Tytuł: Czarna
Autor: sheisklaudia
Kategoria: Fantasy
Autorka pisze o swojej powieści tak:
Po przeprowadzce do Baton Rouge, czternastoletnia Laney niechętnie rozpoczyna naukę w nowej szkole. Wszystko wydaje się być zwyczajne, placówka edukacyjna okazuje się całkiem podobna do tej w rodzinnym mieście nastolatki, a do tego dziewczynie towarzyszy niezawodna i nieco zwariowana Kathy. Jednak kiedy Laney odrabia swoje pierwsze zadanie domowe z nowej szkoły, dzieje się coś niezwykłego. Dwa pierwsze wyrazy zapisane w zeszycie... pozwalają czternastolatce odnaleźć drogę do innego świata.
Dziewczyna stanie przed trudnymi wyborami, podejmie decyzje mające wpływ nie tylko na losy jej, ale także nowych przyjaciół. Przekona się również, że miłość może być najbardziej zaskakującą magią.
Pod względem technicznym opis prezentuje się dobrze. Może określanie bohaterów po ich wieku nie jest najfortunniejsze na świecie (mnie samej kojarzy się odrobinę z serialami paradokumentalnymi) jednak nie jest to poważne zastrzeżenie.
Po przeczytaniu opisu nastawiłam się na historię dla nastolatków, może i bazującą na schematach (miłość, nowa szkoła, odkrycie alternatywnej rzeczywistości) lecz porządnie napisaną. Ponieważ kwestia językowa jest dla mnie bardzo ważna, przystąpiłam do lektury ze sporymi nadziejami.
„Czarna" rozpoczyna się od prologu. I byłoby bardzo dobrze. Nie pojawiają się w nim błędy ortograficzne, czy interpunkcyjne, ilość opisów i dialogów jest zrównoważona, jednak pewna maniera językowa mocno mnie zniechęciła.
O czym mowa?
Niebieskooka, złotooki, ciemnoszara...
Z czysto technicznego punktu widzenia, nie jest to rzecz niepoprawna, ale, nie oszukujmy się, nazywanie bohaterów po kolorze włosów (czy sierści) albo oczu, kiepsko świadczy o warsztacie pisarskim, który w przypadku Autorki stoi przecież na bardzo obiecującym poziomie. No i ilekroć spotykam się z tą manierą, zastanawiam się, co stałoby się w sytuacji, gdyby w opisywanej scenie wystąpiło więcej postaci o danej cesze wyglądu.
Kolejna sprawa: naprawdę nie trzeba wypisywać tych wszystkich zaimków. Choćby na przykładzie zdania: Wilczyca przymknęła swoje bladoniebieskie oczy, doskonale widać, że zaimek dzierżawczy jest zupełnie zbędny. Gdyby wszak waderze przyszło zamknąć oczy innego bohatera, narrator zapewne by nas o tym poinformował. ;-)
Odchodząc jednak o potknięć stylistycznych (do tematu wrócę jeszcze w innej części recenzji), chciałabym dodać, że otrzymałam porządnie napisany tekst. Nie sposób znaleźć w nim zdań bez kropek, nie rzuciła mi się też w oczy żadna literówka. Pod tym względem moje wrażenie jest bardzo pozytywne.
CZYTASZ
Recenzje na miarę - zakończone
NonfiksiRóżnimy się preferencjami oraz sposobem oceniania prac, ale połączył nas wspólny cel - uczynić Wattpad lepszym miejscem. Pragniemy odpowiednio ukierunkować niepewnych swych umiejętności autorów, a użytkowników władających piórem z większym doświadcz...