opis:

Eliza, prawie studentka dziennikarstwa, na własne życzenie wplątuje się w niedorzeczną sprawę, która wywraca jej życie do góry nogami. Zbierając materiał do artykułu, śledzi dwójkę podejrzanych cudaków, przeżywa atak krwiożerczych moli książkowych i zostaje przyjęta na staż do zadziwiającej instytucji, przypominającej typowy polski urząd, ale w wydaniu rodem ze słowiańskiego świata magii. W pracy musi znosić m.in. niespełna 200-letniego wampira-weganina, drażliwą wiedźmę cierpiącą na żabofobię oraz wilkołaka, na widok którego to kobiety wyją do księżyca. Jakby tego było mało, tajemnicza klątwa panoszy się po całym kraju, pochłaniając coraz więcej ofiar.

Drobna uwaga z mojej strony, co do konstrukcji zdania: „wilkołaka, na którego widok to kobiety...". Poza tym nie znalazłam żadnego błędu.

Czytając opis, od razu można dostrzec wyobraźnię autorki oraz ciekawe pomysły na wykorzystanie schematów. Jasne, wampir-weganin to nie szczyt oryginalności, ale nie przekreśla możliwości na ciekawą fabułę. Wszelako następne opisy podkreślają innowacyjność, humor oraz dystans do tych słowiańskich postaci.

W blurbie czai się iskra humoru i uroku, która oczarowuje czytelnika.

Za dodatkowy plus uważam to, iż akcja ma miejsce w Polsce – niewielu autorów decyduje się o niej pisać, a przecież otwiera to tyle możliwości! Autorka już w tym fragmencie opisuje po trochu ważniejsze postacie, które przewiną się przez historię oraz to, czego będzie ona dotyczyć. Nie ma tu spojlerów, opis nie jest zbyt długi, a charakterystyka bohaterów i ostatnie zdanie gwarantuje dobrą zabawę podczas lektury. „Instytut Absurdu" zapowiada się obiecująco, zobaczmy, czy jest taki w rzeczywistości!

Fabuła – czyli kiedy wszyscy są wariatami, to nikt nim nie jest

Eliza Żaczek jest młodą, ambitną oraz ciekawską dziewczyną, która pragnie dostać się na studia dziennikarskie. Z tego też powodu wyjeżdża do Wrocławia. Jednak wbrew założeniom dziewczyna nie zostaje przyjęta na uczelnię i pragnąc wymyślić jakikolwiek sposób na dostanie się na nią, rozmyśla na ławce obok Odry. Bojąc się wrócić do domu i przyznać rodzicom do kłamstwa, wymyśla najdziwniejsze scenariusze. Jej planowania przerywa dziwne zachowanie pieszego, który skrada się między drzewami, jak gdyby chciał uniknąć słońca. Biedak od razu zyskuje przezwisko – Columbo – z powodu swojego ubioru.

Zaintrygowana i nieco rozbawiona jego zachowaniem Eliza, postanawia go śledzić. Śladem Columbo, w końcu dociera do biblioteki, w której, ku jej zdumieniu, rozgrywa się niesamowita walka między dwoma mężczyznami a... molami! Mimo niestworzonych scen, których dziewczyna jest świadkiem, Eliza nie poddaje się i kontynuuje śledztwo, nawet gdy mężczyźni z workami pełnymi moli wychodzą na parking. I właśnie tam pojawiają się tajemnicze drzwi, za którymi znikają wszyscy troje. Bohaterka, kierowana ciekawością, podąża za nimi przez wiszące w powietrzu wrota.

Recenzje na miarę - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz