Minęło kilka minut, odkąd zostałam wezwana do jego biura. Tylko siedział i gapił się na mnie.
Czego on ode mnie chce?
Czułam się naprawdę nieswojo, próbując zerwać z nim kontakt wzrokowy.
— Usiądź. – powiedział poważnie, jakby chciał mnie ukrzyżować.
Patrzyłam na niego przez chwilę, po czym usiadłam z dużym wahaniem.
Poczekaj minutę y/n. Też powinnaś być wściekła za to, co ci zrobił.
Zebrałam się na odwagę i spojrzałam prosto na niego.
— Jaki masz problem? Zamierzasz cały czas się we mnie wpatrywać i wymyślić dobrą strategię na to, jak ze mnie zażartować? – zapytałam.
Nie odpowiedział i jedynie patrzył na mnie, jakby nad czymś myślał.
— Najbardziej nienawidzę ciszy, więc lepiej powiedz mi, o co ci chodzi. – wstałam, uderzając w stół.
— Szefie. – powiedział w końcu.
Pff, to wszystko, co może powiedzieć?
— Tak tak, szefie.
Gestem wskazał na krzesło, abym usiadła i przyłożył palec do warg, dając mi znak, bym milczała.
Przewróciłam oczami, po czym zrobiłam, co każe z założonymi rękami. Nie zerwał kontaktu wzrokowego i wciąż wpatrywał się we mnie.
O czym on myśli? Chciałabym go uderzyć i sprawić, by spadł z krzesła.
~*^*~
Minęła chyba godzina, odkąd przyszłam do jego gabinetu.
Postanowiłam się odezwać.
— Prze-
— Przepraszam.
— Cóż, więc zgaduję, że jesteśmy teraz kwita.
— Co?
— Zrobiłaś bałagan w moim gabinecie i zignorowałaś mnie, gdy cię wołałem, więc jesteśmy kwita.
— Nie rozśmieszaj mnie koleś. Znaczy szefie. Nawet nie przeprosiłeś za to, co zrobiłeś.
— Zrobiłem to sekundę temu.
— Nie, nie zrobiłeś.
— Zrobiłem.
— Nie prawda.
— To dla mnie wiele, by powiedzieć te słowa, więc-
— Jakie słowa? Jestem tak... Jesteś takim- Ugh, jesteś najbardziej niewiarygodnym, nieprzyjemnym, bezwstydnym, cholera... popieprzonym kretynem, jakiego kiedykolwiek spotkałam.
— Cóż, to wszystko? Będąc tak szaloną stać cię tylko na to? Weź, rozczarowałaś mnie.
Co do cholery? Ten koleś mnie wkurza.
Gdyby tylko nie był źródłem dochodu, byłby już niewolnikiem Szatana w piekle, bo na to zasługuje palant taki jak on.
— Teraz możesz wyjść. Mam pracę. – powiedział bez patrzenia na mnie.
Wstałam powoli i podeszłam do jego krzesła, a potem zauważyłam nożyczki i podniosłam je. Wyglądał na naprawdę przerażonego, gdy trzymałam je w pozycji, z której mogłabym go zabić.
Upewnię się, że prędzej czy później pójdzie do piekła. Zgaduję, że prędzej.
Jungkook's POV
CZYTASZ
last night
Fanfictionjjkxreader •|tłumaczenie|• - Więc to jest to, co robisz, huh? Zrób to ze mną, a potem odejdź, jakby to nie była wielka sprawa. - powiedział, podchodząc bliżej. Cofnęłam się i wkrótce moje plecy dotknęły ściany, wskazując, że nie mam gdzie teraz ucie...