21

3.3K 198 44
                                    

Minęło kilka minut, odkąd zostałam wezwana do jego biura. Tylko siedział i gapił się na mnie.

Czego on ode mnie chce? 

Czułam się naprawdę nieswojo, próbując zerwać z nim kontakt wzrokowy.

— Usiądź. – powiedział poważnie, jakby chciał mnie ukrzyżować.

Patrzyłam na niego przez chwilę, po czym usiadłam z dużym wahaniem.

Poczekaj minutę y/n. Też powinnaś być wściekła za to, co ci zrobił.

Zebrałam się na odwagę i spojrzałam prosto na niego.

— Jaki masz problem? Zamierzasz cały czas się we mnie wpatrywać i wymyślić dobrą strategię na to, jak ze mnie zażartować? – zapytałam.

Nie odpowiedział i jedynie patrzył na mnie, jakby nad czymś myślał.

— Najbardziej nienawidzę ciszy, więc lepiej powiedz mi, o co ci chodzi. – wstałam, uderzając w stół.

Szefie. – powiedział w końcu.

Pff, to wszystko, co może powiedzieć?

— Tak tak, szefie.

Gestem wskazał na krzesło, abym usiadła i przyłożył palec do warg, dając mi znak, bym milczała.

Przewróciłam oczami, po czym zrobiłam, co każe z założonymi rękami. Nie zerwał kontaktu wzrokowego i wciąż wpatrywał się we mnie.

O czym on myśli? Chciałabym go uderzyć i sprawić, by spadł z krzesła.

~*^*~

Minęła chyba godzina, odkąd przyszłam do jego gabinetu.

Postanowiłam się odezwać.

— Prze-

— Przepraszam.

— Cóż, więc zgaduję, że jesteśmy teraz kwita.

— Co?

— Zrobiłaś bałagan w moim gabinecie i zignorowałaś mnie, gdy cię wołałem, więc jesteśmy kwita.

— Nie rozśmieszaj mnie koleś. Znaczy szefie. Nawet nie przeprosiłeś za to, co zrobiłeś.

— Zrobiłem to sekundę temu.

— Nie, nie zrobiłeś.

— Zrobiłem.

— Nie prawda. 

— To dla mnie wiele, by powiedzieć te słowa, więc-

— Jakie słowa? Jestem tak... Jesteś takim- Ugh, jesteś najbardziej niewiarygodnym, nieprzyjemnym, bezwstydnym, cholera... popieprzonym kretynem, jakiego kiedykolwiek spotkałam.

— Cóż, to wszystko? Będąc tak szaloną stać cię tylko na to? Weź, rozczarowałaś mnie.

Co do cholery? Ten koleś mnie wkurza. 

Gdyby tylko nie był źródłem dochodu, byłby już niewolnikiem Szatana w piekle, bo na to zasługuje palant taki jak on.

— Teraz możesz wyjść. Mam pracę. – powiedział bez patrzenia na mnie.

Wstałam powoli i podeszłam do jego krzesła, a potem zauważyłam nożyczki i podniosłam je. Wyglądał na naprawdę przerażonego, gdy trzymałam je w pozycji, z której mogłabym go zabić.

Upewnię się, że prędzej czy później pójdzie do piekła. Zgaduję, że prędzej.

Jungkook's POV

last nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz