„I niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja z moją miłością niech sobie będę głupi" — Edward Stachura
Założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos, letnie słońce było dziś uciążliwe. Upiłam łyk mrożonej kawy i cieszyłam się, że upał nie sprawiał, że rozpływałam się jak kostki lodu w moim napoju. Uniosłam głowę spoglądając na napisy wyryte na tablicy przede mną, nazwiska, imiona, daty, które znałam doskonale, które w tamtym momencie odbijały mi się w głowie. Siedziałam na pierwszym stopniu murowanego grobowca w którym pochowałam rodziców. Ojca, który zginął w wypadku samochodowym spowodowanym z mojej winy, później matkę, która złamana bólem po zmarłym mężu popełniła samobójstwo. Ale nie przyszłam tutaj dla nich, ani dla niej, tylko dla niego, dla mojego ojca. Dlaczego nie do matki? Chyba w dalszym ciągu nie mogłam pogodzić się z tym co zrobiła, zdaję sobie sprawę, że sama tego chciałam, ale żeby rodzicielka chciała śmierci swojego dziecka. Które podobno tak bardzo kochała? Które przez osiem miesięcy nosiła pod sercem. Może nie powinnam wyrywać się tak szybko na świat i zaczekać ten miesiąc w łonie matki? Kręcę głową. To przecież nonsens. Powinna cię kochać bezwarunkowo, bez znaczenia czy urodziłaś się w terminie czy też jako wcześniak. Całkiem zdrowy wcześniak. Tak więc przyszłam tutaj dla mojego taty, którego byłam oczkiem w głowie. Tak właśnie ja, ta która przyczyniła się do jego śmierci.
— W skrócie to byłoby tyle, tato. Wiem, działo się — westchnęłam ciężko. — Kocham go, naprawdę go kocham i gdybyś zrozumiał wtedy to uczucie. Może nigdy by nie doszło do tej cholernej kłótni. Wiem, że trudno tobie to zaakceptować, ale tego chciałam, może nie bycia wampirem, ale szczęścia i miłości, a Nik mi to daje. — Obracam się tyłem do nagrobka nerwowo przygryzając dolną wargę. Ten temat był drażliwy, może powinnam go zmienić? Tak właśnie zrobiłam. — Pamiętasz, jak pewnego dnia pojechaliśmy do domku nad jeziorem? Miałam wtedy jakieś osiem może dziewięć lat. Słońce świeciło wysoko, tak jak dzisiaj. Siedzieliśmy na molo, na takich śmiesznych niewygodnych składanych krzesełkach w dłoniach trzymaliśmy wędki. Uczyłeś mnie, jak zakładać zanętę i wabik, żyłkę. Pokazałeś, jak właściwie zarzucać wędką. — Obróciłam się ponownie w stronę grobu. — Nie cierpiałam tego wędkowania. — Zaśmiałam się smutno. — Ale nawet nie wiesz, jak teraz mi brakuje siedzenia godzinami i wpatrywania się w taflę wody. Wracając do tamtego dnia. Cały czas trajkotałam, a ty mówiłeś, że spłoszę wszystkie ryby. Skąd brałeś na to wszystko cierpliwość? No wiesz do mnie? Wydaje mi się, że byłam spokojnym dzieckiem, trochę ciekawskim, ale raczej nie rozrabiałam, co? — Nerwowo przygryzłam dolną wargę. — Wieczorem wróciliśmy do domu z rybą, oczywiście, nie była to jednak złowiona przez nas. Chyba jednak wszystkie spłoszyłam. — Wzruszyłam ramionami w dłoniach ściskając plastikowy kubek. Lód całkowicie się roztopił, ale w tym upale to nic dziwnego. — W każdym razie powiedziałeś mamie, że ją złowiliśmy i od ręki ją wypatroszyłeś. Cóż jestem skłonna stwierdzić, że nie uwierzyła w twoją wersję, ale nie podejmowała tematu. Uśmiechała się wtedy. Uśmiechała się kiedy żyłeś. Jestem okropną córką, wiem. Po twojej śmierci nie uśmiechnęła się ani razu. Nawet na chwilę kąciki jej ust się nie uniosły, a oczy nigdy nie błyszczały tak, jak wtedy gdy na ciebie patrzyła. Błyszczały tam jedynie łzy. — Otarłam łzy. Nie kontrolowałam tego, to było silniejsze ode mnie, ale musiałam zamknąć przeszłość. Niezbędny element aby rozpocząć nowy rozdział życia. Czas na nowy początek.
Nie wiem jak długo siedziałam przy grobie rodziców. Całkowicie straciłam rachubę czasu, bo słonce, które prażyło cały dzień dawno zaszło za horyzont. Wstałam prostując się i rozciągając. Po raz ostatni spojrzałam na tablicę nagrobkową, dłonią przejechałam po wyżłobionych literach.
— To pożegnanie, tato — mówiłam drżącym głosem. — Nie wiem kiedy wrócę do Nowego Orleanu. Na obecną chwilę nie wiem czy w ogóle wrócę. — Oparłam czoło o nagrobek, z oczu popłynęły kolejne łzy. — Tęsknię za tobą. Tęsknię za twoimi historiami, żartami. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas... — Wstrzymuję oddech, po czym głośno wypuściłam powietrze. Było mi ciężko pozbierać się, żeby tu przyjść i w końcu porozmawiać. Ostatnim razem byłam tutaj na pogrzebie mamy, nie licząc dnia w którym Stefan mnie tu przywlókł. — Zawsze będziesz w moim sercu i myślach. Nigdy nie zapomnę tak wspaniałego człowieka. Kocham cię tato.
CZYTASZ
Stand by me || TO + TVD ||
FanfictionSkye - dziewczyna, która jest zakochana w pierwotnym. Niklaus - pierwotny, który jest zakochany w Skye. Los płata im figle, ale czy uda im przejść trudne koleje losu i być razem? Książka w trakcie drobnych poprawek. Historia połączona z książką Meet...