Stosunki między Jungkookiem i y/n w biurze stały się naprawdę niezręczne. Y/n korzystała z każdej okazji, by od niego uciec, podczas gdy on próbował wszystkiego, by do niej dotrzeć.
Traktowała Jungkooka tak zimno, jakby nic do niego nie czuła.
On nigdy wcześniej nie był traktowany tak przez żadną dziewczynę. W jego umyśle y/n wyróżniała się bardziej, co sprawiało, że mocniej ją pragnął.
Tym razem nie był to tylko pociąg seksualny. Mógłby przysiąc, że czuł się inny, ilekroć o niej myślał. Jego serce stawało się ciepłe.
Szaleńczo o niej myślał, o tym, że go ignoruje i się do niego nie odzywa. To była dla niego tortura.
Był tak sfrustrowany zachowaniem y/n, że nie wiedział już, co robić.
Próbował wszystkiego, by zwrócić na siebie jej uwagę, ale jej to nie obchodziło.
W firmie została zorganizowana wycieczka z ekipą modeli. Musieli pojechać na piękną wyspę na sesję zdjęciową. Ze względu na imponujące i naturalne zachowanie y/n przed aparatem ostatnim razem, została poproszona o wybranie się z nimi.
Wahała się, ale nie miała innego wyjścia. To była jej szansa na zrobienie czegoś fajnego. Nie mogła pozwolić, żeby przeleciała jej obok nosa tylko z powodu Jungkooka.
Zarobiłaby też więcej, więc dlaczego nie.
Y/n's POV
Stałam na zewnątrz z innymi pracownikami gotowymi do wejścia do busa, gdy usłyszałam swoje imię.
To był asystent Jungkooka, Min.
— Tak?
— Jungkook chce dokumenty, o które prosił cię wczoraj. – powiedział bez emocji. Czasami zastanawiałam się, czy on czasem nie jest robotem.
— Zaraz wyjeżdżamy. Nie mogę dać mu tego jutro? – zapytałam.
Potrząsnął głową, zaprzeczając.
— Nie może tego wziąć, kiedy wrócimy? Pomóż mi go przekonać, proszę. – starałam się być słodka, ale oczywiście nic na niego nie działało.
— Nie, on potrzebuje tego teraz. – ukłonił się i odszedł.
Nie miałam wyboru, bo musiałam być posłuszna, więc powiedziałam kierowcy busa, że muszę wrócić do środka i żeby na mnie zaczekali.
W pośpiechu dotarłam do mojego biura, ale nigdzie nie znalazłam potrzebnych dokumentów. Wyglądało na to, że nie wzięłam ich z domu? Nie do końca pamiętałam.
— Ugh, co mam teraz zrobić?
Aish, walić to. Po prostu pojadę i powiem mu na miejscu. Wygląda na to, że już pojechał.
Z tym pobiegłam w pośpiechu, ale nie było nikogo w moim zasięgu wzroku.
Jedyne, co zauważyłam, to Jungkook stojący obok swojego samochodu. Uśmiechał się? Zastanawiałam się dlaczego.
Poszłam się usprawiedliwić, oczywiście bełkocząc, bo sama nie wiedziałam, co powiedzieć.
— Szefie. Wiesz, te dokumenty... – dosłownie nie wiedziałam, co mówiłam. Ale wtedy przerwał mi w połowie.
— Jeśli skończyłaś, możemy już jechać?
— Huh?
— Wskakuj.
Nie byłam gotowa, by być z nim sam na sam. Chciałam uciec.
— Nic ci nie jest? – zapytał mnie, kładąc ręce na kierownicy i patrząc na mnie z troską.
Jungkook's POV
Wiem, że to tania sztuczka, ale musiałem być dzisiaj z y/n. Chciałem z nią jechać.
Zabrałem te dokumenty z jej gabinetu i kazałem Minowi je od niej wziąć, więc kiedy tam pójdzie, nie znajdzie tam niczego.
Bus także odjechał wcześniej, żeby nie miała innego wyboru niż jechać ze mną.
Uśmiechnąłem się do siebie, ale mój uśmiech osłabł, kiedy zdałem sobie sprawę, że ona siedzi sztywno i bez emocji.
— Nic ci nie jest? – zapytałem, ale jedynie potrząsnęła głową.
Nastrój stał się naprawdę nieciekawy, więc próbowałem zrozumieć sytuację.
Byłem trochę zdenerwowany, ale starałem się tego nie pokazywać.
Jednak nawet przez chwilę na mnie nie spojrzała.
Włączyłem radio, ale wszystkie piosenki były miłosne. Moja pamięć wróciła do tego, co stało się z y/n i w tym momencie oboje się na siebie spojrzeliśmy.
Zagubiłem się w jej oczach, przez co zapomniałem, że prowadzę.
— Uważaj, Jungkook! – krzyknęła, co sprawiło, że szarpnąłem się i dostosowałem do jazdy.
Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem nadjeżdżający samochód niemal zderzający się z naszym.
CZYTASZ
last night
Fanfictionjjkxreader •|tłumaczenie|• - Więc to jest to, co robisz, huh? Zrób to ze mną, a potem odejdź, jakby to nie była wielka sprawa. - powiedział, podchodząc bliżej. Cofnęłam się i wkrótce moje plecy dotknęły ściany, wskazując, że nie mam gdzie teraz ucie...