Rozdział 27

1.7K 78 21
                                    

Przeżyte chwile nie giną. Nie wiemy nigdy, kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości,

by nałożyć się na to, co przeżywamy obecnie."

Larysa Mitzner

Skyler

Pośpiesznie wyszłam ze szkoły w towarzystwie kilku znajomych, to był ciężki dzień i chciałam już być w domu. Głośno rozmawialiśmy o oddanych sprawdzianach z historii. Tom zarzucił mi swoją rękę na ramiona przytulając do siebie.

Jesteś kochana. Dziękuję.

Nie ma za co Tom.

Żartujesz?! Gdybyś mi nie pomogła byłbym trupem. – spojrzałam z niedowierzaniem – Mówię poważnie. Dostałbym kolejną jedynkę, a wtedy matka na pewno by mnie zabiła.

Cieszę się razem z tobą, że dostałeś cztery i żyjesz. – uśmiechnęłam się uwalniając z jego uścisku jednocześnie szukając telefonu w torebce – Słucham? – odebrałam odchodząc kilka kroków od swojej paczki.

Cześć myszko. Za ile będziesz w domu?

Właśnie wyszłam ze szkoły, więc maksymalnie czterdzieści minut. – spojrzałam przed siebie dostrzegając znajomą postać.

To dobrze. Mama zrobiła twoją ulubioną lasagne, więc czekamy na ciebie z obiadem.

Jasne tatku. Do zobaczenia. – rozłączyłam się dopiero słysząc, że tata zrobił to pierwszy.

Patrzyłam przed siebie w dalszym ciągu przyglądając się mężczyźnie, którego poznałam tydzień temu i który sprytnie zaprzątał moje myśli. Uśmiechnęłam się do siebie chowając telefon do torebki. Tom dopytał czy nie poszłabym z nimi świętować jego sukcesu, wykręciłam się obiadem rodzinnym, więc tego nie można było podważyć. Poczekałam chwilę, aż odejdą. Nie chciałam, żeby zauważyli mnie z tym przystojnym blondynem.

Hello love.*

Hej. – przywitałam się marszcząc lekko brwi na określenie jakiego użył – Co tutaj robisz? Bo raczej nie chodzisz do szkoły. – powiedziałam wskazując za siebie na budynek z którego niedawno wyszłam.

Rzeczywiście. – zaśmiał się – Miałem nadzieję, że uda mi się ciebie zaprosić na lunch. Hm?

Chętnie – zaczęłam – ale niestety dziś nie dam rady. – zrobiłam smutną minę – Co powiesz na jutro? Jeśli nie masz żadnych planów.

Tak się składa, że jutro nie mam żadnych planów.

Świetnie. – odparłam zadowolona.

W takim razie pozwolisz, że odprowadzę cię.

Nie mogłabym odmówić takiej propozycji. – odpowiedziałam uśmiechnięta.

Niespiesznie ruszyliśmy w stronę pobliskiej kawiarni, zamawiając cafe latte dla mnie oraz czarną kawę bez cukru dla Niklausa. Następnie skierowaliśmy się w stronę mojego domu, przechodząc przez Jackson Square. Chwilę rozmawiając o historii Nowego Orleanu, muszę przyznać, że doskonale znał miasto.

Sądzę, że dogadałbyś się z moim tatą. Uwielbia historię, zwłaszcza tą związaną z naszym miastem.

Może nadarzy się ku temu okazja. – odparł uśmiechając się nieznacznie.

Stand by me || TO + TVD ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz