Rozdział 26

1.5K 81 4
                                    

"When the day has come
But I've lost my way around
And the seasons stop and hide beneath the ground
When the sky turns gray
And everything is screaming
I will reach inside
Just to find my heart is beating"
- Imagine Dragons, Bleeding out

Skyler 

Poczułam metaliczny smak krwi w ustach, mogłam przypuszczać, że spotkanie z tym wampirem nie będzie miłe i przyjemne. Zabiłam jego brata, więc czego się spodziewałam. Ruszyłam z impetem w stronę blondyna, powalajc na  brzuch i klatkę piersiowa. Zawisłam nad nim wykręcajac jego rękę w przeciwną stronę, łamiąc w kilku miejscach. Nie wiedząc dlaczego upajałam się trzaskiem łamanych kości i krzykiem spowodowanym przez ból, który zadawałam. Czy to jest normalne? Czy czuł to samo kiedy zadawał ból mi? 

Upadłam na kolana, tuż obok leżącego Stefana, czując ból rozchodzący się w głowie, jakby miała zaraz eksplodować. Dobrze znałam to nieprzyjemne uczucie i wiedziałam, kto jest jego sprawcą. Bonnie. Zacisnęłam mocno szczękę, nie chciałam, żeby jakikolwiek dźwięk wydobył się z moich ust. Nie miałam zamiaru dać jej jeszcze więcej satysfakcji. 

- Wystarczy. Bonnie, przestań! - krzyknął Stefan. 

Ból odszedł tak szybko jak się pojawił, choć przez chwilę jeszcze szumiało mi w głowie. Dłońmi otarłam policzki z łez, nawet nie zauważyłam, kiedy się pojawiły i nim się spostrzegłam wampir stał już obok podnosząc mnie siłą i stawiając obok siebie. 

- Jesteś nam potrzebna. - powiedział lekko unosząc kąciki ust.

- Serio? Niby do czego jestem wam potrzebna tym razem? - prychnęłam, chociaż doskonale wiedziałam czego chciał. 

- Zobaczysz. 

- Nie mogę się doczekać. - mruknęłam niezadowolona, ale teraz już niewiele mogłam zrobić. 

Czarownica podeszła do nas niespiesznie,w dłoni trzymała gruby sznur. Szarpnęła za moje nadgarstki po czym zacisnęła na nich wcześniej wspomniany sznur nasączony werbeną. Syknęłam pod nosem, kiedy moje kajdanki otarły się o moją skórę. Spojrzenie moje i Bonnie skrzyzowało się na chwilę, a w jej oczach mogłam dostrzec gniew i pogardę. Zapomniałam. To w końcu ja jestem tą złą. I tylko wampiry trzymające z pierwotnymi są potworami, którymi trzeba się pozbyć. Wampir szarpnął mnie za ramię ciągnąc za sobą. Nie protestował w końcu Klaus zawarł umowę z Damonem, więc i tak musiałabym uczestniczyć w tym wydarzeniu. Nie mniej jednak okoliczności nam się trochę zmieniły.

***

Weszliśmy do jednego z kontenerów w którym panował półmrok przez dużą ilość zapalonych świec. Gdyby nie one byłoby całkowicie ciemno. Pośrodku stał stół, a na nim ciemna dębowa trumna, nie musiałam zaglądać do środka, żeby wiedzieć kto jest w środku. To właśnie jego dotyczyło to całe zamieszanie. 

- Nie podoba mi się ta trumna. - mruknął niezadowolony Damon, na co prychnęłam niekontrolowanym śmiechem - Mogłoby być więcej zdobień. Co sądzisz? - zwrócił się do mnie, ale nie odpowiedziałam. 

Stefan spojrzał na mnie zaskoczony. W sumie to się jemu nie dziwię zazwyczaj na widok trumny nikt nie reaguje śmiechem.

- To ile mojej krwi potrzebujecie? - zapytałam ironicznie zaskakując dwójkę nie przyjaciół. 

- Odrobinę. Patrząc na ciebie tylko jakieś pięć litrów. - odparł uśmiechnięty blond wampir. Natomiast mój uśmiech znikł niemal od razu. 

- Chyba sobie żartujesz?! - odparłam zaskoczona i przerażona faktem, że chcą całkowicie osuszyć mnie z krwi. Spojrzałam na Damona, nie taka była umowa, zacisnęłam mocno usta wytrzymując jednocześnie jego spojrzenie. Smutne? Serio takie? Myślisz, że serio wampir, którego pozbawiłaś życia będzie tobie współczuć?! Skarciłam się w myślach. Czas wymyślić plan B, byle szybko. 

Stand by me || TO + TVD ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz