Rozdział 22

1.8K 75 20
                                    

Caroline

Słuchałam Eleny, była przepełniona gniewem i chęcią zemsty, gdyby mogła w jednej chwili wsiadłaby do samochodu i pojechała do Nowego Orleanu. Nie powinno mnie to dziwić, Damon był miłością jej życia, a przywrócenie go do żywych nie jest takie proste.

- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytałam - Z resztą nawet nie mamy pewności czy ona faktycznie jest w Nowym Orleanie! - mówiłam z poirytowaniem.

- Bronisz jej?! - uniosła się Elena.

- Nie! - obroniłam się szybko, ale czy na pewno mówię szczerze? - Po prostu nie chcę, aby ktoś więcej z nas umarł! Tak wielu bliskich już straciliśmy! - pokręciłam głową, ale to była sama prawda - Jeśli Damon dobrze podejrzewał, że Skyler jest szpiegiem Klausa, to nie powinniśmy mieć jakiegoś planu?

- Co masz na myśli? - zapytał stojący przy kominku Stefan.

"Sama nie wiem" - pomyślałam.

- Zwiad. - cisza - Nie wiemy, jak wielu sojuszników ma Pierwotny. Musimy wiedzieć z której strony zaatakować. A przy okazji zorientujemy się, czy Skyler faktycznie jest w Luizjanie. - wypaliłam, nie do końca przemyśliwując swoją propozycję. Ponownie cisza. Elena rozdarta patrzyła to na mnie to na Stefana, który w ciszy patrzył w ogień.

- W takim razie jedziesz do Nowego Orleanu. - odwrócił się patrząc wprost na mnie, jego spojrzenie paliło moje oczy. Bałam się, nie spojrzenia, bałam się, że wyłączy to co ma w sobie najpiękniejsze. Człowieczeństwo.

***

I oto jestem, sama w Nowym Orleanie.

Naprawdę nie wiem, jak mogłam wpaść na tak genialny plan! Normalnie jestem totalną kretynką. Okay chcę pomóc swoim przyjaciołom, ale czy chcę zabijać Skyler?

***

Nowy Orlean jest piękny. Teraz rozumiem co Klaus w nim widzi.
Idąc Burbon Street zdecydowałam wejść do jednego z wielu pubów, usiadłszy przy barze zamówiłam szklaneczkę burbonu. Zaczęłam dyskretnie przyglądać się osobom wewnątrz, niestety tłok skutecznie uniemożliwił mi jakiekolwiek poszukiwania, w MysticGrill takiego tłumu nie ma nawet w sobotni wieczór, nie wspominając o środku tygodnia. Upiłam łyk alkoholu, zwracając się do barmana.

- Umówiłam się tutaj z koleżanką, ale nie mogę jej znaleźć. Dziewczyna mojego wzrostu, czerwone włosy? - zrobiłam minę zatroskanej.

- Widzisz może jaki jest tłum? - patrzył na mnie, szybko potaknęłam - I myślisz, że zapamiętałbym twoją koleżankę?

- Taką miałam nadzieję. Jest ładna. - dodałam, na co barman pokręcił głową z powątpiewaniem.

Tak więc zostałam w punkcie wyjścia. Czego się spodziewałam? Przecież Nowy Orlean nie jest małym miasteczkiem jak Mystic Falls.
Westchnęłam zrezygnowana, po czym dopiłam swojego drinka i z zamiarem wyjścia odepchnęłam się od baru, wpadając przy tym na jakiegoś mężczyznę. Uniosłam wzrok i niemal zatopilam się w jego ciemnych tęczówkach.

- Przepraszam. - wymamrotałam w dalszym ciągu opierając się o jego tors.

- Samo przepraszam nie wystarczy. - wyszczerzył się, na co zrobiłam duże oczy unosząc przy tym brwi do góry - Stawiasz drinka. - oznajmił odsuwajac mnie od siebie.

- Jasne. - uśmiechnęłam się ponownie odwracając się w stronę baru - Czego się napijesz?

- Burbon.

- Super. W takim razie dwa razy burbon. - zwróciłam się do barmana.

Kiedy odebralismy nasze zamówienie brunet chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził na antresolę skąd mieliśmy widok na całą salę.

Stand by me || TO + TVD ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz