26

3K 181 39
                                    

— Matko, jestem taka zmęczona i wkurzona. – powiedziałam do siebie, rzucając się na łóżko, jakbym była workiem ryżu wrzucanym do magazynu. – Jak mógł mi to zrobić?

Nie mogłam dokończyć swoich słów, gdy wszystko zaczęło do mnie powoli wracać.

Widziałam to teraz i uświadomiłam sobie, co zrobiłam zeszłej nocy.

Widziałam moją bezwstydność. Próbowałam nawet przespać się z Jungkookiem.

— Brawo. Teraz na pewno pomyśli, że jesteś szmatą. – powiedziałam do siebie.

Mogłabym być głupsza?

Powiedziałam mu nawet o Joshu.

Co ja zrobię, gdy go jutro zobaczę?

Aish, byłam taka głupia.

Chciałam umrzeć. Niech ktoś mnie zabije. Skoro moja egzystencja nie była wystarczającym samobójstwem, to powinno się wydarzyć.

Jutro będzie się ciągle chełpić tym, jak mi pomógł i że wyszłam bez podziękowania bla bla bla...

Po chwili lamentowania nad moimi czynami i kwestionowania mojego cholernego istnienia, przestałam na moment, żeby słuchać. Dzisiaj było w domu wyjątkowo cicho.

Ona była taką zmorą. Dobra zabawa.

Wstałam i rozejrzałam się dookoła, ale nie znalazłam jej. 

Dziwne, zawsze była, a jeśli nie, zostawiała kartkę czy coś.

Olałam sprawę i wróciłam do swojego pokoju.

~*^*~

Zauważyłam go z daleka. Musiałam się ukryć z nadzieją, że mnie nie zobaczy.

Co miałabym zrobić jakby mnie zawołał?

Po prostu wtopię się w ziemię i spotkam moich przodków. To chyba był lepszy pomysł niż stawiać mu czoła.

— Y/n. – usłyszałam, jak mnie wołał. Dosłownie zamarłam w miejscu.

Po tym usłyszałam:

— Spotkanie. Biuro. Teraz.

Trochę to trwało, ale w końcu skończyło się to, co nazywają transem.

Cóż, wolałabym być w transie przez wieki niż z nim rozmawiać.

~*^*~

— Wołałem cię godzinę temu, a przychodzisz dopiero teraz. – krzyknął na mnie.

Co za kłamca. Tylko trzydzieści minut.

Spuściłam głowę, bo nie mogłam patrzeć mu w oczy.

— Spójrz na mnie, kiedy mówię.

— Nie mogę, szefie. Podłoga dzisiaj wygląda tak dobrze.

— Co to, do diabła, ma znaczyć? – uderzył dłonią w stół, a ja zatrzęsłam się. Uniosłam na niego wzrok, ale szybko wrócił z powrotem na podłogę.

Gdybym miała lasery w oczach, podłoga już dawno byłaby popękana.

— Spójrz na mnie! – krzyknął ponownie.

Jak do diabła mam uciec z tego biura i po prostu rozpłynąć się w powietrzu?

— Mam pracę i...

— Szefie, byłam pijana. Nic, co mówiłam tamtej nocy, nie miało znaczenia. – nagle wybuchłam.

— Boże, nie chciałem mówić o tamtej nocy.

— Oh, potem zabiję się za bycie głupią.

Po prostu stałam tam bez oddychania. Dosłownie nie oddychałam. Później poczułam dużą siłę na policzku.

— Ał, to boli.

— I dobrze. Następnym razem, gdy będziesz próbowała się zabić, to nie przede mną ani nie w moim biurze.

Nadąsałam się.

— Teraz stań prosto i posłuchaj mnie.

— Tak, szefie. – odpowiedziałam, robiąc to, co kazał.

Nagle byłam uległym pracownikiem, który słuchał jego rozkazów.

Co mi się stało?

~*^*~

— Tak, dobrze. Idealnie, idealnie. Oh wow, jesteś perfekcyjny. Haha, czy ja to właśnie powiedziałem? Tak, mi amore. Teraz pokaż mi ten uśmiech. – słyszałam, jak fotograf komentował Jungkooka.

Praktycznie z nim flirtował, ale wydawał mi się zabawny, bo dużo mówił. 

Ugh, te dziewczyny tak krzyczały, że aż bolała mnie głowa.

— On jest piękny. Jest cudowny. Nie mogę uwierzyć, że widzę go na żywo. – słyszałam, jak mówiły z oddali.

Były to licealistki, które chyba przyszły do firmy na wycieczkę.

Mogłam się założyć, że to jego codzienna rutyna.

Krzyczały głośno i trzymały się nawzajem. Jeśli nie przestaną...

Trwało to chwilę, a moja głowa zaczęła bardziej boleć.

W sumie... mam gdzieś stwierdzenie o nazwie 'cierpliwość i cnota'. Podeszłam do nich.

— Czy możecie wszystkie stąd spadać? Albo przynajmniej zamknąć? Powodujecie cholerną migrenę. – krzyknęłam w końcu.

Zaczęły narzekać, patrząc na mnie i mamrocząc do siebie. Spojrzałam na nie, a potem wróciłam na moje poprzednie miejsce.

— W końcu trochę spokoju i ci- – nie mogłam dokończyć słów, bo co zobaczyłam? Półnagi Jungkook bez koszulki stał pokazując mięśnie.

Mogłam się założyć, że te dziewczyny teraz krzyczały, ale nic nie słyszałam.

Czy on przyprowadził mnie tu, żeby mnie torturować czy c-

— Y/n, możesz przynieść mi wodę?

— Huh? – byłam trochę zagubiona, patrząc na to, jak dobry był.

Kiedy wróciłam z wodą, zobaczyłam tę modelkę z nim.


last nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz